niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 14

Po tych słowach lekarza zrobiło mi się trochę słabo. Łzy zaczęły mi lecieć z oczu. Doktor powiedział, że zostawi nas na razie samych. Miałam pustkę w głowie, nie wiedziałam co o tym myśleć. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Patryk usiadł obok na łóżku szpitalnym i mnie przytulił. Nalia stała w szoku i chciała mnie pocieszyć. Nie wiedziałam gdzie są wszyscy, ale nawet nie chciałam żeby przychodzili. Wolałam być sama, lecz nie mogłam ich wyprosić. Może i dobrze, że byli przy mnie. Sama nie wiedziałam wtedy czego chcę. Była totalna cisza, przestałam płakać i patrzyłam się w jeden punkt. Wszedł lekarz i oznajmił, że zrobili wszystkie badania i będę mogła wyjść. Miałam na siebie tylko uważać.
Wracając do hotelu była totalna cisza. Nikt nic nie mówił, jak wcześniej na sali. Aż w końcu się odezwałam:
-Jak Ola? Pewnie bardzo się przestraszyła.
-Kacper coś tam jej nagadał. - odpowiedział Pat.
Koniec rozmowy. Znowu cisza i tak dojechaliśmy do hotelu. Wysiadłam ze samochodu i skierowałam się do wejścia. Wjechaliśmy windą na nasze piętro. Od razu gdy otworzyłam drzwi Ola rzuciła mi się na szyję. Przytuliłam ją mocno i czułam spojrzenia wszystkich na sobie. Pat i Nalia weszli ode razu za mną. Ona poszła usiąść obok Jay'a, a ja stałam na środku razem ze swoim chłopakiem.
-Co Ci się stało? - zapytała młoda
-A nic, po prostu bardzo bolała mnie głowa i się przewróciłam. Musiałam jechać do szpitala, żeby sprawdzić czy nic mi się nie stało - odpowiedziałam z uśmiechem i dałam jej buziaka.
Wszyscy nadal się na mnie patrzyli, a ja dalej miałam uśmiech na twarzy. Powiedziałam, że naprawdę wszystko jest w porządku i nagle usłyszałam jak większość wypuszcza powietrze z usta, czując ulgę. Zaczęły się rozmowy, a ja spojrzałam na Nalię i pokręciłam głową, żeby nic na razie nie mówiła. Spojrzałam się na Patryka i nie wiedziałam, co on może czuć. Sama też nie wiedziałam co myśleć, a tym bardziej moje uczucia co do tego wszystkiego się zmieniły. Chciałam zapomnieć, tak jakby nic się nie stało, a tu się okazało, że to mnie teraz będzie prześladować. Wpadłam. Teraz już wiem, że na 100% coś się wydarzyło tamtej nocy. Musiałam porozmawiać z Patrykiem, miało być tak pięknie. Nie wiedziałam co myśleć, nic nie wiedziałam od tamtej chwili gdy lekarz mi to powiedział.
Wszyscy powoli zaczęli coś robić, ja siedziałam tylko na łóżku i czytałam książkę. Natalie zawołała mnie na kolację, ale ja zauważyła, że w ogóle się nie ruszyłam to podeszła do mnie.
-Monn, coś jest nie tak, prawda? - zapytała, a ja się na nią tylko spojrzałam i zamknęłam to co czytałam. - No więc, co Ci lekarz powiedział? - kolejne pytanie.
-Natalie.. Ja.. - znowu zaczęły mi łzy lecieć, a ona położyła rękę na moim ramieniu i mówiła, żebym nie płakała. Po chwili dokończyłam - ... Jestem w ciąży. Tylko proszę Cię, nie mów nic nikomu. - Dziewczyna była bardzo zszokowana.
-Czyli, że będą małe Wawrzeńczyki? - zaśmiała się - Bo to Patryka dziecko, tak? - nie mogłam zaprzeczyć, gdybym jej powiedziała prawdę zniszczyłabym to co jest między nią a Justin'em.
-Tak, a niby kogo miało by być? - uśmiechnęłam się
-To dlaczego płaczesz?
-Bo to jest zbyt trudne. Nie chciałam, a to jakoś... Po prostu tak jakoś wyszło.  -  rzekłam i wstałam - To co, idziemy coś zjeść?
-Okay - odpowiedziała i ruszyłyśmy do kuchni.
Wszyscy już spali, a ja leżałam i nie mogłam zasnąć. Myśli miałam ciągle o tym samym. Wstałam i podeszłam do okna. Oparłam się o parapet i patrzyłam w niebo. Niebo było ciemno niebieskie, dużo gwiazd i pełnia księżyca. Przyglądałam się tego dość długo, aż postanowiłam wyjść z pokoju. Wyszłam z pokoju tak aby nikogo nie obudzić. Podeszłam do drzwi do pokoju chłopaków. Chciałam wejść, ale zrezygnowałam. Weszłam do jakiegoś pomieszczenia, w którym znajdowały się fotele i kanapy oraz telewizor i inne sprzęty elektroniczne. Usiadłam na fotelu i tam zostałam. Nie chciało mi się wracać do pokoju, nie byłam w ogóle śpiąca. Siedziałam tak chwilę, aż usłyszałam jak ktoś wchodzi. Odwróciłam się i zobaczyłam Patryk'a.
