piątek, 26 października 2012

Rozdział 5

Wstałam dość późno, co do mnie nie pasowało. Spojrzałam na zegarek, 10:32. Wstałam i poszłam w kierunku łazienki. Nagle poczułam dziwny zapach, jakby coś się paliło. Od razu pobiegłam w tym kierunku. Byłam pewna, że Nathan jeszcze śpi, a tu zobaczyłam jego. Wyjmował coś z piekarnika, co gdyby nie było czarne przypominałoby zapiekanki. Nagle zaczęłam się śmiać, ale również niedobrze mi się zrobiło od zapachu.
-Ja chyba nie jestem głodna - powiedziałam.
-Eh... - zrobił się smutny - Chciałem Ci przygotować śniadanie, ale poszedłem umyć włosy i się troszkę zapomniałem. - tłumaczył się
-Wystarczą mi kanapki. Uwierz - podeszłam do niego, wzięłam tą tacę z przypalonymi zapiekankami i wyrzuciłam je do kosza. - Jeśli chcesz być taki dobry, to je przygotuj, a ja zaraz wracam - poczochrałam go po jeszcze mokrych włosach i skierowałam się do łazienki. Zrobiłam wszystko co potrzebne, a gdy wyszłam to kanapki leżały już na stole, razem z herbatą.
-To wygląda pysznie - usiadłam przy stole, chłopak zajął miejsce na przeciw mnie.
Po zjedzonym posiłku Nathan wszystko posprzątał, a ja ogarnęłam pokój. Z ciekawości poszłam zobaczyć jak wygląda teraz jego. Gdy weszłam, byłam bardzo zdziwiona. Kiedy on tak wszystko posprzątał? Teraz pokój wyglądał jak pokój a nie jak chlew. Wróciłam do kuchni, żeby go pochwalić, a Sykes siedział, a raczej przysypiał na krzesełku.
-Nath. - rzekłam - Nathan! Nath! - tym razem krzyknęłam
-Co? Jaaak? O co chodzi? - zerwał się nagle z krzesła i o mało mnie nie przewrócił. W ostatniej zdążył mnie złapać.
-Nie wyspałeś się? - zapytałam, on nadal trzymał mnie w pasie.
-Jak to n... - po chwili - Nie spałem całą noc. - spojrzał w innym kierunku. Złapałam ręką jego brodę i skierowałam twarz w moją stronę.
-Czemu? Wiesz, że musisz mnie dzisiaj odwieźć?
-Wiem. Odwiozę Cię, obiecuję. - zbliżył się jeszcze bardziej.
-Hymm.. Ja nie chcę mieć żadnego wypadku, a Ty w takim stanie nie pojedziesz. - powiedziałam stanowczo - A tak w ogóle to masz piękny pokój - uśmiechnęłam się - Jak przyjechałam taki nie był...
-To już widziałaś?
-No raczej. A teraz hyc do łóżka i spać! - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju. - No już. - zostawiłam go tam, wyszłam i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Siedziałam tak z godzinę. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Justin.
-Cześć piękne - powiedział w wejściu.
-No hej. - odpowiedziałam z uśmiechem i wpuściłam go do domu - Nathan śpi.
-Jeszcze?
-Raczej już. Całą noc nie spał tylko sprzątał swój pokój.
-Rozumiem, chciał zrobić wrażenie - puścił mi oczko i usiedliśmy
-Dobrze mu to nie wyszło, bo już wcześniej widziałam jego pokój... Czy tak w ogóle można było to jeszcze wczoraj nazwać? - zaśmiałam się
-Oj, to nasz urok. Nie lubimy sprzątać. Kobiety są od tego. - powiedział
-Wiesz co... Jak możesz.Wyjdź! - roześmiałam się jeszcze bardziej
-Przepraszam, ale taka prawda...
-Jakbyście się postarali to i Wy sprzątalibyście po sobie.
Gadaliśmy tak dość długo. Zrobiłam mu herbatę, pooglądaliśmy coś w telewizji. Justin musiał już jechać, bo za 3h miał samolot.
-Poczekaj chwilę, zobaczę czy Nathan już się obudził.
Poszłam do jego pokoju. Po cichu weszłam i chciałam sprawdzić czy śpi. Podeszłam do łóżka, miał zamknięte oczy. Na samym początku wyglądał bardzo słodko, ale gdy od razu otworzył oczy i się szeroko uśmiechnął, chciałam się cofnąć, ale on zdążył mnie złapać i przewalił na łóżko. Zaczęłam piszczeć. Od razu Justin przybiegł do nas i zaczął się ze mnie śmiać. Nathan łaskotał mnie, a Bieber jeszcze mu pomagał. Krzyczałam żeby przestali, ale to było na nic. W końcu przestali. Byłam bardzo zmęczona. Leżałam trochę obrażona, a oni obok mnie. Wstałam i wyszłam bez żadnego słowa. Po chwili oni przyszli do mnie i przepraszali. Obiecałam sobie, że im kiedyś oddam.
Chwilę potem stwierdziłam, że muszę wracać. Justin zaproponował, że mnie odwiezie razem z Sykes'em. Nie zaprzeczyłam, choć wiedziałam, że już niedługo ma samolot. Wzięłam swoją torbę i wyszliśmy. Po godzinie byliśmy już pod domem mojej cioci. Powiedziałam im, żeby chwilę poczekali, ja weszłam do domu.
-Cześć wszystkim. Już jestem - krzyknęłam nie dość głośno
-No cześć, cześć - odpowiedział wujek
Wchodząc zauważyłam, że ktoś siedzi na kanapie za akwarium. Było więcej butów. Wychyliłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę i dwie kobiety. Jedna tak mniej więcej w moim wieku, a druga wyglądała jak jej mama. Przywitałam się i szybkim krokiem poszłam do kuchni.
-Ach.. Widzę, że mamy gości.
-Tak, zaraz Ci ich przedstawię...
-To chwila, ja powiem chłopakom, żeby lepiej wrócili do siebie. Nie chcę żeby było jakieś zamieszanie czy coś.
-No tak, tak. Jeszcze pięciu mężczyzn tutaj, to chyba o wiele za dużo.
-Pięciu? Ciociu ich jest dwóch. - uśmiechnęłam się.
-To Nathan i kto jeszcze? - zapytała
-Skąd wiedziałaś, że Nathan? - zaśmiałam się - I jeszcze Justin.
-Czy ja go znam?
-Jeszcze nie, choć może z moich opowiadań o jednym kanadyjskim idolu
-Ooo.. Kolejna gwiazda, którą poznałaś.
-Dzięki chłopakom go znam - znowu duży uśmiech i poszłam do Nathan'a i Justin'a. Powiedziałam im, że mamy gości i może innym razem się jeszcze spotkamy. Pożegnałam się z nimi i wróciłam.



_________________________________________________________________________________

Bez spamu proszę Jerry <3
7 kom!!!


3 komentarze:

  1. dobra ;x ale rozdział mi się podoba jak zawsze ;D i zaraz 6 ;D buahahahahahahahahaha. NO SPAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, jakie laskotki <3
    Cóż to za goście?
    jakiś tak myślę, ze to TW O.o
    NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  3. `-fajowyyy ;).
    Nathan i te niby zapiekanki.
    Buhahaha xd.
    Zapraszam do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń