piątek, 28 września 2012

Rozdział 1.

Mijały lata, a w marzenia warto wierzyć. Kolejne dni, kolejne sprawy. Z czasem trzeba było się pogodzić, że jeżeli jedno marzenie zostało spełnione to następne będzie trudniej zdobyć. Po skończeniu szkoły nie poszła na studia. Wyjechała do Anglii, do cioci, aby w końcu poznać swoich idoli. Może na początku nie było to takie proste, klimat, język, ludzie, jakaś praca. Z biegiem czasu wszystko stało się prostsze. Po roku język nie sprawia Ci problemu, ludzie i otoczenie stają się dla Ciebie bardziej normalni, do klimatu można się przyzwyczaić, a praca? Z tym zawsze jest większy problem, ale wystarczy pójść do pierwszego lepszego lokalu i już się coś ma. Teraz mając dwadzieścia lat Monika nie dostrzegała jednego. Była tak blisko swoich idoli, miała ich na wyciągnięcie ręki, lecz za bardzo była zajęta ogarnianiem swojego dotychczasowego życia.   Kiedy wreszcie ochłonęła miała duże szczęście. W konkursie sms'owym można było wygrać VIP na koncert The Wanted. Zawsze jest ta jedna szansa na milion. Wysłała. Na następny dzień zadzwonili do niej, wygrała!   Cieszyła się jak małe dziecko, które dostało tysiące lizaków. To było dla niej coś, spotkać chłopaków. Jedno z wielkich marzeń. Kilka dni później odbył się koncert. Była tam, razem z nimi. Poznała ich, przytuliła, nawet popłakała się z radości. Koncert skończył się dość późno i nie miała jak wrócić do domu. Trochę się bała, ponieważ była w Londynie, a mieszkanie z rodziną miała jakieś 60-70km stąd. Chciała zadzwonić po wuja, lecz Nathan powiedział, że z przyjemnością ją odwiozą, a ponieważ on tylko nie pił to pojechali sami. Po drodze śmiali się, gadali o wszystkim i świetnie się nawet bawili. On dał jej swój numer i gdyby jeszcze kiedyś była w mieście niech da znać, to się może spotkają. Przyjęła to jako miły gest. On miał 24 lata. Tylko 4 lata różnicy. Ale nie pomyślała o czymś innym, po prostu dobrze się razem dogadywali.
Minęło pół roku odkąd poznała The Wanted, odkąd Nathan dał jej numer, odkąd jej marzenie się spełniło. Teraz ona i Nath są przyjaciółmi, bardzo dobrymi. Nic większego ich nie łączy. Monika nadal pracuje tam gdzie pracowała, jako kelnerka w Hemel Hampstead, Nathan i reszta grają. Spotyka się z nimi dość często, chcą jej wynająć mieszkanie, albo nawet kupić, gdzieś bliżej Londynu, albo tam. Znaleźli jej lepszą pracę, lecz na nie chce zmieniać.
Dzisiaj miała wolne, chciała spokojnie spędzić czas w domu. Pomogła cioci zrobić śniadanie i posprzątać. Potem zaproponowała kuzynowi, Kacprowi, spacer po mieście. Przed obiadem wyszli z domu. Szli między osiedlami, weszli do Grovehill i usiedli na placu zabaw. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo?
-Cześć, co robisz? - zapytał głos z aparatu
-A nic takiego, siedzę z kuzynem na placu i ogólnie nie mamy co robić. - odpowiedziała
-Za godzinę będę, mam coś dla Ciebie - rozłączył się
Schowała telefon do kieszeni.
-Kto dzwonił?
-Nathan, a godzinę przyjedzie i coś dla mnie ma - uśmiechnęłam się
-To zbierajmy się do domu, trzeba mamie powiedzieć, że jeszcze jedna osoba na obiedzie będzie. - zaśmiał się
-O co Ci chodzi?! To tylko przyjaciel. A poza tym, pewnie kogoś ma, przecież jest popularny i każda by chciała z nim być. - odpowiedziałam
-Jeśli każda to nawet Ty. - drażnił się ze mną
-Przestań, zachowujesz się jak dzieciak.
-I kto to mówi. Panna która ma "przyjaciela", który tak naprawdę się jej podoba!
-Kacpeer! Ile Ty masz lat 8 czy 8-naście? - spojrzałam na niego
-Dobra, już nic nie mówię - powiedział i wróciliśmy do domu.

wtorek, 18 września 2012

Prolog


Cześć. Jestem Monika. Zwykła, przeciętna nastolatka, która ma wielkie marzenia, jak każdy chyba. Mam 15 lat, co nie zmienia faktu, że i tak za mało, aby dla rodziców stać się kimś więcej niż tylko ich małą córeczką. Czy tylko ja muszę być córeczką tatusia? Są tego plusy, ale minusy też się znajdą. A wracając do marzeń... Moim największym jest spotkać Justina Biebera i The Wanted. To czego bym chciała najbardziej. Lecz to nie ten świat, mój jest zwykły, szary i beznadziejny, a oni są kimś. Mają miliony fanów, setki piosenek, kasy do woli. Ale co by było gdyby nie my? Gdybyśmy w nich nie uwierzyli? Jednak ja do czegoś w swoim życiu się nadałam. O jedna fanka więcej. Wow. To naprawdę dużo. Mały sarkazm, nie jest zły. No ale cóż... Takie jest moje życie. Ciągłe kłamstwa, udawanie, marzenia, złość, płacz. Rutyna. Z czasem poznacie mnie jeszcze bardziej, moje tajemnice, skrywane uczucia. Wszystko przyjdzie z czasem. Jak na pierwszy raz tyle wystarczy. Dziękuję za uwagę. Niedługo znowu napiszę :)


* * *

Prolog dość krótki, ale jest i chcę tu widzieć 6 kom, bo inaczej brak 1 rozdziału!