-Czemu nie śpisz? - zapytał.
-Nie chce mi się. - odpowiedziałam, a on podszedł do mnie i ukucnął obok.
-Monika... - zdziwiło mnie to, bo bardzo rzadko do mnie tak mówił - To, że jesteś...że jesteś w ciąży nic nie zmieni. - spojrzałam się na niego, a on popatrzył mi w oczy tak jak ja w jego. - Kocham Cię. - pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek.
-Ja Ciebie też -odpowiedziałam, ale to i tak nie polepszyło mojego humoru.
Kochałam go, tego byłam pewna, ale jak to wszystko się potoczy. Moje życie zmieniło bieg, zmieniło kierunek i zwrot. Odwróciło się o 360 stopni, a ja okłamywałam sama siebie. Chciałam uwierzyć, że to dziecko Pat'a, ale ja przecież z nim nie spałam. Prosiłam Boga, żeby to nie było dziecko Justin'a. Nie chciałam zranić nikogo uczuć, lecz z drugiej strony, gdyby to było dziecko Nathan'a... To tylko przyjaciel. Nic więcej. Przyjęłam, że oficjalnie ojcem będzie Patryk. On też o tym wiedział. Rozmawiałam z nim na ten temat nie raz, a od tego czasu jak się dowiedziałam minęły dwa tygodnie. Na ten czas mieszkałam u cioci, nie powiedziałam nic jej, ani Kacprowi. Wiedzieli tylko o tym Patryk, Nalia, Natalie i Jay, ponieważ jemu zaufałam i rozmawiałam na ten temat. Codzienne do mnie przychodził Pat i siedzieliśmy w pokoju. Czasem wychodziliśmy na spacer. Zaczęłam więcej jeść i tyć. Z dnia na dzień czułam, że przybywa mi kilogramów. Justin z Natalie wyjechali do Stanów. Ona zdecydowała, że chce z nim zamieszkać. Nalia i Jay mieszkali razem w Londynie. Z wszystkimi byłam w kontakcie na skype i twitterze, oprócz jednej osoby... Nathan. Nie odzywał się od tamtej imprezy. Nie wiedziałam dlaczego. Martwiłam się trochę o niego i pytałam zawsze Jay'a i Max'a jak tam u niego. Ich odpowiedzi były ciągle takie same "spoko", "dobrze", "jak zawsze".
Mijały dni, tygodnie, chłopaki występowali, mieli różne koncerty, uroczystości. Każdą z nich oglądałam. Tak samo jak i Justin'a. Wakacje się kończyły, a ja "rosłam". Ciocia coś zauważyła, a ja powiedziałam, ze to przez to, że ostatnio zaczęłam się niezdrowo odżywiać. W końcu postanowiłam się przeprowadzić do Patryka. Nikt nie miał mi tego za złe, wiedzieli, że chcę zacząć jakieś prywatne życie. Pod koniec urlopu mieszkałam już u mojego chłopaka. Byłam nieco większa niż miesiąc temu, a Pat zawsze mi pomagał.
W ostatni dzień wolnego zadzwonił do mnie Justin.
-Słucham?
-Cześć, tutaj Jus. Jest taka sprawa...
-No..
-Jutro przylatujemy do Hemel i nie mamy się za bardzo gdzie zatrzymać. Nie chcę hotelu, bo obcy ludzie i mieliśmy nadzieję..
-Pewnie. Wbijajcie. - przerwałam mu - Patryk na pewno się ucieszy.
Na następny dzień już byli. Okazało się, że JuJu ma występ tutaj niedługo i musiał się przygotować, więc nie było go cały dzień. Ja i Natalie siedziałyśmy w domu i szykowałyśmy obiad. Patryk był w pracy.
-Jak się czujesz? - zapytała
-A nawet dobrze. Tylko jem za trzech - zaśmiałam się
-No nie dziwię się. - powiedziała
-Myślę nad zwolnieniem się z pracy. Teraz nie będą mnie tam takiej potrzebować. Odnowili bar i w sumie, nie wiem czy będę chciała tam wrócić.
-Jak nie chcesz tam pracować, to powiedz im. Ale wiesz, nie tak od razu przed otworzeniem. Ile czasu Ci zostało?
-No za 3 tygodnie otwierają...
-To załatwiaj to szybko - uśmiechnęła się.
Skończyłyśmy gotować. Przyszykowałyśmy stół i wszystko ładnie rozłożyłyśmy. Pat był punktualnie, tylko Justin się trochę spóźniał, ale gdy już przyszedł zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku, chłopaki zaoferowali, że posprzątają, więc razem z Natalie poszłyśmy coś obejrzeć w telewizji.


_________________________________________________________________________________


Myślałam, że go nigdy nie skończę xd

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 13

Czas podróży minął bardzo szybko. Miła atmosfera. Chłopaki nie mogli za bardzo mówić głupich rzeczy ani nic podobnego, bo w samochodzie była Ola. Niestety Kacper był trochę zły, bo musiał się jak najwięcej opiekować nią. Oczywiście czułam, że to na mnie spadnie, ale oficjalnie on był jej opiekunem. Mieliśmy jeden przystanek, bo nagle Justin'owi zachciało się do toalety. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi. Stanęliśmy w jakiejś knajpie i od razu w środku ktoś chciał autograf i od JuJu i od Jay'a. Gdy już ruszyliśmy dalej, dziewczyny z chłopakami trochę pozmieniały miejsca. Nalia i Natalie jechały razem ze mną, Olą i Patrykiem, z czego on nie był zbyt zadowolony. A Kacper, Justin, Jay i Alex, dziewczyna Kackersa, jechali w drugim. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Mieliśmy dwa pokoje. Dziewczyny razem i chłopaki razem.
Od razu po wejściu zajęłyśmy łóżka, a Ola miała oczywiście obok mnie. Miałyśmy oddzielną łazienkę, a kuchnię razem z chłopakami. Było ciepło i chcieliśmy się trochę przejść. Byłam tam 5 lat temu i prawie nic nie pamiętałam. Wiedziałam tylko, że jest tutaj takie molo z rozrywką oraz koło podobne do London Eye. Chciałam zobaczyć jak się tutaj pozmieniało, lecz młoda była trochę zmęczona. Kacper również nie chciał iść, więc został razem z nią i Alex, a my poszliśmy. Wychodząc z hotelu widziałam jak Jay i Nalia trzymają się za ręce i o czymś rozmawiali, Natalie i Justin również. Uśmiechnęłam się do nich, a one spojrzały się na mnie trochę dziwnie. Obok mnie stał Pat.
-Z Wami to jak z dziećmi - powiedziała Nalia, a ja odwróciłam się w stronę Patryka i się zaśmiałam, a potem wszyscy.
Idąc dalej poczułam dłoń Pat'a na mojej. Ścisnęłam go mocno, a on pocałował mnie w polik. Dotarliśmy na molo. Było pełno ludzi, ale na szczęście na początku nikt do nas nie podchodził. Bałam się o to, że zacznie się rozdawanie autografów przez JuJu czy Jay'a. Przeszliśmy całe molo w tę i z powrotem. Kilka razy zrobiło mi się słabo, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Pomyślałam, że to tylko chwilowe i poprzez zmianę klimatu. Natalie zobaczyła budkę z lodami i od razu do niej podbiegła. Gdy każdy wybrał smaki, Bieber za wszystko zapłacił. Zaczęliśmy się trochę kłócić, a na końcu śmiać. Nagle podbiegła do nas mała dziewczynka i spytała się czy może z nami zrobić sobie zdjęcie. Trudno było odmówić, więc po chwili jej mama już nas sfotografowała. Mała bardzo się ucieszyła i przytuliła na koniec Justin'a i odeszła.
Wracając do domu robiło się coraz ciemniej i zimniej. Pat przytulił mnie, tak jak Jay Nalię, ale coś Jus nie mógł się zdecydować. Natalie była trochę niedostępna, ale w końcu sama obieła go w pasie, a on już wiedział co robić. Doszliśmy do hotelu, a tam kilku paparazzi. Spojrzałam na chłopaków, a oni podeszli do siebie. Staliśmy w bezpiecznej odległości i szepnęłam do dziewczyn:
-Oni zawsze muszę wszystko popsuć.
-Jak to media i paparazzi. Oni są wszędzie. - powiedziała Nalia
-A o czym chłopaki rozmawiają? - spytała Natalie.
Spojrzałyśmy na nich, a oni się uśmiechnęli. Zerknęłam na dziewczyny i nie wiedziałam o co chodzi. One chyba tak samo. Nagle poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i biegnie w stronę hotelu. Patryk. A za nami dwie pozostałe pary. Drzwi otworzył nam portier, a my szybko znaleźliśmy się przy windzie, która już się otwierała. W ostatniej chwili zdążyliśmy wejść i winda się zamknęła, a paparazzi zostali. Ciągle się śmialiśmy. Zajechaliśmy na nasze piętro i szybko do pokoi. Ola, Kacper i Alex siedzieli przed laptopem i coś robili. Ja zaczęłam się rozpakowywać. Kacper w końcu poszedł do chłopaków, a ja pomogłam Oli wypakować swoje rzeczy. Wieczór minął w gronie kobiet i młodej, lecz ona poszła wcześniej spać. Plotkowałyśmy o tym co dzisiaj się działo. Powiedziałam Natalie, żeby lepiej się brała za Justin'a, bo on sam nie potrafi.
Przegadałyśmy prawie całą noc. Zasnęłam około trzeciej. Obudziło mnie dziwne uczucie. Otworzyłam oczy i od razu pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam. Siedziałam jeszcze chwilę w łazience. Nie wiedziałam po czym to. Nic nie piłam, nie jadłam również dziwnych rzeczy. Wszystko to co zawsze. Usłyszałam jakieś kroki i zajrzała do mnie Nalia.
-Coś się stało? - zapytała, a po chwili wiedziała, że nie powinna pytać - Dobrze się czujesz?
-Tak, wszystko... - nie zdążyłam dokończyć, bo znowu zwymiotowałam.
-No chyba jednak nie. Zrobię Ci gorącej mięty, ale lepiej jeszcze chwilę tutaj posiedź jakby co. - rzekła i wyszła.
Wstałam i było trochę lepiej. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Razem z Nalią przyszedł Patryk.
-Już jest lepiej, naprawdę. - powiedziałam do nich, tak żeby nie obudzić pozostałych dziewczyn. Wzięłam od niej napój i napiłam się. Obok mnie usiadł Pat, a Nall wyszła. - Trochę źle się poczułam.
-Ale na pewno już wszystko w porządku? - spytał
-Tak, jest okay. Naprawdę. - spojrzałam na niego i pocałowałam go, położyłam głowę na jego ramieniu.
Siedzieliśmy tak z godzinę, aż wszyscy się nie obudzili. Nikt o nic nie pytał i to mnie cieszyło. Jak na pierwszy dzień chcieliśmy trochę wszyscy pozwiedzać okolicę. Jak zwykle chłopaków to nudziło i chcieli na plażę, mimo, że jest kamienista. Było gorąco. Ubrałam krótkie spodenki i bokserkę. Po śniadaniu wyszliśmy.  Idąc zrobiła mi się słabo, tak jak wczoraj. Za rękę trzymałam Patryka, ścisnęłam go, a on się na mnie spojrzał. W samej chwili straciłam grunt pod nogami i zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Obudziłam się w jakimś szpitalu. Pat i Nalia stali przy mnie. Wszedł lekarz.
-Dobrze się Pani czuje? - zapytał, a przy okazji coś tam sprawdzał na jakiejś kartce.
-Tak, chyba już tak. - odpowiedziałam.
-Mam dla Pani wyniki, ale nie wiem czy chce Pani, aby znajomi byli przy tym. - kiwnęłam głową, że mogą zostać. - Jest Pani w ciąży. - powiedział lekarz.


