sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 15.

Zbliżały się kolejne dni, kolejne koncerty Justin'a na które wszyscy chodziliśmy. Ja zrezygnowałam z pracy, ale nie będę się do końca życia utrzymywać z zarobków Patryka. Stwierdziłam, że poszukam pracy po urodzeniu, a teraz jakoś przeżyjemy. Zbliżał się październik, a ja rosłam. Nie spotykałam się z ciocią, nie chodziłam tam, ale kiedyś by wypadało.
Była sobota, Justin i Natalie nadal u nas byli, ponieważ Bieber miał trochę wolnego. Nie czułam się przy nim dziwnie, przyjęłam już, że to dziecko Pat'a. Zadzwoniłam do cioci i zapytałam czy moglibyśmy się wprosić na obiad, bo mam coś ważnego do powiedzenia. A dokładniej do pokazania. Na godzinę 15 mieliśmy u nich być. Ogarnęłam się trochę razem z Nat. Chłopaki jak zwykle przebrali się i nic więcej. Było za piętnaście, więc postanowiliśmy już wyjść. Zrobiło się trochę zimno, więc złapałam się za ramię Patryka. W ciszy doszliśmy do domu. Wchodząc poczułam dziwną gule w gardle. Bałam się tego co powiedzą jak mnie zobaczą. Justin otworzył drzwi, pierwsza weszła Natalie, a ja zaraz za nią. Najpierw zobaczył mnie Kacper.
-Monika? Czy Ty przytyłaś, czy co to jest? - zapytał zdziwiony.
-Nie udawaj głupiego. - odpowiedziałam.
Do pokoju weszła ciocia i wujek.
-Jesteś...
-Tak w ciąży - przerwałam dość zdziwionej rodzince.
-Jak się cieszę - powiedziała ciocia i od razu podeszła i przytuliła mnie.
-Ja też. - uśmiechnęłam się.
Po przywitaniu usiedliśmy do stołu i zjedliśmy posiłek. Następnie porozmawialiśmy trochę o tym wszystkim co przez ten czas się działo.
Usłyszałam dźwięk dzwoniącego skype na laptopie. Wujek wstał i odebrał. Nie słyszałam dokładnie o czym mówi, bo ciocia ciągle mnie o coś pytała. Po dziesięciu minutach Paweł wrócił do stołu i miał dziwną minę. Od razu zapytałam czy coś się stało, a on nie odpowiadał, spytałam ponownie, a on na mnie spojrzał i powiedział:
-Agnieszka zmarła.
W pierwszej chwili nie wiedziałam co on do mnie mówi, ale po chwili dotarło do mnie, że Agnieszka to przecież moja mama. Zatkało mnie to, a łzy zaczęły od razu lecieć z moich oczu. Wstałam i złapałam się za mój brzuch. Zaczął mnie trochę boleć, ale dałam radę dość na kanapę. Zobaczyłam na ławie otworzony laptop. Skype. Wiadomości. Różnych znajomych. Od razu pomyślałam o tym kiedy ja ostatnio rozmawiałam z mamą. Kiedy się z nią widziałam. Płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że ona nie żyje. To nie mogła być prawda. Patryk, Natalie i Justin usiedli obok mnie, próbowali mnie pocieszyć. Wszystko tylko żebym nie płakała. To nic nie dało. Nie mogłam. Nie dawałam rady. Wstałam, założyłam szybko buty, wzięłam kurtkę i wyszłam. Nadal łzy mi leciały. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i chciałam tylko jednego, aby moja mama przy mnie była. Wspominałam chwile spędzone razem z nią, każde dobre i złe. Ciągle o niej myślałam, przy czym płakałam i się śmiałam. Nie interesowali mnie ludzie przechodzący obok. Mojej rodzicielki nie było przy mnie i już nigdy nie będzie. Wzięłam komórkę w ręce i zaczęłam pisać wiadomość. "Chciałabym, żebyś przy mnie teraz był. Zawsze wiedziałeś jak mnie pocieszyć. Nawet w najgorszych sytuacjach. Zawsze przy mnie byłeś, lecz teraz jest inaczej. Mimo wszystkiego tęsknię za Tobą. Monn." Wyszukałam kontakt i wysłałam do Nathan'a. Chowając komórkę poczułam jak ktoś obok mnie usiadł. Patryk. Ciągle płakałam. Oparłam swoją głowę o jego ramię i tak chwilę siedzieliśmy. Przytulił mnie. Pocałował w głowę. Powiedział żebyśmy wrócili do domu. Nie chciałam, ale robiło się coraz zimniej, więc poszłam.
Wchodząc do mieszkania skierowałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i miałam dość dzisiejszego dnia. "Co jej się stało?" "Dlaczego teraz?" "To nie może być prawda!" "Chciałabym żeby tutaj była." "Życie jest niesprawiedliwe." Myśląc o tym wszystkim usnęłam.
Obudził mnie kolejny ból brzucha. Otwierając oczy zobaczyłam odwróconego do mnie plecami Patryka. Wstałam i poszłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to spojrzałam w lusterko. Wyglądałam okropnie, ale czułam się jeszcze gorzej. Wróciłam do pokoju i zaczęłam szukać telefonu. Gdy go już miałam, usiadłam na łóżku i odblokowałam. Zobaczyłam wiadomość. Pierwsza myśl była o Nathan'ie, ale jednak się pomyliłam. Nalia. Pytała czy wszystko u mnie w porządku, bo dawno się nie odzywałam. Nie chciało mi się odpisywać. Chciałam odłożyć komórkę, gdy w ostatniej chwili dostałam kolejnego sms'a. Tym razem była to odpowiedź od Nathan'a:
"Dawno się nie widzieliśmy, nie pisaliśmy, nie rozmawialiśmy. Tęsknię za Tobą również. Byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Żałuję, że to spieprzyłem i nie walczyłem o Ciebie. Myślałem, że się na mnie obraziłaś, a potem dowiedziałem się, że jesteś z Patrykiem. Twoj sms bardzo mnie zmarwił, czy coś się stało, bo mam przeczucie, że tak. Chciałbym Cię zobaczyć. Nathan."
Jego słowa były szczere. Czułam to. Brakowało mi Jego, tych głupich min, żartów, gotowania, rozmów. Wszystkiego co było z Nim związane. Miałam zamiar odpisać, lecz ból brzucha dał mi znak. Złapałam się za niego i nie mogłam ani wstać, ani sie położyć. Ścisnęłam mocno pościel, na której siedziałam i wykrzywiałam twarz, bo nie mogłam wytrzymać. Próbowałam obudzić Pat'a, lecz na początku nie dałam rady. Dopiero gdy sięgnełam poduszke i rzuciłam w niego obudził się. Powiedziałam mu, że nie mogę się ruszyć. Dotykał mnie i uspokajał, ponieważ ja zaczęłam coraz bardziej panikować. Myślałam tylko o najgorszym, że zaraz poronie, albo coś w tym stylu. Najpierw mama, a teraz Bóg chce uśmiercić moje nienarodzone jeszcze dziecko.
Chłopak szybko się ubrał i obudził Natalie. Przy okazji JuJu też wstał. Dziewczyna pomogła mi dojść do samochodu, a Patryk zawiózł mnie do szpitala. Przyjęli mnie dopiero po pół godzinie, gdyż było dużo ludzi. Zrobili mi badania, a Pat, aby móc przy mnie ciągle być podał się za mojego narzeczonego.
Po dwóch godzinach badań zatrzymali mnie na oddziale. Nie wiedziałam dlaczego, ale obawiałam sie najgorszych rzeczy. Podali mi jakieś tabletki przeciwbólowe i podłączyli kroplówkę. Gdy lekarz wszedł na salę zapytał czy mam jakiegoś swojego ginekologa. Odpowiedziałam, że tak, ale niestety jestem z Polski i pani doktor tam pracuje. Spytałam o wyniki, a on powiedział, że jeszcze nie ma dokładnych i dopiero będą po południu. Chciał abym skontaktowała się ze swoim lekarzem. Niestety był środek nocy, więc postanowiłam zadzwonić do niej rano.
Patryk calą noc przesiedział ze mną w szpitalu. Justin dzwonił zapytać o mnie, a mój chłpak odpowiedział, że na razie tak. Gdy się rozłączył podziękowałam mu, że jest tutaj ze mną. On pocałował mnie w rękę, a potem zasnął opierajac się głową o łóżko.

________________________

końcówkę pisałam na telefonie, więc przepraszam za błędy. Czytasz=komentujesz <3 dziekuję.

3 komentarze:

  1. Ojej, jakie to smutne :c
    Nathan jak zawsze w porę ._.
    oby było dobrze! ;)
    A teraz pozwól ze coś dodam.
    NO JAK MOZESZ MI NIE ODPISAC WIESZ CO. JA SIE MARTWIE A TY COO? ._.
    skończyłam ^^
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo wreszcie jest,super :3
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie ;d Cudny rozdział!! Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń