piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 19

Ucieszyłam się, że Nathan był z nami. Byłam ciekawa gdzie się zatrzymał, ale nie miałam się kiedy spytać, ponieważ albo przeszkadzali nam jacyś fani albo rozmawialiśmy na inny temat i zazwyczaj zapominałam. Przy okazji weszliśmy do sklepu zrobić zakupy na obiad. Zaproponowałam Sykes'owi, aby u nas został.
-Wiesz, musiałbym zadzwonić, okay? - wyciągnął komórkę, wybrał jakiś numer i odszedł na bok.
-I jak, lepiej? - zapytałam Natalie, gdy Nath rozmawiał.
-Może trochę. Odświeżyłam się i jest git. Wiesz... Jeśli nie Justin - zachichotała - To jest jeszcze The Wanted - ściszyła trochę głos.
-Co The Wanted? - trochę się wystraszyłam, gdy Nathan zadał pytanie stając za mną. Na chwilę mnie objął, ale gdy na niego się spojrzałam puścił mnie i stanął obok.
-A nic - odpowiedziała Natalie uśmiechając się.
-To jak? - spytałam się Sykes'a.
-Zostaję, musiałem powiadomić Twoją ciocię - mrugnął do mnie. Przez chwilę zastanawiałam się o czym on do mnie mówi.
-Jak to ciocię?
-No takto. Na ten czas jak tu przyjechałem to mnie przygarnęła. Zgodziłem się, bo nie chciałem jakiegoś rozgłosu, że jestem tutaj bez chłopaków. Choć i tak już mnie widzieli. - wzruszył ramionami - No ale mam nadzieję, że nie wymyślą żadnych głupich plotek. - był tak pewny siebie, jak zawsze z resztą, jego miny, których nie dało się opisać. Zbyt idealny, ale był tylko przyjacielem. Może kiedyś coś więcej czułam, ale teraz dla mnie liczyło się dziecko i Patryk. Tak długo na niego czekałam, aż wreszcie mogę z nim normalnie żyć. Bez żadnej Vicky, czy kogoś tam. Ja nadal to wiem, że to dzięki mnie zaczął się interesowć dziewczynami, chociaż nigdy mi tego nie powiedział. Większość wiedziałam od Kacpra. Zawsze mi mówił co u niego etc. Do czasu jak tutaj przyjechałam na stałe. Nie wiem dlaczego przestał mi o nim opowiadać, ale i tak w końcu się spotkaliśmy i wszystko jest tak jak być powinno.
Wróciwszy do miszkania zaczęłam przygotowywać obiad. Natalie włączyła laptop i coś tam robiła. Nathan na początku włączył telewizor, ale stwierdził, że nie ma nic ciekawego, więc zostawił na mtv live. Wszedł do kuchni i zapytał się w czym mi może pomóc, ale ja nie chciałam żeby mi pomagał. Był gościem. On jednak upierał się, więc w końcu dałam mu deskę, miskę, nóż i miał brać co chciał z lodówki. Jego zadaniem było zrobić surówkę. Ja przygotowywałam inne rzeczy do posiłku. Nath szybko się z tym uwinął i nawet bardzo dobra mu wyszła.
Natalie weszła do kuchni i zapytała za ile będzie obiad, bo zapachy roznoszą się po całym domu i jest już bardzo głodna. Odpowiedziałam jej, że jeśli chce to możemy zjeść pierwsze danie, czyli zupę. Sykes wyjął talerze z szafki i rozłożył na stole, to samo potem zrobił ze sztućcami. Ja nalałam zupę i usiedliśmy w trójkę przy stole. Pierwszy zjadł Sykes, ale poczekał na nas i gdy skończyłyśmy pozbierał talerze i włożył do zmywarki. Był bardzo miły a ja dziwnie się czułam. Powiedział, że chce mi po prostu pomóc, bo nie ma co robić.
Po zjedzeniu pierwszego dania, kazał nam wyjść i oznajmił, że teraz on w kuchni zostaje i dokończy to co zaczęłam. Nie chciałam wyjść, ale on nalegał, więc usiadłyśmy razem z Natalie na kanapie i przez chwilę słuchałyśmy tego co leciało w telewizji. Nagle usłyszałam znaną muzykę i spojrzałam w ekren.
-Nathan! - krzyknęłam radośnie.
-Co?! - chłopak wyskoczył z nożem w ręku z kuchni i stanął jakby chciał kogoś zabić, albo po prostu nie wiedział co zrobić.
-I Found You. - powiedziałam i się zaśmiałam, gdy go zobaczyłam, Natalie również.
Nath usiadł obok nas, ale przed tym odłożył nóż.
-Dawno tego nie widziałam.. - zaczęłam.
-Ale byłem wtedy młody - zażartował.
-Oj no co Ty, Sykes! To było tylko 5 lat temu - rzekła Natalie.
-Tylko... - spojrzał na nią i w tej chwili w teledysku był moment, gdy zaczęły się słowa:
-I saaaaaaaaid peoooooople... - Nathan wstał i mieliśmy żywe przedstawienie przed telewizorem. Chłopak śpiewał i wygłupiał się. Razem z Natalie nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu.
-We're all looking for love tonight - kontynuował.
-Dobra, starczy - przerwała mu Natalie - Bo coś Ci się tam jeszcze spali.
-Wyganiasz mnie? Okay, ja sobie to zapamiętam - zaśmiał się i wrócił do kuchni.
Ja z dziewczyną zostałyśmy na kanapie przed telewizorem. Po piętnastu minutach od 'występu' Sykes'a przyszedł Pat z pracy. Nalałam mu zupy i spytałam się Nathan'a kiedy skończy. Odpowiedział tylko, że zaraz.
Zastanawiałam się czy Justin wróci. Przecież jutro wylatujemy. On chyba nawet się z tego cieszy. Będę musiała go pilnować, bo znając go pewnie coś wymyśli głupiego i to zrobi. Po zjedzeniu drugiego dania, Patryk poszedł coś sprawdzić w laptopie a ja zaczęłam sprzątać. Tym razem nie pozwoliłam Nath'owi, żeby mnie wyręczył. Natalie postanowiła się przejść jeszcze na spacer, ale samotnie. Nathan usiadł przed telewizorem a ja po chwili do niego dołączyłam.
-Chłopaki się o Ciebie pytają - rzekł grzebiąc coś w swojej komórce.
-To napisz, że jest dobrze. Przecież nie skłamiesz - uśmiechnęłam się.
Dalsza część dnia minęła dość spokojnie. Nathan wrócił do cioci, Natalie po dwóch godzinach wróciła ze spaceru. Patryk pomógł mi zrobić kolacje a Justin wrócił o północy.
Obudziłam się, gdy usłyszałam jak wchodzi. Wstałam i wyszłam z pokoju. Bieber chciał położzyć się spać.
-Nie radzę. I tak za trzy godziny musisz wstać - powiedziałam stojąc na środku pokoju.
-Jak to? - zapytał.
-To już zapomniałeś? O szóstej mamy samolot z Luton. - odpowiedziałam mu.
-No tak. A Ty czemu nie śpisz?
-Justin, każdy się tu o Ciebie martwi. Co się z Tobą dzieje? - lubiłam zmieniać temat, jeśli ktoś zaczynał mówić coś o mnie. - Czy Ty naprawdę nic nie rozumiesz?
-To nie jest takie proste... Gdybyś znała całą prawdę. - zaczął
-Jaką prawdę? - zdziwiłam się
-Nieważne. Idź spać. - położył się na kanapie a ja stałam tam jeszcze przez chwilę. Dopiero po kilku minutach wróciłam do łóżka, sprawdziłam czy mam na pewno ustawiony budzik i zasnęłam.
Obudziłam się przed trzecią. Wstałam i poszłam przemyć twarz do łazienki. Już i tak bym nie zasnęła. Gdy wróciłam do pokoju, Patryk leżał i też już nie spał. Usiadłam na łóżku a on pociągnął mnie tak, że leżałam na nim podpierając się rękoma. Pocałowałam go, lecz gdy to zrobiłam nie mogłam już się od niego oderwać. Nasze języki stykały się, nasze oddechy były coraz szybsze. Jego ręce powędrowały pod moją piżamę i nagle znalazłam się pod nim, lecz nie oderwaliśmy od siebie ust. Zaczął zdejmować to co miałam na sobie a potem mu pomogłam szybko pozbyć się jego spodenek. Gdy już miało dojść do czegoś więcej zadzownił budzik. Ale nie tylko u nas, bo w sąsiednim pokoju a raczej w salonie również. Spojrzałam się na drzwi, zastanawiało mnie kiedy Justin nastawił budzik. Zerknęłam na Patryka. Był trochę zły, to było widać, ale nie tylko on. Jeszcze kilka razy przejechał swoim językiem po mojej szyji i zszedł ze mnie. Ja wstałam, ubrałam się w szlafrok, wzięłam jakieś ubrania i poszłam ponownie do łazienki. Będąc tam słyszałam jak Bieber coś robi za drzwiami. Umyłam się, ubrałam i wyszłam zrobić kanapki oraz herbatę. Patryk zajął na kilka minut łazienkę a ja zaczęłam robić śniadanie. Do kuchni wszedł Justin. Spojrzałam na niego a on już był ubrany i gotowy.
-Jeśli chcesz coś zjeść to sam sobie zrób. Proszę - pokazałam mu blat a na nim różne produkty - Rączki Bozia dała? - uśmiechnęłam się. On podszedł do mnie i objął.
-Wiesz, że Cię lubię i to bardzo... - zaczął.
-Bieber już sobie trochę nagrabiłeś. Nie zaczynaj znowu...
-No dobra, dobra. - zrobił smutną minę.
-Juss... Ja Cię kiedyś... Ugh.. - uśmiechnęłam się i lekko go walnęłam. - Ale pamiętaj, musimy jeszcze poważnie pogadać.
-Okk... - puścił mi oczko i wyszedł mijając się w drzwiach z Pat'em.
Zrobiłam śniadanie oraz kanapki na podróż. Natalie jeszcze spała i nie chciałam jej budzić. Zostawiłam jej wiadomość i wyszliśmy. Patryk nas odwoził, ale jeszcze musieliśmy podjechać po Nathan'a. Gdy już go zabraliśmy, po godzinie byliśmy na lotnisku. Idąc na odprawę pożegnałam się z chłopakiem. Trochę łez mi poleciało, ale on powiedział, że to tylko tydzień. Ostatni raz go pocałowałam i poszliśmy. Byliśmy trochę wcześniej niż planowaliśmy. Czekaliśmy jeszcze pół godziny do otwarcia gate'u. Musiałam udać się do toalety, więc na chwilę zostawiłam chłopaków. Wracając do nich zauważyłam, że z kimś rozmawiają. Podchodząc bliżej...

_________________________________________________________________

Znowu na telefonie. Fajnie xd. Jakoś większą wenę mam w łóżku. Lol.

Rozdział 18

Weszłam do pokoju i skierowałam się do łóżka, ale wcześniej wzięłam ksiażkę. Usiadłam opierając się o ścianę i zaczęłam czytać. Nie zdążyłam skończyć kolejnego rozdziału a Patryk już wrócił z łazienki. Zamknęłam ją, odłożyłam na półkę i uśmiechnęłam się do niego. Podszedł do mnie, pochylił się i zaczynając od ust całował mnie. Przeszedł na szyję a ja zachichotałam. Przerwał na chwilę i spojrzał mi w oczy. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas. Pat szybko zareagował choć bardzo niechętnie. Otworzył drzwi i zobaczył, że Justin wychodzi. Wybiegłam z pokoju i patrzyłam na niego nie bardzo zdziwiona.
-Gdzie idziesz? - zapytałam.
-Daleko... Muszę być sam. - odparł oschle.
-Justin, nie znasz okolicy. Możesz się zgubić.
-Poradzę sobie, jak coś to może jakieś fanki mnie przygarną... - uśmiechnął się sztucznie i otworzył drzwi, aby wyjść.
-Świetnie, a Ty tylko o jednym. Bo przecież jesteś znany na całym świecie. Poradzisz sobie, jesteś tak bardzo samodzielny, że nawet głupi obiad trzeba Tobie robić, nie zrobisz nigdy niczego sam. Zawsze jest Natalie zrób to, Monika zrób tamto. Nawet swoich najbliższych traktujesz jak zabawki. Twoja mama ostatnio dzwoni do nas i się o Ciebie wypytuje, bo nie masz dla niej czasu. Twoi przyjaciele się o Ciebie martwią, bo się bardzo zmieniłeś. Nie takiego Justin'a pokochałam, nie w takim Justin'ie Natalie sie zakochała, nie takiego Justin'a Twoje Beliebers znają. - łapiąc oddech podeszłam do niego - Byłeś moją pierwszą inspiracją, pierwszym prawdziwym idolem. Gdy byłam załamana słuchałam Twoich piosenek. Nie znałam Cię nigdy osobiście a to było moje marzenie. Spełniło się, mimo, że po tylu latach. Cieszę się z tego, bo ja nigdy nie przestałam w siebie wierzyć dzięki Tobie. Poznając Cię myślałam, że jesteś tak jak rok temu, czy dwa. Nigdy Ci nie zależało na sławie aż tak jak teraz. Twoi Beliebers dorośli, tak samo jak Ty, ale nigdy nie przestali Cię kochać. Zawsze to oni byli dla Ciebie najważniejsi, tak samo jak rodzina i przyjaciele. Widzę, że przez te lata sława uderzyła Ci do głowy. Bieber, jesteś już dorosły, pomyśl może o uczuciach. Kiedyś trzeba założyć rodzine, ale nie zrób czegoś głupiego czego będziesz potem żałować. - cały czas patrzyłam mu w oczy, wypowiedziawszy to ulżyło mi. - Może jednak zostaniesz? - spytałam pokazując mu pokój.
Justin popatrzył się przez chwilę a potem powiedział:
-Tylko nie zamykaj drzwi, bo nie mam klucza. - i wyszedł.
Spojrzałam sie zdezorientowana na Patryka. Moja słowa były na nic. On po prostu wyszedł. Pat wskazał głową żebym wracała do pokoju. Spojrzawszy się ostatni raz na drzwi ruszyłam do chłopaka. Przytulił mnie i wróciliśmy do łóżka. Ja, tak samo jak on, nie mieliśmy już na nic ochoty, więc położyłam się w jego objęciach i zasnęłam.
Kolejnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Patryk jeszcze spał. Na 9 miał iść do pracy, więc go nie budziłam. Wstałam, założyłam szlafrok i wyszłam po cichu z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zauważyłam, że Justin wrócił i spał na kanapie przykryty kocem. Weszłam do kuchni a tam siedziała Natalie.
-Dzień dobry. - powiedziałam
-On gdzieś był...
-Wiem, chciałam go zatrzymać, ale i tak wyszedł.
-Obudziłam się przed 5 i wtedy dopiero wrócił. Słyszałam jak zamykał drzwi i sie położył. Wyszłam z pokoju dopiero wtedy gdy byłam pewna, że śpi. - przerwała na chwile - Ciągla siedziałam przy nim, myśląc o tym wszystkim. Przykryłam go kocem, bo trochę szkoda mi się go zrobiło.
-Kochasz go... - przerwałam jej - Wiem jak to jest, jak ja kocham Patryka. To nie jest takie proste. Ale coś Ci powiem... Przejdzie mu. Zobacz ile on ma lat. Jest od Ciebie tylko rok starszy, w tym wieku to już nie robi wielkiej różnicy. Jeśli jest Ciebie wart, to będzie walczył, ale poczekaj trochę. On też musi pewne sprawy sobie poukładać. - uśmiechnęłam się do niej - Chcesz herbaty? - zapytałam zmieniając temat.
-Już wypiłam, ale możesz zrobić jeszcze jedną. - odpowiedziała.
Wlałam wody doc czajnika elektrycznego i włączyłam go. Wyjęłam kubki i wrzuciłam herbatę. Wyszłam na chwilę do łazienki, ponieważ miałam taką potrzebę. Gdy wróciłam woda się zagotowała a ja zalałam herbatę. Podałam jeden kubek Natalie a swój położyłam na stoliku. Wyjęłam cukier i postawiłam na środku razem z łyżeczkami.
-Muszę się dzisiaj spakować.
-Może te kilka dni dobrze nam zrobi oddzielnie.
-Ale jak coś jest Patryk. On Ci zawsze może pomóc, tylko nie bój się mówić o swoich uczuciach. Jesteśmy kobietami i wolimy zwierzać się swojej płci, ale czasem też trzeba komuś innemu zaufać. - zamyśliłam się na chwilę, ale dalej mówiłam - Po imprezie na moich urodzinach tylko Pat mógł mi pomóc. Nie chciałam od nikogo innego pomocy. A potem się stwierdziłam, że naprawdę go kocham... Ale to już inna historia. - Natalie dziwnie się na mnie spojrzała.
-Nie bardzo rozumiem... Co się wtedy wydarzyło na tej imprezie? - zapytała nagle, wtedy zorientowałam się, że za dużo jej powiedziałam, wstałam i podeszłam do lodówki.
-Hymmm... Głodna jestem, wiesz. - znowu zmieniłam temat, nie mogłam przecież jej tego powiedzieć co tam się wydarzyło, nawet dokładnie sama nie byłam pewna. - Muszę zrobić Patrykowi kanapki do pracy i teraz na śniadanie. - zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy.
-Monika... Przed chwilą mi tu mówiłaś o szczerości, o zaufaniu a teraz sama uciekasz od tego tematu.
-Ale ja nie mam co mówić. Po prostu był mały incydent z jakąś osobą, nie znam jej i Patryk mi pomógł. - skłamałam.
-To dlatego rano odjechałaś? - spytała
-Tak jakby. No ale nieważne. - uśmiechnęłam się sztucznie - Było, minęło. Ważne jest to co jest teraz. Nie wracajmy do przeszłości. - zaczęłam robić kanapki.
-Jak chcesz. Idę się wykąpać. - powiedziała i wyszła z kuchni.
Popatrzyłam na nią wychodzącą i przez chwilę jeszcze tak stałam zagapiona w tamto miejsce gdzie jej już nie było. Z rozmyśleń wyrwał mnie wstający Justin z kanapy. Tam gdzie stałam bardzo dobrze go widziałam. Chciałam skończyć robić śniadanie, ale coś mnie kazało zagadać do niego.
-Heeeeej, Justin... - wstając leniwie podszedł do futryny przy kuchni, gdzie nie było drzwi - Zmądrzałeś? - zapytałam przechodząc obok niego i kierując się w stronkę mojej sypialni. On stał i nic nie mówił a ja weszłam do pokoju obudzić Patryka.
Wracając do kuchni, Bieber ciągle stał i był bardzo zamyślony. Ja skończyłam robić kanapki, Natalie wróciła z łazienki a po niej wszedł Pat. Justin usiadł na kanapie i włączył telewizor.
-Jedziesz z nim? - zapytałam dziewczyny.
-Nie. Po co?
-Noo... Nie wiem. Jutro wylatujemy, nie chcesz się z nim pożegnać czy coś?
-Nie chcę mu przeszkadzać. Przecież dzisiaj będzie bardzo zajęty - powiedziała ze sarkazmem, naciskając na słowo zajęty.
Do kuchni wszedł Patryk, więc przerwałyśmy naszą rozmowę. Usiadł obok nas na krzesełku i razem z nami zjadł śniadanie. Po ósmej Justin wyszedł, bo podjechał po niego ktoś.
-Nic nie zjesz? - zapytałam.
-Nie jestem głodny. - odpowiedział i wyszedł.
O 8:30 Patryk wyszedł do pracy a ja się ogarnęłam. Natalie posprzątała po śniadaniu i poszła do pokoju w którym spała. Wyjrzałam przez okno w salonie i stwierdziłam, że jak na tak późną porę jest bardzo ładnie.
-Natalie, pójdziesz ze mną na spacer? - spytałam, chciałam, żeby choć na chwilę zapomniała o problemach i o tym wszystkim co ostatnio się dzieje. Mnie też to się przydało. A poza tym, takie spacer mógł pozytywnie wpłynąć na moją ciążę. Około dziesiątej byłyśmy gotowe do wyjścia. Ubrałyśmy kurtki, buty i zamknęłam drzwi. Wychodząc z klatki z bloku wpadłyśmy na Nathan'a, który przyłączył się do nas.


_________________________________________________________________________________

Nie jest najdłuższy, ale krótki też nie jest. Dużo dialogów(a nawet mogę napisać, że jeden monolog xd), powinno się szybko czytać.

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 17

Mijały minuty, a ja się o nich martwiłam. Na początku pomyślałam, że pewnie Justin musiał dłużej zostać czy coś. Obiecali, że będą po 19. Zbliżała się 20. Zrobiłam sobie i Nathan'owi herbatę. Usiedliśmy przy stole i zaczeliśmy rozmawiać o tym co się działo przez ten czas jak się nie widzieliśmy. Aż w końcu chłopak zapytał się o to dlaczego po tamtej imprezie tak szybko uciekłam. Nie chciałam do tego wracać. Nie sądziłam, że o to zapyta. Spojrzałam na niego i od razu przypomniała mi się tamta noc. Jak się świetnie bawiłam, aż do momentu obudzenia się na lekkim kacu w tamtym łóżku. Nie byłam w stanie sobie przypomnieć co się stało. Do tej pory nie mogę.
-Monn... Odpowiesz mi czy nie? - zapytał ponownie
-Ja.. Nath - zadzwonił dzwonek do drzwi, co mnie bardzo ucieszyło i mogłam odetchnąć z ulgą - Przepraszam Cię na chwilke - wstałam i ruszyłam do drzwi.
Otwierając trochę się zdziwiłam widząc Patryka, ale to mnie też ucieszyło. Nie pytając o nic pocałowałam go.
-Wypuścili mnie dzisiaj trochę wcześniej. Mamy dużo roboty, ale większość załatwiliśmy - uśmiechnął się i wszedł do mieszkania.
-Cieszę się. Justin'a jeszcze nie ma, nie wiem co się z nim dzieje. Tak samo jak z Natalie. Mam nadzieję, że zaraz będą. A tym czasem... Odwiedził nas niezapowiedziany gość. - popatrzyłam się na niego, a on nawet nie był zdziwiony - Czy Ty może o czymś wiesz? - zapytałam wchodząc do kuchni.
-No wiesz Monn, jak byłaś w szpitalu to byłem już tutaj - zaczął Nathan.
-Patryk.. - spojrzałam się na niego
-Sykes leci razem z Tobą i Justin'em, ponieważ ja nie mogłem. Chciałem, ale muszę zostać. Wiedziałem, że przyjechał do Hemel, sam go zaprosiłem. - odrzekł Pat
-A więc to tak.. Jak ja sobie leżałam w szpitalu - zaczęłam chodzić w kółko - To Wy tutaj planowaliście różne rzeczy. Miło z Waszej strony, ale nawet jeśli bym sama pojechała to nic by mi się nie stało. - uśmiechnęłam się
-W szpitalu byłem ciągle przy Tobie, ale nie chciałem Cię tak samej zostawić nawet jak polecisz do Polski. A przy okazji Justin i Nathan zwiedzą trochę naszego kraju - zaśmiał się
-Dziękuję. - przytuliłam do a on pocałował mnie w czoło. Sykes się zaśmiał. - Co Cię tak śmieszy? - spytałam
-A nic. Jeśli tak mu dziękujesz, to nie mogę się doczekać jak będziecie się żegnać - po raz kolejny pokazał swoje białe zęby i ruszył brwiami.
-Och, Nath, weź - zaczęliśmy się wszyscy śmiać. - Jesteś niemożliwy. - skrzywiłam się trochę, ale znowu wpadłam w śmiech.
Zrobiłam chłopakom i sobie herbaty. Patryk coś zjadł a ja z Nathan'em oglądaliśmy telewizję. Było po dziewiątej wieczorem i coraz bardziej martwiłam się o tamtych. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi i jako pierwsza ruszyłam, aby je otworzyć.
-No wreszcie - powiedziałam patrząc na Natalie i Justin'a. Uśmiechnęłam się do nich i weszli do środka.
-Co tak długo? - zapytał Pat.
-Mieliśmy małe problemy. Ale jest już dobrze. Jutro występuję gościnnie w jakimś programie, więc muszę o 10 już być w Londynie. - odpowiedział Jus.
-To musisz się wyspać.. - zaczęłam.
-Poradzę sobie - lekko się uśmiechnął i poszedł do kuchni
-Coś nie tak? - spytałam Natalie po cichu.
-Chodź.. - dziewczyna wzięłam mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju obok.
-No więc? - spojrzałam na nią pytająco a ona usiadła na łóżku.
-Justin.. Oh.. Wiedziałam, że tak kiedyś musi się stać. Przecież jest wielką gwiazdą, ma miliony a może i więcej fanek. Jestem głupia i naiwna. - wypowiedziała te słowa prawie w płaczu, usiadłam obok niej.
-Co zrobił?
-Dzisiaj dowiedziałam się, że tak naprawdę jestem dla niego nikim. Był ze mną dlatego, że nie jestem sławna, nie mam pieniędzy, po prostu jestem nudną dziewczyną, za którą media by się nie obejrzały. A teraz chciałby mieć więcej rozgłosu, chce być z kimś kto ma sławę a inni będą się nią interesować i ciągle będą na językach innych osób. - przytuliłam ją a ona zaczęła bardziej płakać
-Nie martw się. On czasem zachowuje się jakby był jeszcze nastolatkiem. Takie są już gwiazdy. Powiem Ci, że po części ja nie dopuściłabym do tego by być z Nathan'em. Choć wiem, że on tego bardzo chciał. Jest moim przyjaciele, ale sława czasem uderza im do głowy. - uśmiechnęłam się do niej szeroko a ona odwzajemniła to.
-Dzięki. - odpowiedziała
-Nie ma za co. Po to ma się przyjaciół, nie? - zaśmiałam się.
-Okay. Może wrócimy do wszystkich?
-Lepiej będzie jak już pójdziesz spać. To Ci lepiej zrobi. Zobaczysz. A ja jeszcze z nim pogadam. - rzekłam
-Nie... Proszę.
-Natalie... Idź spać - uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju.
Chłopaki siedzieli przed telewizorem  a ja stanęłam za nimi. Cała trójka odwróciła się jak mnie usłyszeli.
-Gdzie Natalie? - zapytał Nathan
-Śpi. - odpowiedziałam. - Justin... Możemy pogadać? - spojrzałam na niego.
-Nie mamy o czym.. - odpowiedział sucho
-Bieber, za kogo Ty się masz?! Nie jesteś kłębkiem tego świata? Inni też mają uczucia. Nie pomyślałeś o tym dając nadzieję Natalie? Widocznie nie, bo Twoje ego z dnia na dzień jest coraz większe. - podniosłam głos, a gdy skończyłam usiadłam przy stole z laptopem.
-Monn.. - zaczął Patryk podchodząc do mnie - O co chodzi? - spytał
-Zapytaj się jego... - rzuciłam i udawałam, że coś robię.
-Wiecie co, ja może już pójdę. Widzimy się na lotnisku - powiedział Nath, pożegnał się i wyszedł.
-Myślę, że Justin dzisiaj będzie spał na kanapie. Może poczuje jak to jest być nikim w tym domu. - rzekłam, dając nacisk na słowa "być nikim".
Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lusterko i zastanawiałam się kim ja teraz jestem. Przez kilka miesięcy wiele się zmieniło. Rozebrałam się i patrzyłam na mój brzuch. Coraz większy. Nieoficjalna data porodu to koniec kwietnia, początek maja. Pomyślałam o tym co mi lekarz powiedział. Nie powinnam się denerwować, ale jak zna się takiego idiotę to trzeba jakoś zareagować. Weszłam do wanny i wzięłam ciepłą kąpiel. Woda zmyła ze mnie wszystkie zmartwienia, choć na chwilę. Wychodząc z łazienki wpadłam na Patryka. Chłopak złapał mnie i przyciągnął do siebie.
-Lepiej? - zapytał
-O wiele. - uśmiechnęłam się
-Ale nie denerwuj już się tak, dobrze? To może Tobie zaszkodzić - dotknął mojego brzucha i mnie pocałował.
-Oczywiście. - wyrwałam się z jego rąk - Będę czekać w pokoju.

_________________________________________________________________________________

Choroba dała mi weny :) Nowy wygląd.

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 16

Rano obudziły mnie promienie słońca. Uniosłam rękę, żeby zgarnąć słowy z czoła i obudziłam tym Patryka. On uśmiechnął się do mnie, podniósł się i pocałował. Próbowałam się poprawić na łóżku, a chłopak mi pomógł. Wtedy wszedł lekarz, a ja zapytałam się o godzine i kiedy będą wyniki.
-Jest po 11, a wyniki będą za godzinę. I... Panno Wolf. Pozwoliłem sobie zadzwonić do pani lekarza z Polski. Jakoś się dogadałem i dowiedziałem się paru rzeczy. Jeśli wyniki okażą się niepozytywne, wtedy będziemy jeszcze musieli, panno Wolf, porozmawiać troche poważniej. - oznajmił doktor, uśmiechnął się lekko i wyszedł.
Spojrzałam na Pat'a a on mnie od razu przytulił. Nie wiedziałam o czym myśleć, co takiego sie dowiedział. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek na coś chorowałam. Zastanawiałam się jeszcze chwile, ale z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego chłopaka.
-Hej, Monn... Coś nie tak? - zapytał
-Zobaczymy za kilka godzin. - odpowiedziałam
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - złapał mnie za rękę i się szeroko uśmiechnął.
Zauważyłam, że dużo osób ostatnio się do mnie uśmiecha, a ja nie wiem jak to przyjąć. Działo się tyle rzeczy, że nie wiedziałam o czym myśleć. Jedyne czego potrzebowałam to spokój, ale nie łatwo mogłam go zyskać.
Powiedziałam Patrykowi, żeby pojechał do domu, ale on się nie zgodził i chciał poczekać do wyników badań. Godzina mijała jak wieczność. Ja nie wiedziałam co robić. Wstałam z łóżka z małą pomocą Pat'a. Przeszliśmy się trochę po szpitalu. To mi dobrze zrobiło. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, czasem wymieniliśmy kilka zdań. On wiedział, że to dla mnie bardzo trudne. Nie tylko mój stan, ale także śmierć matki. Wróciwszy do sali, lekarz już tam był. Byłam wdzięczna Patrykowi, że jest ciągle przy mnie. Nawet po tym jak się dowiedział, że we mnie powstało nowe życie, a on nie jest ojcem. Zaakceptował to, dlatego, że mnie kocha. A ja jego. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Usiadłam, a chłopak stał obok mnie. Lekarz chrząknął i zaczął przeglądać jakieś kartki. Raz patrzył na mnie, raz w te papiery i tak kilka razy. Zaniepokoiłam się i chciałam coś powiedzieć, ale on mnie wyprzedził.
-Panno Wolf... Nie będę owijał w bawełnę, powiem od razu. - w końcu, pomyślałam, no mów, dziwnie się na niego spojrzałam - Będziemy musieli poważnie porozmawiać. - zatkało mnie, czyli jednak coś było nie tak. - Przypomina może sobie pani, czy w dzieciństwie chorowała pani na jakieś choroby związane z pani drogami płodowymi?
-Nie pamiętam, zastanawiałam się nad tym, ale nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć.
-W takim razie będę musiał skontaktować się znowu z pani lekarze w Polsce.
-Panie Flint, czy ja... Czy dziecko... Czy z nim wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona
-Jak na razie tak, ale o tym porozmawia sobie pani z panią...Cyp.. Cypry...
-Cyprynska - uśmiechnęłam się do lekarza, który nie umiał wymówić tego nazwiska.
Wyszedł. Zamknęłam oczy i odetchnęłam trochę z ulgą, mimo tego, że tak naprawdę nic nie wiedziałam z tego co mi doktor powiedział. Całe moje życie było teraz pod wielkim znakiem zapytania. Co dalej? Czy jestem na coś chora, czy może byłam kiedyś i nie pamiętam? Czy moje dziecko urodzi sie zdrowe? Czy będę na pogrzebie matki? Czy wrócę do swojego kraju i tam zostanę? Dlaczego Nathan się nie odzywa? Dlaczego Patryk jeszcze jest przy mnie? Czy on mnie nadal kocha? Co tak naprawdę czuje do mnie Sykes?
Tyle pytań, brak odpowiedzi. Jakiejkolwiek. Zasnęłam, znowu myśląc o tym wszystkim. Śniło mi się, że jestem sama wśrodku wielkiej puszczy. Nie wiedziałam gdzie iść i nagle usłyszałam płacz dziecka. Zaczęłam biec. Płacz ucichł i usłszałam strzały, ale również jakiś krzyk. Przeraziłam się. Ukucnęłam i zakryłam uszy. Krzyki w mojej głowie były coraz głośniejsze. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jakąś postać zbliżającą się do mnie. W ręce trzymała broń. Krzyknęłam mimo hałasu wytwarzanego w mojej głowie. Obudziłam się.
Byłam zmęczona tym snem. Pat siedział i uspokajał mnie. Zobaczywszy go uspokoiłam się. On wstał, przytulił mnie, a ja szepnęłam mu:
-Nie zostawiaj mnie, proszę.
-Nigdy! - odpowiedział i mnie pocałował.
Na następny dzień lekarz powiedział, że mogę wyjść, ale mam na siebie uważać. On sam nie wiedział co tak naprawdę może mi być. Wróciłam z chłopakiem do domu, gdzie powitali nas Justin i Natalie. Ucieszyłam się widząc ich. Mimo, że minęło tylko 48 godzin jak ich nie widziałam. Zjedliśmy razem obiad, który oni przygotowali i Natalie oznajmiła mi, że ma dla mnie niespodziankę. W sumie nie tylko ona, ale tak jakoś wyszło, że sama była zmuszona mi to powiedzieć.
-Monn, wiem, że Ci jest bardzo ciężko. Ta sprawa z mamą... Może przejdę do tematu. Chodzi o to, że mam dla Ciebie bilet do Polski - po tych słowach nie spodziewałam się sojej rekacji, przytuliłam ją i nawet łzy zaczęły mi lecieć
-Dziękuję. Nie wiesz jak bardzo mnie na tym zależało, jak będę mieć tyle pieniędzy to Ci oddam...
-Ale czekaj, czekaj.. Nie tylko Ty lecisz. Postanowiliśmy, że razem z Tobą zabierze się Justin, który zafundował Ci to i nic nie musisz zwracać, no i jeszcze jedna osoba.
-Kto? - zapytałam zaciekawiona
-Nathan. - odpowiedziała.
-Serio? Odzywał się do Was?
-Podobno dostał od Ciebie pewnego sms'a. Wczoraj tutaj był. Powiedziałam mu wszystko i razem z Justin'em i Patrykiem tak postanowiliśmy. Samolot masz po jutrze - uśmiechnęła się a ja ją jeszcze raz przytuliłam.
Wieczorem postanowiłam zadzwonić do Sykes'a. Chciałam z nim porozmawiać. Dawno nie słyszałam jego głosu. Po kolacji udałam się do pokoju. Był pusty. Patryk jeszcze z pracy ie wrócił. Dzisiaj ma nockę. A Justin gdzieś pojechał razem z Natalie. Byłam sama. Usiadłam na łóżku i wzięłam w rękę mój telefon. Wykręciłam numer do Nathan'a. Po czwartym sygnale się rozłączyłam i rzuciłam komórkę na pościel. Wstałam i przeszłam się po mieszkaniu. Dziwnie się czułam. Było już ciemno, byłam sama. Miałam zapaloną małą lampkę w pokoju. Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Trochę się wystraszyłam. Ruszyłam po niego. Na wyświetlaczu pokazał mi się Nathan. Odebrałam.
-Cześć - powiedziałam pierwsza
-No hej. Tęsknię za Tobą - odpowiedział
-Ja za Tobą też. I dziękuję za wyjazd. Będzie mi trochę trudno na te kilka dni zostawić Patryka, ale mam nadzieję, że sobie poradzi.
-Też tak myślę. Co robisz? - zapytał
-Siedzę sama w domu, a co?
-A mogłabyś otworzyć drzwi? - zdziwiłam się, ale poszłam i otworzyłam.
W tej samej chwili rozłączyłam rozmowę i się uśmiechnęłam.
-Nath - przytuliłam go - Jak ja dawno Cię nie widziałam.
-Ooo.. Ale jesteś... - zaczął
-Duża, tak wiem.. - zaśmiałam się - Nie tylko Ty mi to mówisz.
-Przepraszam, że tyle się nie odzywałem.
-Oh.. Nie przejmuj się. Ja też mogłam napisać czy coś. Wchodź. Zaraz powinni wszyscy wrócić. - uśmiechnęłam się i wpuściłam go do domu.
Byłam pewna, że Jus z Nat zaraz powinni być. Razem z Nathan'em czekaliśmy na nich.



_________________________________________________________________________________

I kolejny! ;D Mam nadzieję, że się cieszycie, mimo, że tak późno!

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 15.

Zbliżały się kolejne dni, kolejne koncerty Justin'a na które wszyscy chodziliśmy. Ja zrezygnowałam z pracy, ale nie będę się do końca życia utrzymywać z zarobków Patryka. Stwierdziłam, że poszukam pracy po urodzeniu, a teraz jakoś przeżyjemy. Zbliżał się październik, a ja rosłam. Nie spotykałam się z ciocią, nie chodziłam tam, ale kiedyś by wypadało.
Była sobota, Justin i Natalie nadal u nas byli, ponieważ Bieber miał trochę wolnego. Nie czułam się przy nim dziwnie, przyjęłam już, że to dziecko Pat'a. Zadzwoniłam do cioci i zapytałam czy moglibyśmy się wprosić na obiad, bo mam coś ważnego do powiedzenia. A dokładniej do pokazania. Na godzinę 15 mieliśmy u nich być. Ogarnęłam się trochę razem z Nat. Chłopaki jak zwykle przebrali się i nic więcej. Było za piętnaście, więc postanowiliśmy już wyjść. Zrobiło się trochę zimno, więc złapałam się za ramię Patryka. W ciszy doszliśmy do domu. Wchodząc poczułam dziwną gule w gardle. Bałam się tego co powiedzą jak mnie zobaczą. Justin otworzył drzwi, pierwsza weszła Natalie, a ja zaraz za nią. Najpierw zobaczył mnie Kacper.
-Monika? Czy Ty przytyłaś, czy co to jest? - zapytał zdziwiony.
-Nie udawaj głupiego. - odpowiedziałam.
Do pokoju weszła ciocia i wujek.
-Jesteś...
-Tak w ciąży - przerwałam dość zdziwionej rodzince.
-Jak się cieszę - powiedziała ciocia i od razu podeszła i przytuliła mnie.
-Ja też. - uśmiechnęłam się.
Po przywitaniu usiedliśmy do stołu i zjedliśmy posiłek. Następnie porozmawialiśmy trochę o tym wszystkim co przez ten czas się działo.
Usłyszałam dźwięk dzwoniącego skype na laptopie. Wujek wstał i odebrał. Nie słyszałam dokładnie o czym mówi, bo ciocia ciągle mnie o coś pytała. Po dziesięciu minutach Paweł wrócił do stołu i miał dziwną minę. Od razu zapytałam czy coś się stało, a on nie odpowiadał, spytałam ponownie, a on na mnie spojrzał i powiedział:
-Agnieszka zmarła.
W pierwszej chwili nie wiedziałam co on do mnie mówi, ale po chwili dotarło do mnie, że Agnieszka to przecież moja mama. Zatkało mnie to, a łzy zaczęły od razu lecieć z moich oczu. Wstałam i złapałam się za mój brzuch. Zaczął mnie trochę boleć, ale dałam radę dość na kanapę. Zobaczyłam na ławie otworzony laptop. Skype. Wiadomości. Różnych znajomych. Od razu pomyślałam o tym kiedy ja ostatnio rozmawiałam z mamą. Kiedy się z nią widziałam. Płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że ona nie żyje. To nie mogła być prawda. Patryk, Natalie i Justin usiedli obok mnie, próbowali mnie pocieszyć. Wszystko tylko żebym nie płakała. To nic nie dało. Nie mogłam. Nie dawałam rady. Wstałam, założyłam szybko buty, wzięłam kurtkę i wyszłam. Nadal łzy mi leciały. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i chciałam tylko jednego, aby moja mama przy mnie była. Wspominałam chwile spędzone razem z nią, każde dobre i złe. Ciągle o niej myślałam, przy czym płakałam i się śmiałam. Nie interesowali mnie ludzie przechodzący obok. Mojej rodzicielki nie było przy mnie i już nigdy nie będzie. Wzięłam komórkę w ręce i zaczęłam pisać wiadomość. "Chciałabym, żebyś przy mnie teraz był. Zawsze wiedziałeś jak mnie pocieszyć. Nawet w najgorszych sytuacjach. Zawsze przy mnie byłeś, lecz teraz jest inaczej. Mimo wszystkiego tęsknię za Tobą. Monn." Wyszukałam kontakt i wysłałam do Nathan'a. Chowając komórkę poczułam jak ktoś obok mnie usiadł. Patryk. Ciągle płakałam. Oparłam swoją głowę o jego ramię i tak chwilę siedzieliśmy. Przytulił mnie. Pocałował w głowę. Powiedział żebyśmy wrócili do domu. Nie chciałam, ale robiło się coraz zimniej, więc poszłam.
Wchodząc do mieszkania skierowałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i miałam dość dzisiejszego dnia. "Co jej się stało?" "Dlaczego teraz?" "To nie może być prawda!" "Chciałabym żeby tutaj była." "Życie jest niesprawiedliwe." Myśląc o tym wszystkim usnęłam.
Obudził mnie kolejny ból brzucha. Otwierając oczy zobaczyłam odwróconego do mnie plecami Patryka. Wstałam i poszłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam w lusterko. Wyglądałam okropnie, ale czułam się jeszcze gorzej. Wróciłam do pokoju i zaczęłam szukać telefonu. Gdy go już miałam, usiadłam na łóżku i odblokowałam. Zobaczyłam wiadomość. Pierwsza myśl była o Nathan'ie, ale jednak się pomyliłam. Nalia. Pytała czy wszystko u mnie w porządku, bo dawno się nie odzywałam. Nie chciało mi się odpisywać. Chciałam odłożyć komórkę, gdy w ostatniej chwili dostałam kolejnego sms'a. Tym razem była to odpowiedź od Nathan'a:
"Dawno się nie widzieliśmy, nie pisaliśmy, nie rozmawialiśmy. Tęsknię za Tobą również. Byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Żałuję, że to spieprzyłem i nie walczyłem o Ciebie. Myślałem, że się na mnie obraziłaś, a potem dowiedziałem się, że jesteś z Patrykiem. Twoj sms bardzo mnie zmarwił, czy coś się stało, bo mam przeczucie, że tak. Chciałbym Cię zobaczyć. Nathan."
Jego słowa były szczere. Czułam to. Brakowało mi Jego, tych głupich min, żartów, gotowania, rozmów. Wszystkiego co było z Nim związane. Miałam zamiar odpisać, lecz ból brzucha dał mi znak. Złapałam się za niego i nie mogłam ani wstać, ani sie położyć. Ścisnęłam mocno pościel, na której siedziałam i wykrzywiałam twarz, bo nie mogłam wytrzymać. Próbowałam obudzić Pat'a, lecz na początku nie dałam rady. Dopiero gdy sięgnełam poduszke i rzuciłam w niego obudził się. Powiedziałam mu, że nie mogę się ruszyć. Dotykał mnie i uspokajał, ponieważ ja zaczęłam coraz bardziej panikować. Myślałam tylko o najgorszym, że zaraz poronie, albo coś w tym stylu. Najpierw mama, a teraz Bóg chce uśmiercić moje nienarodzone jeszcze dziecko.
Chłopak szybko się ubrał i obudził Natalie. Przy okazji JuJu też wstał. Dziewczyna pomogła mi dojść do samochodu, a Patryk zawiózł mnie do szpitala. Przyjęli mnie dopiero po pół godzinie, gdyż było dużo ludzi. Zrobili mi badania, a Pat, aby móc przy mnie ciągle być podał się za mojego narzeczonego.
Po dwóch godzinach badań zatrzymali mnie na oddziale. Nie wiedziałam dlaczego, ale obawiałam sie najgorszych rzeczy. Podali mi jakieś tabletki przeciwbólowe i podłączyli kroplówkę. Gdy lekarz wszedł na salę zapytał czy mam jakiegoś swojego ginekologa. Odpowiedziałam, że tak, ale niestety jestem z Polski i pani doktor tam pracuje. Spytałam o wyniki, a on powiedział, że jeszcze nie ma dokładnych i dopiero będą po południu. Chciał abym skontaktowała się ze swoim lekarzem. Niestety był środek nocy, więc postanowiłam zadzwonić do niej rano.
Patryk calą noc przesiedział ze mną w szpitalu. Justin dzwonił zapytać o mnie, a mój chłpak odpowiedział, że na razie tak. Gdy się rozłączył podziękowałam mu, że jest tutaj ze mną. On pocałował mnie w rękę, a potem zasnął opierajac się głową o łóżko.

________________________

końcówkę pisałam na telefonie, więc przepraszam za błędy. Czytasz=komentujesz <3 dziekuję.