niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 14

Po tych słowach lekarza zrobiło mi się trochę słabo. Łzy zaczęły mi lecieć z oczu. Doktor powiedział, że zostawi nas na razie samych. Miałam pustkę w głowie, nie wiedziałam co o tym myśleć. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Patryk usiadł obok na łóżku szpitalnym i mnie przytulił. Nalia stała w szoku i chciała mnie pocieszyć. Nie wiedziałam gdzie są wszyscy, ale nawet nie chciałam żeby przychodzili. Wolałam być sama, lecz nie mogłam ich wyprosić. Może i dobrze, że byli przy mnie. Sama nie wiedziałam wtedy czego chcę. Była totalna cisza, przestałam płakać i patrzyłam się w jeden punkt. Wszedł lekarz i oznajmił, że zrobili wszystkie badania i będę mogła wyjść. Miałam na siebie tylko uważać.
Wracając do hotelu była totalna cisza. Nikt nic nie mówił, jak wcześniej na sali. Aż w końcu się odezwałam:
-Jak Ola? Pewnie bardzo się przestraszyła.
-Kacper coś tam jej nagadał. - odpowiedział Pat.
Koniec rozmowy. Znowu cisza i tak dojechaliśmy do hotelu. Wysiadłam ze samochodu i skierowałam się do wejścia. Wjechaliśmy windą na nasze piętro. Od razu gdy otworzyłam drzwi Ola rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam ją mocno i czułam spojrzenia wszystkich na sobie. Pat i Nalia weszli ode razu za mną. Ona poszła usiąść obok Jay'a, a ja stałam na środku razem ze swoim chłopakiem.
-Co Ci się stało? - zapytała młoda
-A nic, po prostu bardzo bolała mnie głowa i się przewróciłam. Musiałam jechać do szpitala, żeby sprawdzić czy nic mi się nie stało - odpowiedziałam z uśmiechem i dałam jej buziaka.
Wszyscy nadal się na mnie patrzyli, a ja dalej miałam uśmiech na twarzy. Powiedziałam, że naprawdę wszystko jest w porządku i nagle usłyszałam jak większość wypuszcza powietrze z usta, czując ulgę. Zaczęły się rozmowy, a ja spojrzałam na Nalię i pokręciłam głową, żeby nic na razie nie mówiła. Spojrzałam się na Patryka i nie wiedziałam, co on może czuć. Sama też nie wiedziałam co myśleć, a tym bardziej moje uczucia co do tego wszystkiego się zmieniły. Chciałam zapomnieć, tak jakby nic się nie stało, a tu się okazało, że to mnie teraz będzie prześladować. Wpadłam. Teraz już wiem, że na 100% coś się wydarzyło tamtej nocy. Musiałam porozmawiać z Patrykiem, miało być tak pięknie. Nie wiedziałam co myśleć, nic nie wiedziałam od tamtej chwili gdy lekarz mi to powiedział.
Wszyscy powoli zaczęli coś robić, ja siedziałam tylko na łóżku i czytałam książkę. Natalie zawołała mnie na kolację, ale ja zauważyła, że w ogóle się nie ruszyłam to podeszła do mnie.
-Monn, coś jest nie tak, prawda? - zapytała, a ja się na nią tylko spojrzałam i zamknęłam to co czytałam. - No więc, co Ci lekarz powiedział? - kolejne pytanie.
-Natalie.. Ja.. - znowu zaczęły mi łzy lecieć, a ona położyła rękę na moim ramieniu i mówiła, żebym nie płakała. Po chwili dokończyłam - ... Jestem w ciąży. Tylko proszę Cię, nie mów nic nikomu. - Dziewczyna była bardzo zszokowana.
-Czyli, że będą małe Wawrzeńczyki? - zaśmiała się - Bo to Patryka dziecko, tak? - nie mogłam zaprzeczyć, gdybym jej powiedziała prawdę zniszczyłabym to co jest między nią a Justin'em.
-Tak, a niby kogo miało by być? - uśmiechnęłam się
-To dlaczego płaczesz?
-Bo to jest zbyt trudne. Nie chciałam, a to jakoś... Po prostu tak jakoś wyszło.  -  rzekłam i wstałam - To co, idziemy coś zjeść?
-Okay - odpowiedziała i ruszyłyśmy do kuchni.
Wszyscy już spali, a ja leżałam i nie mogłam zasnąć. Myśli miałam ciągle o tym samym. Wstałam i podeszłam do okna. Oparłam się o parapet i patrzyłam w niebo. Niebo było ciemno niebieskie, dużo gwiazd i pełnia księżyca. Przyglądałam się tego dość długo, aż postanowiłam wyjść z pokoju. Wyszłam z pokoju tak aby nikogo nie obudzić. Podeszłam do drzwi do pokoju chłopaków. Chciałam wejść, ale zrezygnowałam. Weszłam do jakiegoś pomieszczenia, w którym znajdowały się fotele i kanapy oraz telewizor i inne sprzęty elektroniczne. Usiadłam na fotelu i tam zostałam. Nie chciało mi się wracać do pokoju, nie byłam w ogóle śpiąca. Siedziałam tak chwilę, aż usłyszałam jak ktoś wchodzi. Odwróciłam się i zobaczyłam Patryk'a.
-Czemu nie śpisz? - zapytał.
-Nie chce mi się. - odpowiedziałam, a on podszedł do mnie i ukucnął obok.
-Monika... - zdziwiło mnie to, bo bardzo rzadko do mnie tak mówił - To, że jesteś...że jesteś w ciąży nic nie zmieni. - spojrzałam się na niego, a on popatrzył mi w oczy tak jak ja w jego. - Kocham Cię. - pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek.
-Ja Ciebie też -odpowiedziałam, ale to i tak nie polepszyło mojego humoru.
Kochałam go, tego byłam pewna, ale jak to wszystko się potoczy. Moje życie zmieniło bieg, zmieniło kierunek i zwrot. Odwróciło się o 360 stopni, a ja okłamywałam sama siebie. Chciałam uwierzyć, że to dziecko Pat'a, ale ja przecież z nim nie spałam. Prosiłam Boga, żeby to nie było dziecko Justin'a. Nie chciałam zranić nikogo uczuć, lecz z drugiej strony, gdyby to było dziecko Nathan'a... To tylko przyjaciel. Nic więcej. Przyjęłam, że oficjalnie ojcem będzie Patryk. On też o tym wiedział. Rozmawiałam z nim na ten temat nie raz, a od tego czasu jak się dowiedziałam minęły dwa tygodnie. Na ten czas mieszkałam u cioci, nie powiedziałam nic jej, ani Kacprowi. Wiedzieli tylko o tym Patryk, Nalia, Natalie i Jay, ponieważ jemu zaufałam i rozmawiałam na ten temat. Codzienne do mnie przychodził Pat i siedzieliśmy w pokoju. Czasem wychodziliśmy na spacer. Zaczęłam więcej jeść i tyć. Z dnia na dzień czułam, że przybywa mi kilogramów. Justin z Natalie wyjechali do Stanów. Ona zdecydowała, że chce z nim zamieszkać. Nalia i Jay mieszkali razem w Londynie. Z wszystkimi byłam w kontakcie na skype i twitterze, oprócz jednej osoby... Nathan. Nie odzywał się od tamtej imprezy. Nie wiedziałam dlaczego. Martwiłam się trochę o niego i pytałam zawsze Jay'a i Max'a jak tam u niego. Ich odpowiedzi były ciągle takie same "spoko", "dobrze", "jak zawsze".
Mijały dni, tygodnie, chłopaki występowali, mieli różne koncerty, uroczystości. Każdą z nich oglądałam. Tak samo jak i Justin'a. Wakacje się kończyły, a ja "rosłam". Ciocia coś zauważyła, a ja powiedziałam, ze to przez to, że ostatnio zaczęłam się niezdrowo odżywiać. W końcu postanowiłam się przeprowadzić do Patryka. Nikt nie miał mi tego za złe, wiedzieli, że chcę zacząć jakieś prywatne życie. Pod koniec urlopu mieszkałam już u mojego chłopaka. Byłam nieco większa niż miesiąc temu, a Pat zawsze mi pomagał.
W ostatni dzień wolnego zadzwonił do mnie Justin.
-Słucham?
-Cześć, tutaj Jus. Jest taka sprawa...
-No..
-Jutro przylatujemy do Hemel i nie mamy się za bardzo gdzie zatrzymać. Nie chcę hotelu, bo obcy ludzie i mieliśmy nadzieję..
-Pewnie. Wbijajcie. - przerwałam mu - Patryk na pewno się ucieszy.
Na następny dzień już byli. Okazało się, że JuJu ma występ tutaj niedługo i musiał się przygotować, więc nie było go cały dzień. Ja i Natalie siedziałyśmy w domu i szykowałyśmy obiad. Patryk był w pracy.
-Jak się czujesz? - zapytała
-A nawet dobrze. Tylko jem za trzech - zaśmiałam się
-No nie dziwię się. - powiedziała
-Myślę nad zwolnieniem się z pracy. Teraz nie będą mnie tam takiej potrzebować. Odnowili bar i w sumie, nie wiem czy będę chciała tam wrócić.
-Jak nie chcesz tam pracować, to powiedz im. Ale wiesz, nie tak od razu przed otworzeniem. Ile czasu Ci zostało?
-No za 3 tygodnie otwierają...
-To załatwiaj to szybko - uśmiechnęła się.
Skończyłyśmy gotować. Przyszykowałyśmy stół i wszystko ładnie rozłożyłyśmy. Pat był punktualnie, tylko Justin się trochę spóźniał, ale gdy już przyszedł zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku, chłopaki zaoferowali, że posprzątają, więc razem z Natalie poszłyśmy coś obejrzeć w telewizji.