_________________________________________________________________________________

Nie wyszedł tak jak chciałam, ale jakoś jest.

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 12

Usiadłam na łóżku. Odblokowałam telefon. 1 nieodebrane od Max'a. 2 nieodebrane od Justin'a, Nathan'a i Patryk'a. Pomyślałam, że pewnie mnie szukali i nadal szukają. Sprawdziłam wiadomości. Wszystkie był z treścią "Gdzie jesteś?" od wszystkich chłopaków, ale również od Natalie i Nalii. Siedziałam tak i patrzyłam się w ten telefon. Zamyśliłam się o tym wszystkim co się stało. Nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do pokoju.
-Monika... - powiedział mi znajomy, łagodny głos. Przerwałam się z transu i spojrzałam w drzwi.
-Ciociu... - rzekłam cicho, a ona podeszła do mnie i usiadła obok.
-Jeśli nie chcesz to nie mów, ale wiem, że tam coś się musiało stać. Chcę Ci tylko pomóc.
-Ale ja.. Naprawdę nie chcę niczyjej pomocy - nagle poczułam się lepiej, bo jeśli nadal tak będzie, to wszyscy zaczną się nade mną użalać, pomyślałam o tym i nie chciałabym żeby tak było - Czuję się bardzo dobrze. I nic się nie stało. - wstałam z łóżka i się uśmiechnęłam - Po prostu źle się poczułam i wróciłam wcześniej do domu. Za dużo wypiłam i nie chciałam się im w takim stanie pokazywać.
-Powiedzmy, że Ci wierzę. - zaśmiała się ciocia - Chodź teraz na kolację.
-Okay, zaraz zejdę tam do Was. - powiedziałam, gdy ona wychodziła z pokoju.
Usiadłam jeszcze raz na łóżku i wtedy już wiedziałam, że muszę zapomnieć o tym, bo tak naprawdę nie wiem czy coś się wydarzyło. Mogło do niczego nie dojść, a ja bym wtedy i tak zmarnowała sobie życie. Jeśli nic nie pamiętam, to nic się nie stało. Nie mogę tego całe życie przeżywać. Było, minęło. Nie chciałam do tego wracać.
Szybko ogarnęłam się i zeszłam na kolację. Ola bardzo się ucieszyła, że wróciłam. Wspomniała mi, że obiecałam jej, że pojedziemy na wakacje, więc obietnicy muszę dotrzymać. Jedyne co muszę jeszcze zrobić to wyciągnąć pieniądze z banku i jakiś hotel nad morzem zamówić. Może jak wyjadę to poczuję się lepiej. Czułam, że to by mi pomogło.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Był poniedziałek. Wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam, że nie będę nikogo budzić. Ola w tym czasie spała u Kacpra w pokoju. Włączyłam laptop. Twitter huczał od przedwczorajszej imprezy, zdjęcia, komentarze, opinie, fakty. Nie zdziwiło mnie to, że media wstawiły zdjęcia jak szłam z Patrykiem i Nathan'em. Ja trzymająca Pat'a za rękę. Dla nich oczywiście oznaczało to jedno. Oni zrobią wszystko, żeby tylko zdobyć jakąś informację, która przyda się w prasie i zarabiają na tym dużo pieniędzy. Olałam to, bo nic innego nie mogłam zrobić. Dałam znak życia. "Trzeba iść dalej, nie myśleć o tym co było, czeka nas jeszcze niezapomniana przyszłość." Od razy gdy dodałam tweet'a były odpowiedzi. Poczekałam chwilę, bo się trochę zamyśliłam. Gdy zobaczyłam tweet Patryka, od razu domyśliłam się, że czekali tylko, abym coś napisała. Weszłam na jego konto, zobaczyłam wiele pytań. Wszystkie były kierowane do mnie, choć nie podał mojej nazwy. Wiedziałam o tym. Wyłączyłam twitter'a. Nie chciałam więcej tam siedzieć. Wzięłam komórkę do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Żadnej wiadomości, ani nic. Odblokowałam i zaczęłam pisać sms. Zdania w ogóle mi się nie układały. Po chwili usunęłam wszystko, wyszłam i zadzwoniłam do Patryka. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Monn!!! - wydawałoby się jakby krzyczał
-Pat, jestem u siebie. Wróciłam do Hemel. Powiedzmy, że czuję się bardzo dobrze. Przekaż wszystkim, że musiałam wrócić wcześniej, ponieważ ciocia ma jakąś dodatkową pracę, a nie miała z kim zostawić Oli. Nie chciałam tak zepsuć mojego przyjęcia, ale przez to, że nie wiem co się ze mną dzieje, zjebałam. - powiedziałam jednym tchem, trochę zwolniłam i kontynuowałam - Niech Ciebie i Kacpra Nathan odwiezie. Kiedy chcecie. Nie musicie teraz jeśli dobrze się bawicie. - skończyłam i się rozłączyłam, tak przypadkiem i tak specjalnie.
Zbliżała się godzina dziewiąta. Wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Potem zjadłam śniadanie, a ciocia wyszła do pracy. Ola poszła do koleżanki obok, a wujek robił coś na podwórku. Zaczęłam sprzątać, aż usłyszałam jakąś rozmowę. Znajdowałam się w łazience na dole, wyszłam i zobaczyłam Kacpra, Patryka i  Max'a. Bardzo się zdziwiłam widząc ich.
-Witaj piękna. - przywitał się Max.
-Cześć - powiedzieli chórem Pat i Kackers.
-A co Wy tu robicie? - zapytałam
-Przyjechałem do swojego domu. Nie mogę?- odpowiedział Kac.
-A Ty Pat? Myślałam, że zostaniecie. Ja musiałam po prostu wrócić, bo Twoja mama, Kacper, mnie potrzebowała. - rzekłam.
-Dobra, dobra.. Ja idę do siebie. Chodź Patryk - rzucił mój kuzyn i wbiegł na górę, a chłopak odpowiedział, że za chwilę przyjdzie.
-Dzięki Max, że ich przywiozłeś - przytuliłam go - Zostaniesz? - spytałam
-Nie, muszę lecieć. Mam do pilnowania pewne "dzieci", które bawią się w Jus'a willi. - zaśmiał się
-Okay. I jeszcze raz dziękuję - przytuliłam się i on wyszedł.
Odwróciłam się do Patryka.
-Nathan nic nie pamięta, miał totalnego kaca, tak jak Justin... - zaczął
-I ja - przerwałam mu.
-Jak się czujesz? - zapytał
-Świetnie. Żyję każdym nowym dniem, wiele błędów w sowim życiu popełniła, a ten jeden niczego nie zmieni. - uśmiechnęłam się - Jeszcze w tym tygodniu chcę wyjechać, bo obiecałam to Oli, że pojedziemy nad morze. Razem z Kacprem, jeśli chcesz... - spojrzałam na niego
-Raczej nie odmówię. - przytulił mnie
-Pomyślałam też o Jay'u i Nalii, może to by coś między nimi zwiększyło. Sama nie wiem, ale warto spróbować. - powiedziałam.
-W sobotę zauważyłem też, że Natalie, ta Twoja koleżanka, coś do Justina. Ciągle razem byli, aż do..
-... aż do końca imprezy - uśmiechnęłam się ponownie.
-Tak to ma wyglądać?
-A czemu nie? Nie chcę o tym myśleć.
-Okay. To powróćmy do tematu...
-Paaaaaaaaaaatryk! Nie romansuj już tak z moją kuzynką - usłyszałam krzyk Kacpra.
-Chodź, powiemy mu o wyjeździe - wzięłam go za rękę i poszliśmy na górę.
Opowiedzieliśmy wszystko Kacprowi. Zgodził się. Zaczęliśmy szukać jakiegoś hotelu w Brighton. Spodobało mi się to miasto kilka lat temu i zdecydowałam się, że tam pojedziemy. Leży nad morze, a dokładniej nad English Channel. Załatwiliśmy od razu pobyt, zadzwoniliśmy do wszystkich i się zgodzili. Nawet Justin. Co mnie trochę zdziwiło, bo ostatnio miał pełny grafik. A jednak powiedział, że przyda mu się trochę odpoczynku.
Wyjazd mieliśmy w środę, postanowiliśmy, że będziemy jechać dwoma samochodami. Jeden będzie prowadził Patryk, a drugi Jay. Wszystko było już gotowe i załatwione. Zapowiadał się pełen wrażeń i świetny wyjazd. Czas pobytu był nieograniczony. Tyle ile będziemy, za tyle zapłacimy.



_________________________________________________________________________________

W tamtym tygodniu miałam niesamowitą wenę ;D A teraz jeden.
Jeśli czytasz, a chcesz abym Cię informowała to napisz tutaj: http://ifoundyou-baby.blogspot.com/p/informowani-czytelnicy.html

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 11

Zaciągnęłam nosem i spojrzałam na chłopaka. Miałam całe czerwone oczy od płaczu.
-Dlaczego? Jestem głupia. Mam 20 lat a postąpiłam tak nieodpowiedzialnie. Nic nie pamiętam...
-Za to ja za dużo.. - powiedział po czym usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego niepewnie, a on patrzył się przed siebie
-Co masz na myśli? - spytałam
-Monn, za dużo wypiłaś. Wy wszyscy za dużo wypiliście. Justin, Nathan i reszta osób które teraz śpią w różnych pokojach. Ja nie lubię pić, wypiłem kilka kieliszków i mi starczyło, trzymałem się trzeźwo, nie mogłam nic zrobić. To była Twoja urodzinowa impreza, mimo że Twoje święto jest za tydzień. Nie chciałem Ci przeszkadzać, tak dobrze się bawiłaś. Ciągle Ciebie obserwowałem, wmawiałem sobie, że przecież nic nie zrobisz, chciałem Cię pilnować, lecz mi się to nie udało. Zniknęłaś mi z oczu, szukałem Cię. Większość drzwi była zamknięta, a jest ich tutaj sporo. W końcu poszedłem do jakiegoś wolnego pokoju i zamknąłem się. Mimo głośnej muzyki zasnąłem. Obudziłem się z godzinę temu. Usłyszałem jak ktoś wychodzi z jakiegoś pomieszczenia. Uchyliłem drzwi i ujrzałem Ciebie w... no prawie w niczym. Pobiegłaś do łazienki. Przez kilka minut tam byłaś. Wyszłaś i poszłaś na dół, po chwili poszedłem za Tobą. Potem już wiesz co się działo - opowiedział mi cały wczorajszy wieczór.
Ja nadal nie wiedziałam co się zdarzyło jak niby gdzieś zniknęłam. Jakaś pusta w głowie, nie wiedziałam co myśleć. Siedziałam wpatrzona w Patryka i nie mogłam nic powiedzieć. On też nic nie mówił. Zrobił mi się trochę zimno i tak jakby ożyłam.
-Dziękuję - powiedziałam
-Za co? - zapytał
-Chciałeś jak najlepiej, ale ja za dużo wypiłam. To tylko i wyłącznie moja wina. Jeśli zapytam się chłopaków czy coś pamiętają... Nie, to byłoby złe rozwiązanie. Nie chcę stracić Nathan'a jako przyjaciela. Potem mogłoby się wszystko potoczyć zbyt dziwnie. - nagle się w niego wtuliłam, bo coraz zimniej mi było, zaczęły mi łzy lecieć - Pat... Proszę Cię, nic nikomu nie mów. Ja nie... Nie chcę żeby oni się dowiedzieli, że coś mogło zajść, że ja tam byłam z nimi. Mam tylko najgorsze myśli, od razu czuję, że ja z nimi.... - rozpłakałam się.
Patryk mnie uciszał i głaskał po głowie. Chwilę jeszcze płakałam, gdy przestałam spojrzałam na niego, a on się do mnie uśmiechnął.
-Smile, please. - rzekł, a ja na chwilę się uśmiechnęłam i zaśmiałam się.
Czułam się inaczej niż zawsze przy Patryku. Byłam nadal w niego wtulona, on mnie objął w talii. Położyłam głowę na jego ramieniu. Wtedy poczułam się lepiej, nie wiem dlaczego, ale tak się stało. Bezpieczna w jego ramionach. Tak można było to nazwać. Oderwałam na chwilę głowę i spojrzałam jeszcze raz na niego, tym razem w jego oczy. Były takie same jak zawsze. Brązowe, małe i miały coś w sobie. Zbliżyliśmy się, a on mnie pocałował.
-Nie przeszkadzam Was? - zapytał dobrze mi znany głos, choć był trochę zaspany. Od razu oderwałam się od Pat'a, ale nadal byłam pod kocem.
-Nathan... - powiedziałam cicho
-Może.. - przerwał - Boże, jak mnie głowa boli - złapał się na głowę. - Nie wiecie gdzie Justin ma tu jakieś tabletki czy coś? - spojrzał na nas - A no tak, głupie pytanie. A tak w ogóle to nie przeszkadzajcie sobie. - powiedział z ironią.
Widziałam minę Patryka trochę niezadowoloną, popatrzył się na mnie i kiwnął głową, że wie o co chodzi. Wyszłam z kocem na sobie. Słyszałam jedynie jeszcze słowa Patryka "To nie tak jak myślisz...". Poszłam do tego pokoju gdzie się obudziłam. Justin jeszcze spał. Wzięłam swoje ubrania, ubrałam się i wyszłam z tego domu. Nikt mnie nie zauważył. Taką miałam nadzieję. Nie wiedziałam w którą stronę iść, ale zapytałam jakąś starszą panią w którą stronę jest Cassidy Street. Podziękowałam jej, bo bardzo mi pomogła i w dziesięć minut byłam pod domem Nathan'a. Znalazłam klucz w garażu, tam gdzie kiedyś widziałam ja chowa.  Weszłam, przebrałam się, spakowałam i zamówiłam taksówkę.
Po 3h byłam w domu. Wchodząc minęłam się z Olą. Przywitałam się z nią i poszłam dalej.
-Cześć ciociu. - krzyknęłam - Idę na górę. Nie pytaj dlaczego wróciłam wcześniej. Kacper niedługo wraca. - w tej chwili przypomniało mi się, że Kacper tam został, ale to mnie już nie interesowało. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam znowu płakać.
Zasnęłam. Obudził mnie sms. Spojrzałam na telefon i zauważyłam 7 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości.


