piątek, 26 października 2012

Rozdział 5

Wstałam dość późno, co do mnie nie pasowało. Spojrzałam na zegarek, 10:32. Wstałam i poszłam w kierunku łazienki. Nagle poczułam dziwny zapach, jakby coś się paliło. Od razu pobiegłam w tym kierunku. Byłam pewna, że Nathan jeszcze śpi, a tu zobaczyłam jego. Wyjmował coś z piekarnika, co gdyby nie było czarne przypominałoby zapiekanki. Nagle zaczęłam się śmiać, ale również niedobrze mi się zrobiło od zapachu.
-Ja chyba nie jestem głodna - powiedziałam.
-Eh... - zrobił się smutny - Chciałem Ci przygotować śniadanie, ale poszedłem umyć włosy i się troszkę zapomniałem. - tłumaczył się
-Wystarczą mi kanapki. Uwierz - podeszłam do niego, wzięłam tą tacę z przypalonymi zapiekankami i wyrzuciłam je do kosza. - Jeśli chcesz być taki dobry, to je przygotuj, a ja zaraz wracam - poczochrałam go po jeszcze mokrych włosach i skierowałam się do łazienki. Zrobiłam wszystko co potrzebne, a gdy wyszłam to kanapki leżały już na stole, razem z herbatą.
-To wygląda pysznie - usiadłam przy stole, chłopak zajął miejsce na przeciw mnie.
Po zjedzonym posiłku Nathan wszystko posprzątał, a ja ogarnęłam pokój. Z ciekawości poszłam zobaczyć jak wygląda teraz jego. Gdy weszłam, byłam bardzo zdziwiona. Kiedy on tak wszystko posprzątał? Teraz pokój wyglądał jak pokój a nie jak chlew. Wróciłam do kuchni, żeby go pochwalić, a Sykes siedział, a raczej przysypiał na krzesełku.
-Nath. - rzekłam - Nathan! Nath! - tym razem krzyknęłam
-Co? Jaaak? O co chodzi? - zerwał się nagle z krzesła i o mało mnie nie przewrócił. W ostatniej zdążył mnie złapać.
-Nie wyspałeś się? - zapytałam, on nadal trzymał mnie w pasie.
-Jak to n... - po chwili - Nie spałem całą noc. - spojrzał w innym kierunku. Złapałam ręką jego brodę i skierowałam twarz w moją stronę.
-Czemu? Wiesz, że musisz mnie dzisiaj odwieźć?
-Wiem. Odwiozę Cię, obiecuję. - zbliżył się jeszcze bardziej.
-Hymm.. Ja nie chcę mieć żadnego wypadku, a Ty w takim stanie nie pojedziesz. - powiedziałam stanowczo - A tak w ogóle to masz piękny pokój - uśmiechnęłam się - Jak przyjechałam taki nie był...
-To już widziałaś?
-No raczej. A teraz hyc do łóżka i spać! - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju. - No już. - zostawiłam go tam, wyszłam i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Siedziałam tak z godzinę. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Justin.
-Cześć piękne - powiedział w wejściu.
-No hej. - odpowiedziałam z uśmiechem i wpuściłam go do domu - Nathan śpi.
-Jeszcze?
-Raczej już. Całą noc nie spał tylko sprzątał swój pokój.
-Rozumiem, chciał zrobić wrażenie - puścił mi oczko i usiedliśmy
-Dobrze mu to nie wyszło, bo już wcześniej widziałam jego pokój... Czy tak w ogóle można było to jeszcze wczoraj nazwać? - zaśmiałam się
-Oj, to nasz urok. Nie lubimy sprzątać. Kobiety są od tego. - powiedział
-Wiesz co... Jak możesz.Wyjdź! - roześmiałam się jeszcze bardziej
-Przepraszam, ale taka prawda...
-Jakbyście się postarali to i Wy sprzątalibyście po sobie.
Gadaliśmy tak dość długo. Zrobiłam mu herbatę, pooglądaliśmy coś w telewizji. Justin musiał już jechać, bo za 3h miał samolot.
-Poczekaj chwilę, zobaczę czy Nathan już się obudził.
Poszłam do jego pokoju. Po cichu weszłam i chciałam sprawdzić czy śpi. Podeszłam do łóżka, miał zamknięte oczy. Na samym początku wyglądał bardzo słodko, ale gdy od razu otworzył oczy i się szeroko uśmiechnął, chciałam się cofnąć, ale on zdążył mnie złapać i przewalił na łóżko. Zaczęłam piszczeć. Od razu Justin przybiegł do nas i zaczął się ze mnie śmiać. Nathan łaskotał mnie, a Bieber jeszcze mu pomagał. Krzyczałam żeby przestali, ale to było na nic. W końcu przestali. Byłam bardzo zmęczona. Leżałam trochę obrażona, a oni obok mnie. Wstałam i wyszłam bez żadnego słowa. Po chwili oni przyszli do mnie i przepraszali. Obiecałam sobie, że im kiedyś oddam.
Chwilę potem stwierdziłam, że muszę wracać. Justin zaproponował, że mnie odwiezie razem z Sykes'em. Nie zaprzeczyłam, choć wiedziałam, że już niedługo ma samolot. Wzięłam swoją torbę i wyszliśmy. Po godzinie byliśmy już pod domem mojej cioci. Powiedziałam im, żeby chwilę poczekali, ja weszłam do domu.
-Cześć wszystkim. Już jestem - krzyknęłam nie dość głośno
-No cześć, cześć - odpowiedział wujek
Wchodząc zauważyłam, że ktoś siedzi na kanapie za akwarium. Było więcej butów. Wychyliłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę i dwie kobiety. Jedna tak mniej więcej w moim wieku, a druga wyglądała jak jej mama. Przywitałam się i szybkim krokiem poszłam do kuchni.
-Ach.. Widzę, że mamy gości.
-Tak, zaraz Ci ich przedstawię...
-To chwila, ja powiem chłopakom, żeby lepiej wrócili do siebie. Nie chcę żeby było jakieś zamieszanie czy coś.
-No tak, tak. Jeszcze pięciu mężczyzn tutaj, to chyba o wiele za dużo.
-Pięciu? Ciociu ich jest dwóch. - uśmiechnęłam się.
-To Nathan i kto jeszcze? - zapytała
-Skąd wiedziałaś, że Nathan? - zaśmiałam się - I jeszcze Justin.
-Czy ja go znam?
-Jeszcze nie, choć może z moich opowiadań o jednym kanadyjskim idolu
-Ooo.. Kolejna gwiazda, którą poznałaś.
-Dzięki chłopakom go znam - znowu duży uśmiech i poszłam do Nathan'a i Justin'a. Powiedziałam im, że mamy gości i może innym razem się jeszcze spotkamy. Pożegnałam się z nimi i wróciłam.



_________________________________________________________________________________

Bez spamu proszę Jerry <3
7 kom!!!


sobota, 20 października 2012

Rozdział 4

Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. To naprawdę był on. Justin. Nagle zaczęłam piszczeć jak reszta dziewczyn, które tam były. Chłopaki patrzyli się na mnie jak na wariatkę, ale rozumieli to, tak samo zareagowałam na ich widok.
-Będziesz tak tu stać i piszczeć? Nie podziękujesz nam? - zapytał Max
-To Wy? - spojrzałam na niego
-Nie, pies pojechał specjalnie do niego i zaprosił, ciagle szczekając powiedział, że jest tutaj taka jedna Jego fanką, która jest zajebista i musi ją poznać, a przy okazji może zrobić niespodziankę dla brytyjskich fanów... No jasne, że my - rzekł Tom
-Dziękuję, Wam. - rzuciłam się na każdego po kolei, a następnie był tzw. "big hug". Justin, patrzac na to i witając się jeszcze z wszystkimi, chciał się przyłączyć. Zaprosił nas wszystkich do siebie na scenę. Usiadłam na krawędzi, obok mnie z prawej Nathan, a z lewej Max. Siva, Tom i Jay zaczęli sie troche wygłupiać. Z czasem się uspokoili. Cały koncert trwał 3h. Ten dzień był kolejnym, który był najlepszy w moim życiu. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, śpiewaliśmy, przytulaliśmy etc. Najważniejszy moment był wtedy, kiedy zostałam OLLG, czyli "one less lonely girl". Jest to jego piosenka, ktorą zaśpiewał dla mnie. Łzy mi poleciały, nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Byłam bardzo szczęśliwa. Po skończonym koncercie, razem z chłopakami wybraliśmy się coś zjeść. Poszliśmy na pizze i zamówiliśmy 3 duże. Obok mnie siedział Jay i Justin. Skorzystałam z tego, że tamci rozmawiali jak najęci, zapytałam Jay'a:
-Widziałam Cię podczas koncertu z jaką dziewczyną, może się pochwalisz kto to taki?
-Ciii... Tamci o niczym nie wiedzą, a Ty jesteś bardzo spostrzegawcza.
-Och, serio? Nie wiedziałam - zaśmiałam się - W końcu jestem dziewczyną! - szturchnęłam go
-Jeśli chcesz wiedzieć, to ta dziewczyna to Natalia, poznałem ją kilka dni temu. Też pochodzi z Polski. Jest miła, sympatyczna i dobrze mi się z nią gada. Nie chcę nic mówić chłopakom, bo będą się wypytywać. A poza tym jest rok starsza od Ciebie.
-No i co z tego? Wiek się nie liczy! Ważne są uczucia, a tamtymi... - spojrzałam na czwórkę świrów siedzących naprzeciw mnie, pominęłam tylko Justina. - Nie przejmuj sie! Siva ma dziewczynę, Tom też to dlaczego Ty nie możesz mieć?
-W sumie racja... Musisz ją poznać, jest niesamowita. Może Ty z nimi pogadasz wtedy na ten temat, ja jakoś nie mam odwagi...
-A co Ty chłop czy baba? Czego Ty się boisz... Ale chętnie ją poznam - uśmiechnęłam się
-Kogo chętnie poznasz? - wtrącił się Jus
-Ładnie to tak podsłuchwiać? - spojrzałam na niego
-Ja wcale nie podsłuchuję - tłumaczył się
-Ahaa.. Jasne. - zrobiłam dziką minę - A jeśli chcesz już tak wiedzieć, to Jay ma coś do powiedzenia
-Jay? Od kiedy? - zapytał Nathan, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-Przestań Nath, a więc Jay... - przewróciłam oczami i wróciłam wzrokiem na chłopaka
-Jaa...yyy... - widać było, że nie mógł z siebie tego wydusić, kopnęłam go w nogę pod stołem
-Jay ma dziewczynę! - dokończyłam za niego.
Wszyscy spojrzeli się na mnie trochę dziwnie, a ja się uśmiechnęłam najpierw do Jay'a, a potem do reszty. Po cichu powiedziałam do niego, że nie musi dziękować. Chłopaki zaczęli mu gratulować, a potem loczek przytulił mnie i podziękował. Po zjedzeniu i rozmowie postanowiliśmy wrócić do domów. Ja oczywiście musiałam wracać z Nathan'em. Justin nas odwiózł. Proponowałam mu, aby został jeszcze chwilę, ale nie mógł, bo jutro wieczorem ma samolot. Obiecał, że przyjedzie się pożegnać.
Teraz wreszcie mogłam obejrzeć cały dom Sykes'a. Wchodząc do niego, moja torba leżała na tym samym miejscu, rozwalone na środku. Nathan wziął ją i postawił w salonie. Pierwsze wrażenie było dość zaskakujące. Spodziewałam się, że będzie to wielki dom, taka willa, z basenem w tyłu i tysiącami bezużytecznych pokoi. Myślałam też, że mieszka z kimś. Nigdy mi o swoim domu nie opowiadał. Słyszałam wiele o jego rodzinie, ale jakoś nie było okazji zapytać jak teraz jest. Wracając do wyglądu domu. Nathan poszedł posprzątać w swoim pokoju i mnie przygotować, a ja miałam okazję trochę poszperać. Zaczęłam od salonu. Był 3 razy taki jak mój stary pokój z Polski. Wejście do domu było połączone razem z tym pokojem. Nie było drzwi, tylko takie wejście od razu.Po lewo stała kanapa, z fotelami i stolikiem. Za nimi znajdowały się jakieś szafki. Na przeciw mnie były wielkie ona i drzwi do wyjścia na balkon. <klik>
Po prawo stał telewizor razem w akwarium w ścianie. <klik> Następnie obok było przejście dalej. Na przeciw mnie był pokój Nathan'a <klik1> <klik2> <klik3>. Z prawej, od tego pokoju, ten dla mnie <klik1> <klik2> <klik3>. Dalej w tą samą stronę łazienka. <klik> W drugą stronę, po prawo była kuchnia. <klik>
Zdążyłam cały dom zwiedzić, zanim chłopak posprzątał. Zajrzałam do niego i trochę się przestraszyłam, bo był tam dość duży bałagan.
-Było gorzej, uwierz - powiedział, a ja śmiejąc się wyszłam.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć.
-Oo.. Jay! Co Ty tu robisz? - zapytałam dość zdziwiona
-Jestem - odpowiedział - Jak już mi tak pomogłaś, to pomyślałam, że jednak nie będę czekać i wprosiłem się wraz z Natalią do Nathan'a.
-Wprosiłeś? Jak to? - kolejne pytanie, a wepchnął się do drzwi na chama, a za nim ona. Zamknęłam drzwi i krzyknęłam do Sykes'a.
-Ej, czyścioch masz gości!
Po chwili zjawił się.
-No siema stary, dawno się nie widzieliśmy - to miało się nazywać jakimś żartem, ale ja i tak nie bardzo rozumiałam o czym oni wszyscy gadali. - To jest tak Twoja piękna, dziewczyna? Hymm.. No, nie okłamałeś mnie mówią o niej tyle wspaniałych rzeczy.
Nie ogarniałam tego. Nagle Nathan zachowywał się jakby wszystko wiedział. Przysiadł się obok niej na kanapie, a ja spojrzałam się tylko na loczka.
-Tak, on wszystko wiedział...
-No świetnie - uśmiechnęłam się i usiadłam - Tak w ogóle to jestem Monika...Ale jak coś to wołaj na mnie Monn - znowu uśmiech
-Natalia - odwzajemniła go - Ja wolę jak mówią na mnie Nalia.
Siedzieliśmy razem do trzeciej w nocy. Nathan był bardzo zainteresowany dziewczyną. Trochę dziwnie się poczułam, bo czułam się tam jakbym była powietrzem.