_________________________________________________________________________________


Myślałam, że go nigdy nie skończę xd

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 13

Czas podróży minął bardzo szybko. Miła atmosfera. Chłopaki nie mogli za bardzo mówić głupich rzeczy ani nic podobnego, bo w samochodzie była Ola. Niestety Kacper był trochę zły, bo musiał się jak najwięcej opiekować nią. Oczywiście czułam, że to na mnie spadnie, ale oficjalnie on był jej opiekunem. Mieliśmy jeden przystanek, bo nagle Justin'owi zachciało się do toalety. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi. Stanęliśmy w jakiejś knajpie i od razu w środku ktoś chciał autograf i od JuJu i od Jay'a. Gdy już ruszyliśmy dalej, dziewczyny z chłopakami trochę pozmieniały miejsca. Nalia i Natalie jechały razem ze mną, Olą i Patrykiem, z czego on nie był zbyt zadowolony. A Kacper, Justin, Jay i Alex, dziewczyna Kackersa, jechali w drugim. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Mieliśmy dwa pokoje. Dziewczyny razem i chłopaki razem.
Od razu po wejściu zajęłyśmy łóżka, a Ola miała oczywiście obok mnie. Miałyśmy oddzielną łazienkę, a kuchnię razem z chłopakami. Było ciepło i chcieliśmy się trochę przejść. Byłam tam 5 lat temu i prawie nic nie pamiętałam. Wiedziałam tylko, że jest tutaj takie molo z rozrywką oraz koło podobne do London Eye. Chciałam zobaczyć jak się tutaj pozmieniało, lecz młoda była trochę zmęczona. Kacper również nie chciał iść, więc został razem z nią i Alex, a my poszliśmy. Wychodząc z hotelu widziałam jak Jay i Nalia trzymają się za ręce i o czymś rozmawiali, Natalie i Justin również. Uśmiechnęłam się do nich, a one spojrzały się na mnie trochę dziwnie. Obok mnie stał Pat.
-Z Wami to jak z dziećmi - powiedziała Nalia, a ja odwróciłam się w stronę Patryka i się zaśmiałam, a potem wszyscy.
Idąc dalej poczułam dłoń Pat'a na mojej. Ścisnęłam go mocno, a on pocałował mnie w polik. Dotarliśmy na molo. Było pełno ludzi, ale na szczęście na początku nikt do nas nie podchodził. Bałam się o to, że zacznie się rozdawanie autografów przez JuJu czy Jay'a. Przeszliśmy całe molo w tę i z powrotem. Kilka razy zrobiło mi się słabo, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Pomyślałam, że to tylko chwilowe i poprzez zmianę klimatu. Natalie zobaczyła budkę z lodami i od razu do niej podbiegła. Gdy każdy wybrał smaki, Bieber za wszystko zapłacił. Zaczęliśmy się trochę kłócić, a na końcu śmiać. Nagle podbiegła do nas mała dziewczynka i spytała się czy może z nami zrobić sobie zdjęcie. Trudno było odmówić, więc po chwili jej mama już nas sfotografowała. Mała bardzo się ucieszyła i przytuliła na koniec Justin'a i odeszła.
Wracając do domu robiło się coraz ciemniej i zimniej. Pat przytulił mnie, tak jak Jay Nalię, ale coś Jus nie mógł się zdecydować. Natalie była trochę niedostępna, ale w końcu sama obieła go w pasie, a on już wiedział co robić. Doszliśmy do hotelu, a tam kilku paparazzi. Spojrzałam na chłopaków, a oni podeszli do siebie. Staliśmy w bezpiecznej odległości i szepnęłam do dziewczyn:
-Oni zawsze muszę wszystko popsuć.
-Jak to media i paparazzi. Oni są wszędzie. - powiedziała Nalia
-A o czym chłopaki rozmawiają? - spytała Natalie.
Spojrzałyśmy na nich, a oni się uśmiechnęli. Zerknęłam na dziewczyny i nie wiedziałam o co chodzi. One chyba tak samo. Nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i biegnie w stronę hotelu. Patryk. A za nami dwie pozostałe pary. Drzwi otworzył nam portier, a my szybko znaleźliśmy się przy windzie, która już się otwierała. W ostatniej chwili zdążyliśmy wejść i winda się zamknęła, a paparazzi zostali. Ciągle się śmialiśmy. Zajechaliśmy na nasze piętro i szybko do pokoi. Ola, Kacper i Alex siedzieli przed laptopem i coś robili. Ja zaczęłam się rozpakowywać. Kacper w końcu poszedł do chłopaków, a ja pomogłam Oli wypakować swoje rzeczy. Wieczór minął w gronie kobiet i młodej, lecz ona poszła wcześniej spać. Plotkowałyśmy o tym co dzisiaj się działo. Powiedziałam Natalie, żeby lepiej się brała za Justin'a, bo on sam nie potrafi.
Przegadałyśmy prawie całą noc. Zasnęłam około trzeciej. Obudziło mnie dziwne uczucie. Otworzyłam oczy i od razu pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam. Siedziałam jeszcze chwilę w łazience. Nie wiedziałam po czym to. Nic nie piłam, nie jadłam również dziwnych rzeczy. Wszystko to co zawsze. Usłyszałam jakieś kroki i zajrzała do mnie Nalia.
-Coś się stało? - zapytała, a po chwili wiedziała, że nie powinna pytać - Dobrze się czujesz?
-Tak, wszystko... - nie zdążyłam dokończyć, bo znowu zwymiotowałam.
-No chyba jednak nie. Zrobię Ci gorącej mięty, ale lepiej jeszcze chwilę tutaj posiedź jakby co. - rzekła i wyszła.
Wstałam i było trochę lepiej. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Razem z Nalią przyszedł Patryk.
-Już jest lepiej, naprawdę. - powiedziałam do nich, tak żeby nie obudzić pozostałych dziewczyn. Wzięłam od niej napój i napiłam się. Obok mnie usiadł Pat, a Nall wyszła. - Trochę źle się poczułam.
-Ale na pewno już wszystko w porządku? - spytał
-Tak, jest okay. Naprawdę. - spojrzałam na niego i pocałowałam go, położyłam głowę na jego ramieniu.
Siedzieliśmy tak z godzinę, aż wszyscy się nie obudzili. Nikt o nic nie pytał i to mnie cieszyło. Jak na pierwszy dzień chcieliśmy trochę wszyscy pozwiedzać okolicę. Jak zwykle chłopaków to nudziło i chcieli na plażę, mimo, że jest kamienista. Było gorąco. Ubrałam krótkie spodenki i bokserkę. Po śniadaniu wyszliśmy.  Idąc zrobiła mi się słabo, tak jak wczoraj. Za rękę trzymałam Patryka, ścisnęłam go, a on się na mnie spojrzał. W samej chwili straciłam grunt pod nogami i zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Obudziłam się w jakimś szpitalu. Pat i Nalia stali przy mnie. Wszedł lekarz.
-Dobrze się Pani czuje? - zapytał, a przy okazji coś tam sprawdzał na jakiejś kartce.
-Tak, chyba już tak. - odpowiedziałam.
-Mam dla Pani wyniki, ale nie wiem czy chce Pani, aby znajomi byli przy tym. - kiwnęłam głową, że mogą zostać. - Jest Pani w ciąży. - powiedział lekarz.


_________________________________________________________________________________

Nie wyszedł tak jak chciałam, ale jakoś jest.

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 12

Usiadłam na łóżku. Odblokowałam telefon. 1 nieodebrane od Max'a. 2 nieodebrane od Justin'a, Nathan'a i Patryk'a. Pomyślałam, że pewnie mnie szukali i nadal szukają. Sprawdziłam wiadomości. Wszystkie był z treścią "Gdzie jesteś?" od wszystkich chłopaków, ale również od Natalie i Nalii. Siedziałam tak i patrzyłam się w ten telefon. Zamyśliłam się o tym wszystkim co się stało. Nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do pokoju.
-Monika... - powiedział mi znajomy, łagodny głos. Przerwałam się z transu i spojrzałam w drzwi.
-Ciociu... - rzekłam cicho, a ona podeszła do mnie i usiadła obok.
-Jeśli nie chcesz to nie mów, ale wiem, że tam coś się musiało stać. Chcę Ci tylko pomóc.
-Ale ja.. Naprawdę nie chcę niczyjej pomocy - nagle poczułam się lepiej, bo jeśli nadal tak będzie, to wszyscy zaczną się nade mną użalać, pomyślałam o tym i nie chciałabym żeby tak było - Czuję się bardzo dobrze. I nic się nie stało. - wstałam z łóżka i się uśmiechnęłam - Po prostu źle się poczułam i wróciłam wcześniej do domu. Za dużo wypiłam i nie chciałam się im w takim stanie pokazywać.
-Powiedzmy, że Ci wierzę. - zaśmiała się ciocia - Chodź teraz na kolację.
-Okay, zaraz zejdę tam do Was. - powiedziałam, gdy ona wychodziła z pokoju.
Usiadłam jeszcze raz na łóżku i wtedy już wiedziałam, że muszę zapomnieć o tym, bo tak naprawdę nie wiem czy coś się wydarzyło. Mogło do niczego nie dojść, a ja bym wtedy i tak zmarnowała sobie życie. Jeśli nic nie pamiętam, to nic się nie stało. Nie mogę tego całe życie przeżywać. Było, minęło. Nie chciałam do tego wracać.
Szybko ogarnęłam się i zeszłam na kolację. Ola bardzo się ucieszyła, że wróciłam. Wspomniała mi, że obiecałam jej, że pojedziemy na wakacje, więc obietnicy muszę dotrzymać. Jedyne co muszę jeszcze zrobić to wyciągnąć pieniądze z banku i jakiś hotel nad morzem zamówić. Może jak wyjadę to poczuję się lepiej. Czułam, że to by mi pomogło.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Był poniedziałek. Wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam, że nie będę nikogo budzić. Ola w tym czasie spała u Kacpra w pokoju. Włączyłam laptop. Twitter huczał od przedwczorajszej imprezy, zdjęcia, komentarze, opinie, fakty. Nie zdziwiło mnie to, że media wstawiły zdjęcia jak szłam z Patrykiem i Nathan'em. Ja trzymająca Pat'a za rękę. Dla nich oczywiście oznaczało to jedno. Oni zrobią wszystko, żeby tylko zdobyć jakąś informację, która przyda się w prasie i zarabiają na tym dużo pieniędzy. Olałam to, bo nic innego nie mogłam zrobić. Dałam znak życia. "Trzeba iść dalej, nie myśleć o tym co było, czeka nas jeszcze niezapomniana przyszłość." Od razy gdy dodałam tweet'a były odpowiedzi. Poczekałam chwilę, bo się trochę zamyśliłam. Gdy zobaczyłam tweet Patryka, od razu domyśliłam się, że czekali tylko, abym coś napisała. Weszłam na jego konto, zobaczyłam wiele pytań. Wszystkie były kierowane do mnie, choć nie podał mojej nazwy. Wiedziałam o tym. Wyłączyłam twitter'a. Nie chciałam więcej tam siedzieć. Wzięłam komórkę do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Żadnej wiadomości, ani nic. Odblokowałam i zaczęłam pisać sms. Zdania w ogóle mi się nie układały. Po chwili usunęłam wszystko, wyszłam i zadzwoniłam do Patryka. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Monn!!! - wydawałoby się jakby krzyczał
-Pat, jestem u siebie. Wróciłam do Hemel. Powiedzmy, że czuję się bardzo dobrze. Przekaż wszystkim, że musiałam wrócić wcześniej, ponieważ ciocia ma jakąś dodatkową pracę, a nie miała z kim zostawić Oli. Nie chciałam tak zepsuć mojego przyjęcia, ale przez to, że nie wiem co się ze mną dzieje, zjebałam. - powiedziałam jednym tchem, trochę zwolniłam i kontynuowałam - Niech Ciebie i Kacpra Nathan odwiezie. Kiedy chcecie. Nie musicie teraz jeśli dobrze się bawicie. - skończyłam i się rozłączyłam, tak przypadkiem i tak specjalnie.
Zbliżała się godzina dziewiąta. Wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Potem zjadłam śniadanie, a ciocia wyszła do pracy. Ola poszła do koleżanki obok, a wujek robił coś na podwórku. Zaczęłam sprzątać, aż usłyszałam jakąś rozmowę. Znajdowałam się w łazience na dole, wyszłam i zobaczyłam Kacpra, Patryka i  Max'a. Bardzo się zdziwiłam widząc ich.
-Witaj piękna. - przywitał się Max.
-Cześć - powiedzieli chórem Pat i Kackers.
-A co Wy tu robicie? - zapytałam
-Przyjechałem do swojego domu. Nie mogę?- odpowiedział Kac.
-A Ty Pat? Myślałam, że zostaniecie. Ja musiałam po prostu wrócić, bo Twoja mama, Kacper, mnie potrzebowała. - rzekłam.
-Dobra, dobra.. Ja idę do siebie. Chodź Patryk - rzucił mój kuzyn i wbiegł na górę, a chłopak odpowiedział, że za chwilę przyjdzie.
-Dzięki Max, że ich przywiozłeś - przytuliłam go - Zostaniesz? - spytałam
-Nie, muszę lecieć. Mam do pilnowania pewne "dzieci", które bawią się w Jus'a willi. - zaśmiał się
-Okay. I jeszcze raz dziękuję - przytuliłam się i on wyszedł.
Odwróciłam się do Patryka.
-Nathan nic nie pamięta, miał totalnego kaca, tak jak Justin... - zaczął
-I ja - przerwałam mu.
-Jak się czujesz? - zapytał
-Świetnie. Żyję każdym nowym dniem, wiele błędów w sowim życiu popełniła, a ten jeden niczego nie zmieni. - uśmiechnęłam się - Jeszcze w tym tygodniu chcę wyjechać, bo obiecałam to Oli, że pojedziemy nad morze. Razem z Kacprem, jeśli chcesz... - spojrzałam na niego
-Raczej nie odmówię. - przytulił mnie
-Pomyślałam też o Jay'u i Nalii, może to by coś między nimi zwiększyło. Sama nie wiem, ale warto spróbować. - powiedziałam.
-W sobotę zauważyłem też, że Natalie, ta Twoja koleżanka, coś do Justina. Ciągle razem byli, aż do..
-... aż do końca imprezy - uśmiechnęłam się ponownie.
-Tak to ma wyglądać?
-A czemu nie? Nie chcę o tym myśleć.
-Okay. To powróćmy do tematu...
-Paaaaaaaaaaatryk! Nie romansuj już tak z moją kuzynką - usłyszałam krzyk Kacpra.
-Chodź, powiemy mu o wyjeździe - wzięłam go za rękę i poszliśmy na górę.
Opowiedzieliśmy wszystko Kacprowi. Zgodził się. Zaczęliśmy szukać jakiegoś hotelu w Brighton. Spodobało mi się to miasto kilka lat temu i zdecydowałam się, że tam pojedziemy. Leży nad morze, a dokładniej nad English Channel. Załatwiliśmy od razu pobyt, zadzwoniliśmy do wszystkich i się zgodzili. Nawet Justin. Co mnie trochę zdziwiło, bo ostatnio miał pełny grafik. A jednak powiedział, że przyda mu się trochę odpoczynku.
Wyjazd mieliśmy w środę, postanowiliśmy, że będziemy jechać dwoma samochodami. Jeden będzie prowadził Patryk, a drugi Jay. Wszystko było już gotowe i załatwione. Zapowiadał się pełen wrażeń i świetny wyjazd. Czas pobytu był nieograniczony. Tyle ile będziemy, za tyle zapłacimy.



_________________________________________________________________________________

W tamtym tygodniu miałam niesamowitą wenę ;D A teraz jeden.
Jeśli czytasz, a chcesz abym Cię informowała to napisz tutaj: http://ifoundyou-baby.blogspot.com/p/informowani-czytelnicy.html

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 11

Zaciągnęłam nosem i spojrzałam na chłopaka. Miałam całe czerwone oczy od płaczu.
-Dlaczego? Jestem głupia. Mam 20 lat a postąpiłam tak nieodpowiedzialnie. Nic nie pamiętam...
-Za to ja za dużo.. - powiedział po czym usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego niepewnie, a on patrzył się przed siebie
-Co masz na myśli? - spytałam
-Monn, za dużo wypiłaś. Wy wszyscy za dużo wypiliście. Justin, Nathan i reszta osób które teraz śpią w różnych pokojach. Ja nie lubię pić, wypiłem kilka kieliszków i mi starczyło, trzymałem się trzeźwo, nie mogłam nic zrobić. To była Twoja urodzinowa impreza, mimo że Twoje święto jest za tydzień. Nie chciałem Ci przeszkadzać, tak dobrze się bawiłaś. Ciągle Ciebie obserwowałem, wmawiałem sobie, że przecież nic nie zrobisz, chciałem Cię pilnować, lecz mi się to nie udało. Zniknęłaś mi z oczu, szukałem Cię. Większość drzwi była zamknięta, a jest ich tutaj sporo. W końcu poszedłem do jakiegoś wolnego pokoju i zamknąłem się. Mimo głośnej muzyki zasnąłem. Obudziłem się z godzinę temu. Usłyszałem jak ktoś wychodzi z jakiegoś pomieszczenia. Uchyliłem drzwi i ujrzałem Ciebie w... no prawie w niczym. Pobiegłaś do łazienki. Przez kilka minut tam byłaś. Wyszłaś i poszłaś na dół, po chwili poszedłem za Tobą. Potem już wiesz co się działo - opowiedział mi cały wczorajszy wieczór.
Ja nadal nie wiedziałam co się zdarzyło jak niby gdzieś zniknęłam. Jakaś pusta w głowie, nie wiedziałam co myśleć. Siedziałam wpatrzona w Patryka i nie mogłam nic powiedzieć. On też nic nie mówił. Zrobił mi się trochę zimno i tak jakby ożyłam.
-Dziękuję - powiedziałam
-Za co? - zapytał
-Chciałeś jak najlepiej, ale ja za dużo wypiłam. To tylko i wyłącznie moja wina. Jeśli zapytam się chłopaków czy coś pamiętają... Nie, to byłoby złe rozwiązanie. Nie chcę stracić Nathan'a jako przyjaciela. Potem mogłoby się wszystko potoczyć zbyt dziwnie. - nagle się w niego wtuliłam, bo coraz zimniej mi było, zaczęły mi łzy lecieć - Pat... Proszę Cię, nic nikomu nie mów. Ja nie... Nie chcę żeby oni się dowiedzieli, że coś mogło zajść, że ja tam byłam z nimi. Mam tylko najgorsze myśli, od razu czuję, że ja z nimi.... - rozpłakałam się.
Patryk mnie uciszał i głaskał po głowie. Chwilę jeszcze płakałam, gdy przestałam spojrzałam na niego, a on się do mnie uśmiechnął.
-Smile, please. - rzekł, a ja na chwilę się uśmiechnęłam i zaśmiałam się.
Czułam się inaczej niż zawsze przy Patryku. Byłam nadal w niego wtulona, on mnie objął w talii. Położyłam głowę na jego ramieniu. Wtedy poczułam się lepiej, nie wiem dlaczego, ale tak się stało. Bezpieczna w jego ramionach. Tak można było to nazwać. Oderwałam na chwilę głowę i spojrzałam jeszcze raz na niego, tym razem w jego oczy. Były takie same jak zawsze. Brązowe, małe i miały coś w sobie. Zbliżyliśmy się, a on mnie pocałował.
-Nie przeszkadzam Was? - zapytał dobrze mi znany głos, choć był trochę zaspany. Od razu oderwałam się od Pat'a, ale nadal byłam pod kocem.
-Nathan... - powiedziałam cicho
-Może.. - przerwał - Boże, jak mnie głowa boli - złapał się na głowę. - Nie wiecie gdzie Justin ma tu jakieś tabletki czy coś? - spojrzał na nas - A no tak, głupie pytanie. A tak w ogóle to nie przeszkadzajcie sobie. - powiedział z ironią.
Widziałam minę Patryka trochę niezadowoloną, popatrzył się na mnie i kiwnął głową, że wie o co chodzi. Wyszłam z kocem na sobie. Słyszałam jedynie jeszcze słowa Patryka "To nie tak jak myślisz...". Poszłam do tego pokoju gdzie się obudziłam. Justin jeszcze spał. Wzięłam swoje ubrania, ubrałam się i wyszłam z tego domu. Nikt mnie nie zauważył. Taką miałam nadzieję. Nie wiedziałam w którą stronę iść, ale zapytałam jakąś starszą panią w którą stronę jest Cassidy Street. Podziękowałam jej, bo bardzo mi pomogła i w dziesięć minut byłam pod domem Nathan'a. Znalazłam klucz w garażu, tam gdzie kiedyś widziałam ja chowa.  Weszłam, przebrałam się, spakowałam i zamówiłam taksówkę.
Po 3h byłam w domu. Wchodząc minęłam się z Olą. Przywitałam się z nią i poszłam dalej.
-Cześć ciociu. - krzyknęłam - Idę na górę. Nie pytaj dlaczego wróciłam wcześniej. Kacper niedługo wraca. - w tej chwili przypomniało mi się, że Kacper tam został, ale to mnie już nie interesowało. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam znowu płakać.
Zasnęłam. Obudził mnie sms. Spojrzałam na telefon i zauważyłam 7 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości.


_________________________________________________________________________________

Coś mam dużo weny ;D Haha XD
Ale to ostatni rozdział na ten tydzień <3

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 10

Martwiło mnie trochę to, że ciocia została sama w domu. Pomyślałam o tym, że wujek przyjedzie i Ola jest, to nie jest tak strasznie. Po 2h podróży byliśmy na miejscu. Wysiadłam i zobaczyłam dom Nathan'a.
-Co my tu robimy? - zapytałam
-Ja mam dwa pokoje wolne, więc Monn zostajesz u mnie - uśmiechnął się
-Czemu ja?
-A czemu nie? - wszyscy wpadli w śmiech
-To mogę też ja - wtrącił się Patryk
-No spoko - odpowiedział Nathan. - To ja wezmę walizki a Wy wchodźcie do domu. Rozgośćcie się i czujcie jak u siebie. - Nath poszedł po walizki, a ja wzięłam Patryka za rękę, która stał i chciał pomóc Sykes'owi i zaprowadziłam go do domu.
Wchodząc Pat był bardzo zdziwiony, tak samo jak ja za pierwszym razem. Oprowadziłam go szybko po domu i przyszedł Nathan.
-Mam takie pytanie... - zaczęłam - Gdzie będzie spał Pat? Tam - pokazałam na pokój w którym kiedyś jak byłam, u niego spałam - jest mój pokój - uśmiechnęłam się - Obok Twój. Powiedziałeś, że masz dwa wolne? Myślałam, że mi wcześniej jakiegoś nie pokazałeś...
-Aa... No właśnie. Patryk, będziesz spał u mnie. A ja na kanapie - powiedział. - I nie życzę sobie żadnych kłótni. Tu są wasze walizki, idźcie się przygotować, jest godzina 20, macie 2h. - rzekł po czym wyszedł z domu, chciałam się go jeszcze zapytać o co chodzi z tym wszystkim, ale nie zdążyłam.
-To co, zostaliśmy sami... Szykują coś dla mnie. Lubię niespodzianki, ale to mnie powoli przeraża. No cóż. To... - spojrzałam się na niego - zamawiam łazienkę - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju z walizką. Chwilę potem wyszłam i Patryka już nie było tam gdzie go widziałam. Nie myśląc o tym szybko poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Zajęło mi to 30 minut. Wróciłam do pokoju i usłyszałam jak Pat wchodzi do łazienki. Zaczęłam się ubierać. Na początku nie wiedziałam co założyć, ale pomyślałam o krótkich spodenkach, czarnym topie, kamizelce, trampkach i na rękach jakieś bransoletki. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Wszystko było idealnie. Z wyjątkiem mojego humoru, bo nie wiedziałam czego mam się spodziewać po chłopakach. Włosy zostawiłam takie jak były, rozpuszczone i nic więcej.
Wychodząc z pokoju, wpadłam na Pat'a.
-Ups.. Przepraszam - rzekłam
-Nie szkodzi - złapał mnie i się uśmiechnął - Pięknie wyglądasz - powiedział
-Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam na niego z samym ręczniku - Ty też - zaśmiałam się.
-To może pójdę się ubrać, co? - zaczęliśmy się razem śmiać.
Patrzyłam na niego jak wchodzi do pokoju. Potem spojrzałam na zegarek. Jeszcze 30 minut. Chciałam usiąść na kanapie, więc poszłam w tamtym kierunku i w tym momencie wszedł do domu Nathan.
-Ulalalaa... Szybko Ci poszło - powiedział
-A czemu miałoby mi dłużej to zająć? - spytałam
-No bo Ty i te Twoje damskie sprawy.
-A widzisz... Jestem szybsza niż myślałeś - uśmiechnęłam się, a on podszedł do mnie
-Wiesz, mimo, że nie masz na sobie piękne sukni i nie jesteś księżniczką z bajki, jesteś piękna - objął mnie
-Dzięki - powiedziałam po chwili i usłyszałam otwierając się drzwi. Od razu cofnęłam się trochę od Nath'a i odwróciłam się. Patryk wyszedł już gotowy. Wyglądał bosko, olśniewająco. Uśmiechnęłam się na jego widok, a on podszedł do nas.
-To co, jedziemy? - zapytał Sykes
-Okay - odpowiedziałam i wyszliśmy z domu.
Nathan wziął swój samochód i pojechaliśmy z nim gdzieś. Nie znałam tych ulic. Nigdy tu nie byłam. Jechaliśmy w ciszy, jakoś nie wiedziałam co mówić. W końcu dojechaliśmy. Patryk wysiadł i otworzył mi drzwi. Nathan zamknął samochód i powiedział żebyśmy szli za nim. Wyszliśmy zza rogu i nagle tysiące reporterów wyskoczyło. Nathan złapał mnie za rękę, a ja Pat'a. Przeciskał się przez nich, a my za nim. Zobaczyłam jakąś willę w której kierunku zmierzaliśmy. Weszliśmy na podwórko, a ja słyszałam tylko tysiące fleszy i milion pytań. Nie zwracałam na nich uwagi. Szybko pobiegliśmy do wejścia. Sykes otworzył drzwi, a tam ukazało się pełno osób krzyczących niespodzianka. Byłam mega zdziwiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle zobaczyłam Justin'a, a za nim Nathan'a, Max'a, Siv'e, Jay'a i Tom'a niosących dla mnie tort.  Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zdmuchnęłam świeczki, poczęstowaliśmy się tortem i zaczęliśmy się bawić. Tańczyłam, śpiewałam i bawiłam się bardzo dobrze. Kieliszek za kieliszkiem. Nie mogliśmy się opanować.
Obudził mnie ból głowy. Przetarłam niewyspane oczy. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Spojrzałam na lewo i zauważyłam śpiącego Nathan'a, na prawo leżał również śpiący Justin. Byłam w jakimś pokoju, leżałam na łóżku. Nie wiedziałam co się stało, ale byłam prawie naga. Pomyślałam tylko o najgorszym. Nagle zaczęło mi się niedobrze robić. Szybko wstałam i pobiegłam do najbliższej łazienki. Zwymiotowałam. Nie miałam na nic sił. Przemyłam twarz i usiadłam na podłodze. Przez chwilę tak siedziałam i myślałam dosłownie o wszystkim. Zachciało mi się pić, więc poszłam do kuchni. Nalałam wody i wypiłam dość szybko. Przeszłam przez kuchnie do jakiegoś pokoju gdzie wisiał duży napis "Happy birthday Monika". Usiadłam na kanapie i patrzyłam się w ten napis. Myślałam nadal o tym co mogło się stać.Zapomniałam o tym, że jestem prawie naga, więc wzięłam pierwszy lepszy koc, leżący na kanapie. Zakryłam się nim i płakałam. A przez płacz wypowiadałam słowa:
-Dziwka... Suka... Kurwa... Co ja zrobiłam? To miało być idealne przyjęcie, a ja się uchlałam i nic nie pamiętam - mówiłam sama do siebie. Przynajmniej tak na początku myślałam. Nagle poczułam dotyk jakiejś dłoni na moim ramieniu i głos którego na początku nie mogłam rozpoznać
-Nie mów tak, proszę.


_________________________________________________________________________________


Nie mogłam z tym czekać <3
Klikajcie to poniżej i komentujcie ;*

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 9

Tydzień minął dość szybko, a ja wyczekiwałam chłopaków. Kacper skończył rok szkolny. Jeszcze tylko został mu jeden rok. Ja przez całe dnie siedziałam w domu, sprzątałam, chodziłam na zakupy i pomagałam cioci. Nikt nie dzwonił, jedynie czasem Patryk napisał i wychodziliśmy na miasto wieczorem. Sami. Hehe. Ale nic nie było. I nic nie będzie. Jest tylko kolegą, mogę nawet go nazwać przyjacielem. Jest taki jak Nathan. Tylko i wyłącznie przyjaciel, choć przyznam, że szybciej mogłabym być z Pat'em niż Nath'em. Chodzi o to, że kiedyś Patryk mi się podobał i byłam w nim zauroczona i teraz jednak jest to coś. A Sykes... Jest piosenkarzem, jest artystą, ma wiele fanek, mogłabym być od razu hejtowana. Na pewno większość źle by mi życzyła. Ale jak na razie nie szykuję się wchodzić w jakikolwiek związek. Dobrze jest mi być samą i mieć przyjaciół, którzy nie są o mnie zazdrośni.
Był piątek około godziny 16. Kacper od razu jak wrócił ze szkoły to wyszedł do Patryka. Ja postanowiłam zostać w domu, bo oni mieli iść potem do Ryan'a i jak zawsze grać na komputerze. Jednak pełnoletność nie daje tej gwarancji, że już nie będziesz dzieckiem. Nadal nim jesteś tylko coraz starszym.
Koniec lipca, zbliżały się moje i Kacpra urodziny. Ciocia poszła do pracy, wujek nadal był w Leeds, a ja posprzątałam po obiedzie i nie miałam co robić. Wzięłam laptopa i weszła na twittera. Zobaczyłam wpis Max'a "Czas jechać. I jak zwykle wszystko na mojej głowie", potem ujrzałam wpis Nathan'a "Nie umiem przepraszać ludzi, ale jeśli mi zależy to nie mam innego wyboru", pomyślałam od razu o tym jak dzwonili do mnie i ja się na nich obraziłam. Kolejne wpisy były od Tom'a, Siv'y i Jay'a "Kobiety... Zawsze mają jakiś problem" "Mam nadzieję, że wszystko się uda" "Pomoc Nali była tu niezbędna. No to ruszamy". Wiedziałam, że przyjadą dzisiaj. Te tweety mówiły wszystko za siebie. Jeszcze chwilę na nie patrzyłam i wyświetlił mi się Justin "Wszystko przygotowane. Żeby tylko nasze starania zostały docenione". Dało mi to trochę do myślenia, bo tak naprawdę nie wiedziałam do czego oni są zdolni. Wyłączyłam komputer, wzięłam komórkę i zeszłam na dół. W chwili gdy chciałam odłożyć komórkę na stolik, dostałam sms. "Hej. Jak tam u Ciebie? Dawno się nie widziałyśmy? Mogłabym do Ciebie wpaść dzisiaj? Natalie" po przeczytaniu od razu odpisałam "No pewnie, wpadaj i tu już. Czekam. Monn". Miło było, że ktoś o mnie pamięta. Natalie mieszka niedaleko, więc od razu wstawiłam wodę i naszykowałam jakieś ciastka. Chwilę potem ktoś zapukał do drzwi od tyłu. To była ona. Podeszłam i otworzyłam jej drzwi.
-Cześć. - uśmiechnęłam się - Wchodź! - powiedziałam.
-No hej - odpowiedziała i weszła do domu. Usiadła na kanapie, a ja zapytałam:
-Co chcesz do picia?
-Herbatę, poproszę.
-Okay, to zaraz wracam.
Zrobiłam herbatę i zaniosłam jakieś ciastka na stolik. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mówiłyśmy o tym co się działo przez ostatnie dni, najwięcej to plotkowałyśmy.
Spojrzałam na zegarek.
-Spodziewasz się kogoś? - spytała
-W zasadzie to czekam na chłopaków i ciocię aż wróci z pracy.
-Chyba Kacper idzie - powiedziała patrząc na drzwi.
-Nawet z Patrykiem - zauważyłam - Ale nie na nich czekam - uśmiechnęłam się
-To kogo? - nagle do domu weszli oni i się przywitali.
Zapoznałam Patryka i Natalie. Usiedli obok nas.
-Wracając do naszej rozmowy to czekam na chłopaków z The Wanted - rzekłam
-O matko! To Ty ich znasz?! - była w szoku
-No pewnie. Zaraz powinni być.
-Pozwól, że zostanę na dłużej u Ciebie.
-Oczywiście - odpowiedziałam, a Kackers i Pat się głupio na nas patrzeli, zaśmiałam się.
-No chyba Wasi Romea idą - powiedział Patryk.
To byli oni. Przywitaliśmy się, Natalie była bardzo podjarana tym, że ich poznała, nie chciałam jej w jeszcze gorszy stan wprowadzać mówiąc, że znam też Bieber'a. Wiedziałam, że ona bardzo go lubi. A nawet to mało powiedziane. Ona po prostu za nim szaleje. Wróciła również do domu ciocia i się zdziwiła, że nas tyle jest. Powiedziała, że jeszcze wujek przyjedzie. 11 osób w domu to zbyt dużo. Na szczęście Ola jest u koleżanki.
Ja, Natalie i chłopaki poszliśmy do mojego pokoju. Jakoś się zmieściliśmy. Wszyscy usiedli tylko Nathan stał i zaczął coś mówić:
-Monn.. Wiem, że to było głupie i wgl. Ale nudziło nam się, może trochę byliśmy pod wpływem alkoholu i jakoś tak wyszło.
-Bardzo Cię przepraszamy - wstał Jay
-Nie wiedzieliśmy, że tak to przyjmiesz - Tom
-Postaraliśmy się tutaj przyjechać - Siva
-I mamy dla Ciebie małą niespodziankę - Max, spojrzał na chłopaków - No dalej, na znowu nie będę za Was odwalać brudnej roboty.
-Z okazji tego, że za dwa tygodnie Twoje urodziny, zabieramy Cię teraz ze sobą i nie przyjmujemy żadnej odmowy - wyjaśnił Nathan
-Oj chłopaki. Myślałam, że nie dacie rady, a jednak jakoś Wam wyszło - powiedziałam
-Niezła szopka - rzekła Natalie i się zaśmiała
-Brakuje jeszcze bukietu róż - Patryk również się śmiał
-Bez przesady, nie wyszło tak źle. Chodźcie tu - wyjęłam do nich ręce i cała piątka mnie przytuliła, odwróciłam się do Pat'a, Natalie i Kacpra. - A Wy? - zapytałam, a oni podeszli.
Jeszcze chwilę tak staliśmy i przypomniało mi się, że mnie gdzieś zabierają.
-No to gdzie mnie porywacie?
-Niespodzianka. A i jeśli chcecie - Max zwrócił się na pozostałą trójkę - To możecie jechać. Im więcej tym lepiej. A planowany powrót tak gdzieś we wtorek.
-Ja i Pat możemy jechać.
-A Ty Natalie? - spytałam
-Będę musiała iść do domu i się spakować - rzekła z uśmiechem
-No dobra, to macie godzinę. Inaczej odjeżdżamy bez Was - uśmiechnął się Nathan
Nie wiedziałam co dla mnie przygotowali ale byłam bardzo ciekawa. Nie mogłam się już doczekać. A godzina szybko minęła i pojechaliśmy ich busem do Londynu.


_________________________________________________________________________________

Trochę dłuższy wyszedł niż myślałam <3
Flooooo zabiję Cię jeśli jeszcze raz tak powiesz!!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 8

Wróciliśmy do domu po dwunastej. Po kinie poszliśmy coś zjeść. Dowiedziałam się, że to jest dziewczyna Kacpra i ma na imię Alex. Miło mi się z nią rozmawiało, bo przez ten cały czas praktycznie tylko z nią gadałam. Z Patrykiem też, ale mniej. Było tak, że gdy amorki zajęły się sobą to nie bardzo wiedziałam o czym mam rozmawiać z Pat'em. Tak samo jak przed kinem. Kompletna pustka.
Gdy szliśmy do domu, znowu zostałam sama z Patrykiem. Kackers poszedł odprowadzić Alex. Umówiliśmy się, że będę czekać w domu u Pat'a na niego. Trochę czasu minęło zanim kuzyn przyszedł. Przez ten czas nawet świetnie bawiłam się z chłopakiem. Na początku dziwnie się czułam wchodząc do tego samego mieszkania, co 5 lat temu. Tyle, że wtedy tu jeszcze była jego mama i siostra. Usiadłam na kanapie, a po chwili on dosiadł się obok mnie. Zaczął mi opowiadać o jego życiu. Ile przez te kilka lat się u niego zmieniło, gdy nagle zrobił się smutny ja go popchnęłam lekko i powiedziałam, żeby się rozchmurzył, bo nie lubię jak ludzie są smutni w mojej obecności. On się uśmiechnął i zapytał jak tam u mnie. Szczegółów mu nie chciałam zdradzać, jedyne co mogłam mu powiedzieć, to że wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania.
-No tak, The Wanted i te sprawy... - odrzekł
-Jeden Kanadyjczyk i brytyjsko-irlandzki zespół mogą dużo namieszać. Szczególnie w życiu zwykłej i przeciętnej kobiety, która przestała wierzyć, że cuda się zdarzają.
-A jednak... Trzeba w nie wierzyć, nie patrząc na wiek. Ale pamiętasz jak zawsze mi mówiłaś... Nigdy nie mów nigdy! - objął mnie i się uśmiechnął
-Z czasem nawet i w to człowiek zaczyna wątpić. A gdy już zwątpi wszystko układa się zbyt idealnie. - spojrzałam na niego, byliśmy zbyt blisko siebie, musiałam coś zrobić, żeby tego nie żałować, szybko jedną ręką złapałam jakąś poduszkę i walnęłam go w twarz. Po chwili mi oddał i tak było na zmianę. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, a mi spadł kamień z serca, że gdybym tego nie zrobiła, to mogłoby się to skończyć nie miło.
W końcu przyszedł Kacper i przerwał nam tą zabawę.
Następnego dnia obudziłam się przed dziesiątą. Wstałam i ubrałam się, miałam zamiar coś zjeść i wyjść do pracy, ale dostałam sms'a od koleżanki z restauracji, że mamy dwa miesiące wolnego, czyli takie wakacje, bo przez ten czas szef wyjeżdża, a jego syn remontuje cały budynek. Na konto dostanę jeszcze dzisiaj pieniądze za wszystkie przepracowane dni, więc nie mam się czym martwić.
Zaburczało mi w brzuchu po przeczytaniu sms'a. Postanowiłam zejść do kuchni i coś zjeść. Ciocia dzisiaj miała wolne, więc zastałam ją w pokoju przy komputerze. Dowiedziałam się, że wujek wczoraj wyjechał, bo ma jakąś robotę w Leeds. W końcu ma swoją firmę i musi sam wszystko załatwiać, ale w budowaniu pomagają mu jego pracownicy, którzy muszą z nim jeździć. Zrobiłam sobie jakieś kanapki i zjadłam. Usiadłam obok cioci, która aktualnie rozmawiała przez skype. Miałam już się zapytać z kim gada, ale usłyszałam jak Kacper woła mnie, więc wszystko poszłam na górę.
-Telefon. - powiedział jak tylko go zobaczyłam
Weszłam do swojego pokoju i wzięłam jeszcze dzwoniący telefon. W ostatniej chwili odebrałam.
-Halo?
-Cześć Mon, dawno się nie odzywałaś - odpowiedział znajomy głos, dopiero po chwili zorientowałam się, że to Max.
-Cześć. Przez te wszystkie tygodnie pracowałam i nie miałam kiedy. Myślałam, że przyjedziecie, a tu nic.
-No tak, my też mieliśmy trochę pracy i chciałem Cię za całą naszą grupę przeprosić. Nathan jest trochę szalony i ma bardzo głupie pomysły...
-Zauważyłam. Ale czemu nic nie napisaliście? Wiecie jak bardzo za Wami tęsknię. - po chwili dodałam - Odzywał się może do Was Justin?
-Powiedzmy, że tak. Ale to nie sprawa na telefon. Pogadamy później. Obiecuję Ci, że otrzymasz od każdego z nas przeprosiny. To było trochę dziecinne zachowanie...
-Tylko? - odrzekłam cicho
-Słucham?
-A nic, nic.. Mów dalej.
-No dobra, bardzo dziecinne i głupie zachowanie. Nie wiem co nam strzeliło - zaśmiał się
-Dobra, okay. Zobaczymy co takiego przygotowaliście, żeby przeprosić za ten Wasz wybryk. - uśmiechnęłam się mimo tego, że on tego nie widział. - Macie czas 2 miesiące, bo tyle mam wolnego - powiedziałam.
-Wow. Aż tyle to nam nie potrzeba. Ale już niebawem przyjedziemy. Bądź przygotowana w każdej chwili.
-Oczywiście, będę - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Przez cały czas podczas rozmowy stałam przy oknie, patrząc na biegające na trawniku dzieci. Kiedy po skończonej konwersacji odwróciłam się zobaczyłam Kacpra stojącego i śmiejącego się. Podeszłam do niego i lekko walnęłam go w ramię.
-A to za co? - spytał, a ja poczochrałam go po włosach.
-Kiedy masz koniec roku szkolnego? - zmieniłam temat
-Jeszcze tylko ten tydzień. A potem wolne - pokazywał to wszystko gestykulując, mówiąc słowo "wolne" wyciągnął ręce tak jakby wyciągał się po wstaniu z łóżka.
-Czyli jutro masz jeszcze wolne, bo niedziela i od poniedziałku do piątku. No dobra...
-A co?
-Dzisiaj dostałam sms, że mam 2 miesiące wolnego. Pomyślałam, że moglibyśmy zabrać Patryka i chłopaków i pojechać nad morze - powiedziałam
-Normalnie kocham Cię siostra - przytulił mnie, ale od razu się oderwał - Dzięki, że pomyślałaś o mnie i o Patryku, może być jeszcze Alex?
-Cóż to za pytanie - zaśmiałam się - No okk. Jak chłopaki przyjadą to jeszcze o tym pogadamy młody.
-Mam się pozytywnie nastawić?
-Oczywiście! Obiecuję Ci, że gdzieś pojedziemy, też mi się to przyda. A teraz idź sie ubierz i coś zjedz.
-No już idę, ale zaraz do Ciebie wracam i mam parę pytań co do wczorajszego wieczoru... - uśmiechnął się i wyszedł.
Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa. Wiedziałam, że Kacper będzie chciał się dowiedzieć co się działo podczas jego nieobecności. Pomyślałam, że nie powiem mu wszystkiego. Niech nie będzie taki ciekawski. Gdy włączył mi się komputer weszłam na facebook'a i twitter'a. Tweety Nathan'a, Max'a, Justin'a i Tom'a przykuły moją uwagę. Pisali o jakimś spotkaniu czy coś. Nie wiedziałam o chodzi, więc przeszłam dalej. Zauważyłam, że Jay już się pochwalił swoją nową dziewczyną, co mnie ucieszyło. Natalie i Nalia dały mi follow, więc zrobiłam follow back. Do mnie parę osób zaczęło pisać, zaczęli też spamować i wypisują różne rzeczy o chłopakach, w tym też o Justin'ie. Nie zwracałam na to większej uwagi. Napisałam coś w tym stylu, że wreszcie dłużej wolnego, a następny tweet był na temat chłopaków. Skończywszy kuzyn wpadł do pokoju i zaczął mi zadawać tysiąc pytań. Zaczęłam się z niego śmiać. Powiedziałam co nie co, ale on chciał więcej.


_________________________________________________________________________________

Kolejny po długim czasie. Ale niestety tak będzie. :(
http://ifoundyou-baby.blogspot.com/p/informowani-czytelnicy.html - wpisujcie się <3