_________________________________________________________________________________

No to tak, jedna Natalia jest <3
@PartyRockkgirl
Wkrótce pojawi się znowu ktoś nowy :)

Minimum 7 komentarzy=nn

piątek, 12 października 2012

Rozdział 3

Wstałam o 6. Nie sądziłam, że jest tak wcześnie i zeszłam na dół. Wujek szykował się do wyjścia do pracy. Byłam pół przytomna, ale sądziłam, że już wszyscy wstali. Rozglądałam się i nikogo więcej oprócz niego nie zauważyłam.
-Już wstałaś? Czemu tak wcześnie? - nagle usłyszałam dwa pytania na raz i dopiero po chwili mogłam je zrozumieć.
-Wcześnie?! - zdziwiłam się - To która jest godzina? - zapytałam
-Jest po 6, zaraz wychodzę do pracy, a Ty powinnaś jeszcze spać. Z tego co mi wiadomo nie pracujesz w soboty. - Z jeszcze większym zdziwieniem wróciłam do pokoju na górze, usiadłam na łóżku, ale zasnąć już nie mogłam.
Była sobota, a nie wiedziałam co ze sobą zrobić o tak wczesnej porze. Wzięłam laptop i włączyłam. W międzyczasie poszukałam komórki, gdy ją znalazłam zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia od Nathan'a. Jeden o 1 w nocy, a dwa o 3. Pomyślałam, że jak będzie coś chciał to jeszcze zadzwoni, może teraz śpi. Sama dobrze nie wiedziałam co zrobić. Laptop się włączył, więc weszłam na twittera, facebooka etc. Chłopaki wstawili zdjęcie z wczoraj. Widać było, że się dobrze bawili, choć nie mówili mi, że mają gdzieś jechać. Napisałam im komentarz "Widać, że udana zabawa. A mnie to już nie zabraliście? Ja to sobie zapamiętam." Dodałam i przejrzałam inne strony. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. "Cicho! Wszystko dzisiaj Ci opowiemy. Dozo." Zastanawiałam się o co im chodzi. Kolejne sekrety, kolejne sprawy. Mam dość już tych wszystkich tajemnic i niespodzianek. Mimo, że trochę zraniłam Sykes'a, powiedziałam prawdę. Gdybym się zgodziła zraniłabym siebie, a to jest najgorsze co mogłoby się zdarzyć.
Zamyśliłam się. Z transu obudził mnie sygnał telefonu. Odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni, jak zazwyczaj to robiłam.
-Słucham? - powiedziałam zamyślonym i śpiącym głosem
-Przepraszam, że dzwoniłem do Ciebie w nocy, pewnie Cię wtedy obudziłem... - rozpoznałam głos Nathan'a
-Tak jak i teraz. - przerwałam mu
-Na pewno? A kto siedzi przy laptopie i jest "zazdrosny" o wczorajszy wieczór?
-Cicho! Wcale mnie tam nie było - zaśmiałam się
-Lunatyk się znalazł... Emm.. Czekaj, a raczej wiesz co.. Otwórz mi drzwi, bo nie sądzę, że wszyscy w domu już nie śpią, więc wolałbym nikogo nie budzić.
-Jak mam Ci otworzyć drzwi? - zastanawiałam się o co mu chodzi, ale z czystej ciekawości poszłam na dół. Podeszłam najpierw do głównych drzwi, ale po chwili zwróciłam się do tych na takie mini podwórko, które są z tyłu. - Co Ty tu robisz?! - powiedziałam jeszcze do telefonu, otworzyłam drzwi i po cichu go wpuściłam.
-Żyję, przyjechałem żeby Cię zabrać i jutro Cię odstawiam. Tzn. albo ja, albo któryś z nas...
-Z Was? - pomyślałam, że dzisiaj już chyba nic mnie nie zdziwi
-No tak, tylko wiesz co, mogłabyś być taka kulturalna i wpuścić wszystkich, a nie tylko mnie. Ja rozumiem, że jestem najprzystojniejszy, najładniej śpiewam i wgl jestem najlepszy, ale oni jednak są...
-Świrami? - znowu mu przerwałam i wskazałam na nich za drzwiami. Jay uśmiechnął się od ucha do ucha i wyglądał bardzo dziwnie, Max robił głupie miny, a Tom i Siva pokazywali serduszka. Ja za to do nich pokazałam, że są "walnięci" i wpuściłam ich kończąc swoją wypowiedź - Ale to nie znaczy, że Ty nie należysz do nich, jesteście razem w zespole. Kto wie, może coś Ci od nich przeszło...
-Ale co? - zapytał Max - O czym rozmawialiście?
-O tym, że Nathan nazwał Was...
-Braćmi! - dokończył za mnie, choć to nie miało być to słowo. Spojrzałam się na niego, a on tylko się uśmiechnął
-Dobra, ja już nic nie mówię i Wy też byście mogli być ciszej. Weszliście tutaj jak stado słoni. Jest siódma rano, moja ciocia chce się wyspać. Nie mówiąc o Kacprze, jakby ktoś go obudził teraz to chyba by zabił na miejscu. - widać było, że bardzo się rozgościli od razu, jak zawsze. Usiedli na kanapie, a ja stałam i tworzyłam swój monolog, którego i tak nikt nie słuchał - Wy mnie rozumiecie? Tak wgl to słuchaliście mnie? - zobaczyłam tylko ich miny w stylu "o czym ona mówi" lub "yyy..co" - Aha? Dobra, to może ja pójdę się ubrać - nagle chłopaki spojrzeli w moją stronę i pokazali swoje piękne, białe zęby - Teraz to mnie słyszeliście, tak? Siedzieć i nie rozmawiać, ewentualnie możecie włączyć sobie po cichu, podkreślam PO CICHU telewizor. - odetchnęłam z ulgą i poszłam do pokoju.
Nie minęło dużo czasu jak ciocia wstała. Pytała się co oni tu robią, a ja odpowiedziałam, że nie miałam zielonego pojęcia, że przyjadą. Zrobili mi taką niespodziankę i też byłam bardzo zdziwiona, gdyż ściągnęli mnie z łóżka po szóstej. Pomogłam jej przy okazji w śniadaniu, a tamci lenie ciągle siedzieli i coś oglądali w tv. Zbliżała się dziewiąta, gdy wszystko było pozmywane i posprzątane. Kacper akurat zszedł na dół i chciał śniadanie, lecz musiał sam sobie zrobić. Usiadłam z nimi, aby chwilę odpocząć, a Jay wstał i przemówił:
-Czas się zbierać. Bi.. Fani za nami czekają - chciał wyraźnie coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili zmienił zdanie i co innego mu wyszło.
Nathan zagadał z ciocią i powiedział mi tylko tyle żebym wzięła jakieś ubrania na zmianę i miałam jechać z nimi. Szybko pobiegłam na górę, spakowałam co popadło i wróciłam do nich. Kacper patrzył się na mnie jak na jakąś głupia, ja wiedziałam o co mu chodzi i pokręciłam głową na znak "nie". Pożegnałam się z ciocią i wyszliśmy. W samochodzie nadal nie chcieli mi powiedzieć o co im chodzi.
Po pierwsze, denerwowało mnie to, że nic mi nie powiedzieli, że gdzieś byli. Po drugie, oni mieli też jakąś inną tajemnice, której również nie chcieli mnie zdradzić. A po trzecie, byli podjarani czymś o czym także nie wiedziałam. Po 2 godzinach byliśmy pod domem Nathan'a. Z racji takiej, że tylko on chciał mnie przyjąć pod swój dach, musiałam z nim zostać, a chłopaki odjechali. Czułam się bardzo dziwnie. Z jednej strony trochę nieśmiało, a z drugiej cieszyłam się z tego wszystkiego. Oni coś dla mnie ZNOWU przygotowali. Zapytałam Sykes'a czemu muszę teraz u niego siedzieć. Powiedział tylko, że Max i Jay mieszkają razem, a u pozostałych dziewczyny by się czepiały. Dodał też, że będę u niego spać.
Nawet dobrze nie rozejrzałam się po domu, a chłopak od razu wyciągnął mnie z niego i gdzieś prowadził. Okolica wydawała się miła, nie było dużego ruchu mimo tego, że to Londyn. Wsiedliśmy w metro i po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu. Centrum. Hyde Park. Tłum. Gwar. Można by się zgubić. Ludzi jak mrówek. Nathan złapał mnie za rękę i szybkim krokiem prowadził. Na chwilę stanęłam i zobaczyłam scenę, pierwsze co to pomyślałam, że mają występ, ale po chwili zobaczyłam resztę chłopaków zbliżających się w naszą stronę. Coś mi się nie zgadzało. Wszyscy razem zbliżyliśmy się bardziej pod scenę. Było dużo ludzi, ale ochrona pomogła chłopakom. Podobno jeden z nich to ich znajomy. Stanęliśmy pod sceną, chciałam się zapytać kto będzie śpiewać, że tak blisko musimy być. Jedyne co zdołałam powiedzieć to:
-Myślałam, że Wy będziecie śpiee...- zatkało mnie, jak zobaczyłam kto wyszedł na scenę. - Justin Bieber!


_________________________________________________________________________________

Trochę długi mi wyszedł. A co do komentarzy...Jest lepiej niż zawsze. Dziękuję <3 Teraz liczę na więcej niż 6 komentarzy + jeśli czytasz to napisz w zakładce "Informowani czytelnicy" tam znajdziesz instrukcję co zrobić ;D

piątek, 5 października 2012

Rozdział 2

Była 12:36 gdy wróciliśmy do domu.
-Ciooooociu! Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale na obiedzie będzie jeszcze jedna osoba - uśmiechnęłam się do niej, stojąc w kuchni
-Monika ma chłopaka, na dodatek takiego sławnego! - przedrzeźniał mnie kuzyn
-To mój przyjaciel, Nathan. - powiedziałam
-Kacper, a może Ty jesteś zazdrosny, że ona ma kolegę i się z nim spotyka. Ty mnie jeszcze nie przestawiłeś swojej koleżanki - uciszyła go ciocia.
-Dzięki - odetchnęłam i zaczęłam pomagać jej robić obiad - Mimo, że ma osiemnaście lat to i tak jest wkurzający jak dziecko. Ciągle mi gada, że Nathan to mój chłopak... Co on myśli, że mając dwadzieścia lat, nie można mieć kolegi?
-Oj, zobaczysz... Jeszcze Ty mu będziesz wypominać jego głupią gadkę. Za dwa lata będzie w Twoim wieku i wtedy zobaczymy. Na pewno ma już jakąś dziewczynę, Ty nic tam przypadkiem nie wiesz? - zapytała
-Eeee... Nie bardzo. Ale jak coś to od razu Ci powiem. - uśmiechnęłam się.
Godzinę później skończyłyśmy już przygotowywać. Nath'a jeszcze nie było, więc napisałam do niego "Gdzie jesteś? Czekamy na Ciebie" po chwili ktoś zapukał do drzwi, a ja otworzyłam.
-Tutaj - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak. - Mnie się wydaje, że ja mówiłem, że przyjadę do Ciebie, a nie na obiad?
-No tak, ale na pewno jesteś głody. Wchodź.
Po skończonym obiedzie wyszliśmy na miasto. Nathan nadal nie powiedział mi nic o czym bym wiedziała, a przez telefon poinformował mnie, że ma dla mnie niespodziankę. Byłam trochę zniecierpliwiona, ale nie dałam za wygraną, że to mnie aż tak bardzo interesuje. Gadaliśmy o byle czym i chodziliśmy po mieście, trochę irytowało mnie to, że co chwila ktoś podchodził i takie oczy, zdziwka, bug smajl i szedł dalej. O co im chodziło, ale mogę przeczuwać, że jutro ukarzą się nasze zdjęcia w gazetach, jak zawsze. Gdy tylko wychodziliśmy na miasto, ja i Nathan, albo z całą grupą to na następny dzień albo w gazetach, albo w necie byliśmy. Przyzwyczaiłam sie. W końcu on przemówił:
-My tu gadu, gadu, a ja zapomniałbym Ci powiedzieć, to że mam dla Ciebie wielką niespodziankę.
-To, to już wiem, ale lepiej mi powiedz o co chodzi, bo już od tego Twojego telefonu jestem bardzo zniecierpliwiona. - zaśmiałam się
-A więc uważaj, to będzie dla Ciebie dużo szok i będziesz musiała zadecydować... - spojrzałam się na niego pytająco nadal nie wiedząc o co chodzi - Monn - spojrzał mi w oczy - znalazłem dobre mieszkanie, ładne miejsce, blisko nas i nie jest drogie. Chciałbym żebyś się tam przeprowadziła, mielibyśmy lepszy kontakt i nie musiałabyś zawadzać ciotce w domu. Już kiedyś myślałaś o tym, żeby się wyprowadzić, to dla Ciebie dobra okazja. - na początku rzeczywiście byłam w szoku, nie wiedziałam co powiedzieć. Po pierwsze myślałam już nad tym, przynajmniej jakoś bym samodzielnie zaczęła żyć. A po drugie, nie chciałam zostawiać cioci samej. Przyzwyczaiłam się do mieszkania z nią, pomagania jej, no i praca.. Nie wiem czy chciałabym zmieniać. I nowy dom, byłabym w nim sama, nie miałabym się do kogo odezwać, co ja w nim bym robiła? Po chwili odpowiedziałam:
-Wiesz, Nath... Jest taka sprawa, że po przemyśleniu tego wszystkiego, nie bardzo chcę się wyprowadzić. Nie chcę zostawić cioci i wujka samych. Zawsze im pomagam i nawet jeśli, to nie chcę być sama. Wolę zostać tutaj z nimi. Czuć się bezpiecznie i blisko rodziny. A tam będę sama. - zrobiłam się smutna i odruchowo przytuliłam go - Możliwe, że Wy czasem mnie odwiedzicie, ale to nie to samo. Wolę tęsknić za swoim wielkim przyjacielem i nie widzieć go kilka dni, niż codziennie go spotykać i znudzić się tym. - pocieszyłam go.
-No ok. Ale nie rozumiem jednego... Jak z Tobą wytrzyma jakikolwiek facet? W przyszłości na pewno będziesz z nim mieszkać i co, po kilku dniach Ci się znudzi?
-Nathaaaaaaan! - szturchnęłam go
-No dobra, nie ważne. Wiem o co chodzi. - uśmiechnął się lekko, dałam mu buziaka w polik i odprowadził mnie do domu.
Około 20 usiadłam razem z ciocią w pokoju i włączyłyśmy telewizor. Zaczęła mnie wypytywać, co takiego chłopak chciał ode mnie. Opowiedziałam jej, jego propozycję. Była ze mnie dumna, że wiem co chcę robić dalej i myślę na tym wszystkim. Wiem, że kiedyś się stąd wyprowadzę, ale to nie jest ten czas. Nie teraz. Za wcześnie. Jeszcze niedawno rozpoczęłam tutaj pracę, codziennie pomagam, gotuję i sprzątam. Zawsze jest co robić. A tam miałabym jeden, pusty dom. Do kogo bym się odezwała? Chyba do ściany.
Rozmawiałyśmy tam z dwie godziny, w końcu poszłam się myć i spać.
Następny dzień również miałam wolny. Nathan zarezerwował ten czas od rana. Znowu jakieś niespodzianki. Tym razem także nie wiedziałam co takiego chciał mi powiedzieć.