_________________________________________________________________________________

Coś mam dużo weny ;D Haha XD
Ale to ostatni rozdział na ten tydzień <3

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 10

Martwiło mnie trochę to, że ciocia została sama w domu. Pomyślałam o tym, że wujek przyjedzie i Ola jest, to nie jest tak strasznie. Po 2h podróży byliśmy na miejscu. Wysiadłam i zobaczyłam dom Nathan'a.
-Co my tu robimy? - zapytałam
-Ja mam dwa pokoje wolne, więc Monn zostajesz u mnie - uśmiechnął się
-Czemu ja?
-A czemu nie? - wszyscy wpadli w śmiech
-To mogę też ja - wtrącił się Patryk
-No spoko - odpowiedział Nathan. - To ja wezmę walizki a Wy wchodźcie do domu. Rozgośćcie się i czujcie jak u siebie. - Nath poszedł po walizki, a ja wzięłam Patryka za rękę, która stał i chciał pomóc Sykes'owi i zaprowadziłam go do domu.
Wchodząc Pat był bardzo zdziwiony, tak samo jak ja za pierwszym razem. Oprowadziłam go szybko po domu i przyszedł Nathan.
-Mam takie pytanie... - zaczęłam - Gdzie będzie spał Pat? Tam - pokazałam na pokój w którym kiedyś jak byłam, u niego spałam - jest mój pokój - uśmiechnęłam się - Obok Twój. Powiedziałeś, że masz dwa wolne? Myślałam, że mi wcześniej jakiegoś nie pokazałeś...
-Aa... No właśnie. Patryk, będziesz spał u mnie. A ja na kanapie - powiedział. - I nie życzę sobie żadnych kłótni. Tu są wasze walizki, idźcie się przygotować, jest godzina 20, macie 2h. - rzekł po czym wyszedł z domu, chciałam się go jeszcze zapytać o co chodzi z tym wszystkim, ale nie zdążyłam.
-To co, zostaliśmy sami... Szykują coś dla mnie. Lubię niespodzianki, ale to mnie powoli przeraża. No cóż. To... - spojrzałam się na niego - zamawiam łazienkę - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju z walizką. Chwilę potem wyszłam i Patryka już nie było tam gdzie go widziałam. Nie myśląc o tym szybko poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Zajęło mi to 30 minut. Wróciłam do pokoju i usłyszałam jak Pat wchodzi do łazienki. Zaczęłam się ubierać. Na początku nie wiedziałam co założyć, ale pomyślałam o krótkich spodenkach, czarnym topie, kamizelce, trampkach i na rękach jakieś bransoletki. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Wszystko było idealnie. Z wyjątkiem mojego humoru, bo nie wiedziałam czego mam się spodziewać po chłopakach. Włosy zostawiłam takie jak były, rozpuszczone i nic więcej.
Wychodząc z pokoju, wpadłam na Pat'a.
-Ups.. Przepraszam - rzekłam
-Nie szkodzi - złapał mnie i się uśmiechnął - Pięknie wyglądasz - powiedział
-Dziękuję - odpowiedziałam i spojrzałam na niego z samym ręczniku - Ty też - zaśmiałam się.
-To może pójdę się ubrać, co? - zaczęliśmy się razem śmiać.
Patrzyłam na niego jak wchodzi do pokoju. Potem spojrzałam na zegarek. Jeszcze 30 minut. Chciałam usiąść na kanapie, więc poszłam w tamtym kierunku i w tym momencie wszedł do domu Nathan.
-Ulalalaa... Szybko Ci poszło - powiedział
-A czemu miałoby mi dłużej to zająć? - spytałam
-No bo Ty i te Twoje damskie sprawy.
-A widzisz... Jestem szybsza niż myślałeś - uśmiechnęłam się, a on podszedł do mnie
-Wiesz, mimo, że nie masz na sobie piękne sukni i nie jesteś księżniczką z bajki, jesteś piękna - objął mnie
-Dzięki - powiedziałam po chwili i usłyszałam otwierając się drzwi. Od razu cofnęłam się trochę od Nath'a i odwróciłam się. Patryk wyszedł już gotowy. Wyglądał bosko, olśniewająco. Uśmiechnęłam się na jego widok, a on podszedł do nas.
-To co, jedziemy? - zapytał Sykes
-Okay - odpowiedziałam i wyszliśmy z domu.
Nathan wziął swój samochód i pojechaliśmy z nim gdzieś. Nie znałam tych ulic. Nigdy tu nie byłam. Jechaliśmy w ciszy, jakoś nie wiedziałam co mówić. W końcu dojechaliśmy. Patryk wysiadł i otworzył mi drzwi. Nathan zamknął samochód i powiedział żebyśmy szli za nim. Wyszliśmy zza rogu i nagle tysiące reporterów wyskoczyło. Nathan złapał mnie za rękę, a ja Pat'a. Przeciskał się przez nich, a my za nim. Zobaczyłam jakąś willę w której kierunku zmierzaliśmy. Weszliśmy na podwórko, a ja słyszałam tylko tysiące fleszy i milion pytań. Nie zwracałam na nich uwagi. Szybko pobiegliśmy do wejścia. Sykes otworzył drzwi, a tam ukazało się pełno osób krzyczących niespodzianka. Byłam mega zdziwiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle zobaczyłam Justin'a, a za nim Nathan'a, Max'a, Siv'e, Jay'a i Tom'a niosących dla mnie tort.  Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zdmuchnęłam świeczki, poczęstowaliśmy się tortem i zaczęliśmy się bawić. Tańczyłam, śpiewałam i bawiłam się bardzo dobrze. Kieliszek za kieliszkiem. Nie mogliśmy się opanować.
Obudził mnie ból głowy. Przetarłam niewyspane oczy. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Spojrzałam na lewo i zauważyłam śpiącego Nathan'a, na prawo leżał również śpiący Justin. Byłam w jakimś pokoju, leżałam na łóżku. Nie wiedziałam co się stało, ale byłam prawie naga. Pomyślałam tylko o najgorszym. Nagle zaczęło mi się niedobrze robić. Szybko wstałam i pobiegłam do najbliższej łazienki. Zwymiotowałam. Nie miałam na nic sił. Przemyłam twarz i usiadłam na podłodze. Przez chwilę tak siedziałam i myślałam dosłownie o wszystkim. Zachciało mi się pić, więc poszłam do kuchni. Nalałam wody i wypiłam dość szybko. Przeszłam przez kuchnie do jakiegoś pokoju gdzie wisiał duży napis "Happy birthday Monika". Usiadłam na kanapie i patrzyłam się w ten napis. Myślałam nadal o tym co mogło się stać.Zapomniałam o tym, że jestem prawie naga, więc wzięłam pierwszy lepszy koc, leżący na kanapie. Zakryłam się nim i płakałam. A przez płacz wypowiadałam słowa:
-Dziwka... Suka... Kurwa... Co ja zrobiłam? To miało być idealne przyjęcie, a ja się uchlałam i nic nie pamiętam - mówiłam sama do siebie. Przynajmniej tak na początku myślałam. Nagle poczułam dotyk jakiejś dłoni na moim ramieniu i głos którego na początku nie mogłam rozpoznać
-Nie mów tak, proszę.


_________________________________________________________________________________


Nie mogłam z tym czekać <3
Klikajcie to poniżej i komentujcie ;*

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 9

Tydzień minął dość szybko, a ja wyczekiwałam chłopaków. Kacper skończył rok szkolny. Jeszcze tylko został mu jeden rok. Ja przez całe dnie siedziałam w domu, sprzątałam, chodziłam na zakupy i pomagałam cioci. Nikt nie dzwonił, jedynie czasem Patryk napisał i wychodziliśmy na miasto wieczorem. Sami. Hehe. Ale nic nie było. I nic nie będzie. Jest tylko kolegą, mogę nawet go nazwać przyjacielem. Jest taki jak Nathan. Tylko i wyłącznie przyjaciel, choć przyznam, że szybciej mogłabym być z Pat'em niż Nath'em. Chodzi o to, że kiedyś Patryk mi się podobał i byłam w nim zauroczona i teraz jednak jest to coś. A Sykes... Jest piosenkarzem, jest artystą, ma wiele fanek, mogłabym być od razu hejtowana. Na pewno większość źle by mi życzyła. Ale jak na razie nie szykuję się wchodzić w jakikolwiek związek. Dobrze jest mi być samą i mieć przyjaciół, którzy nie są o mnie zazdrośni.
Był piątek około godziny 16. Kacper od razu jak wrócił ze szkoły to wyszedł do Patryka. Ja postanowiłam zostać w domu, bo oni mieli iść potem do Ryan'a i jak zawsze grać na komputerze. Jednak pełnoletność nie daje tej gwarancji, że już nie będziesz dzieckiem. Nadal nim jesteś tylko coraz starszym.
Koniec lipca, zbliżały się moje i Kacpra urodziny. Ciocia poszła do pracy, wujek nadal był w Leeds, a ja posprzątałam po obiedzie i nie miałam co robić. Wzięłam laptopa i weszła na twittera. Zobaczyłam wpis Max'a "Czas jechać. I jak zwykle wszystko na mojej głowie", potem ujrzałam wpis Nathan'a "Nie umiem przepraszać ludzi, ale jeśli mi zależy to nie mam innego wyboru", pomyślałam od razu o tym jak dzwonili do mnie i ja się na nich obraziłam. Kolejne wpisy były od Tom'a, Siv'y i Jay'a "Kobiety... Zawsze mają jakiś problem" "Mam nadzieję, że wszystko się uda" "Pomoc Nali była tu niezbędna. No to ruszamy". Wiedziałam, że przyjadą dzisiaj. Te tweety mówiły wszystko za siebie. Jeszcze chwilę na nie patrzyłam i wyświetlił mi się Justin "Wszystko przygotowane. Żeby tylko nasze starania zostały docenione". Dało mi to trochę do myślenia, bo tak naprawdę nie wiedziałam do czego oni są zdolni. Wyłączyłam komputer, wzięłam komórkę i zeszłam na dół. W chwili gdy chciałam odłożyć komórkę na stolik, dostałam sms. "Hej. Jak tam u Ciebie? Dawno się nie widziałyśmy? Mogłabym do Ciebie wpaść dzisiaj? Natalie" po przeczytaniu od razu odpisałam "No pewnie, wpadaj i tu już. Czekam. Monn". Miło było, że ktoś o mnie pamięta. Natalie mieszka niedaleko, więc od razu wstawiłam wodę i naszykowałam jakieś ciastka. Chwilę potem ktoś zapukał do drzwi od tyłu. To była ona. Podeszłam i otworzyłam jej drzwi.
-Cześć. - uśmiechnęłam się - Wchodź! - powiedziałam.
-No hej - odpowiedziała i weszła do domu. Usiadła na kanapie, a ja zapytałam:
-Co chcesz do picia?
-Herbatę, poproszę.
-Okay, to zaraz wracam.
Zrobiłam herbatę i zaniosłam jakieś ciastka na stolik. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mówiłyśmy o tym co się działo przez ostatnie dni, najwięcej to plotkowałyśmy.
Spojrzałam na zegarek.
-Spodziewasz się kogoś? - spytała
-W zasadzie to czekam na chłopaków i ciocię aż wróci z pracy.
-Chyba Kacper idzie - powiedziała patrząc na drzwi.
-Nawet z Patrykiem - zauważyłam - Ale nie na nich czekam - uśmiechnęłam się
-To kogo? - nagle do domu weszli oni i się przywitali.
Zapoznałam Patryka i Natalie. Usiedli obok nas.
-Wracając do naszej rozmowy to czekam na chłopaków z The Wanted - rzekłam
-O matko! To Ty ich znasz?! - była w szoku
-No pewnie. Zaraz powinni być.
-Pozwól, że zostanę na dłużej u Ciebie.
-Oczywiście - odpowiedziałam, a Kackers i Pat się głupio na nas patrzeli, zaśmiałam się.
-No chyba Wasi Romea idą - powiedział Patryk.
To byli oni. Przywitaliśmy się, Natalie była bardzo podjarana tym, że ich poznała, nie chciałam jej w jeszcze gorszy stan wprowadzać mówiąc, że znam też Bieber'a. Wiedziałam, że ona bardzo go lubi. A nawet to mało powiedziane. Ona po prostu za nim szaleje. Wróciła również do domu ciocia i się zdziwiła, że nas tyle jest. Powiedziała, że jeszcze wujek przyjedzie. 11 osób w domu to zbyt dużo. Na szczęście Ola jest u koleżanki.
Ja, Natalie i chłopaki poszliśmy do mojego pokoju. Jakoś się zmieściliśmy. Wszyscy usiedli tylko Nathan stał i zaczął coś mówić:
-Monn.. Wiem, że to było głupie i wgl. Ale nudziło nam się, może trochę byliśmy pod wpływem alkoholu i jakoś tak wyszło.
-Bardzo Cię przepraszamy - wstał Jay
-Nie wiedzieliśmy, że tak to przyjmiesz - Tom
-Postaraliśmy się tutaj przyjechać - Siva
-I mamy dla Ciebie małą niespodziankę - Max, spojrzał na chłopaków - No dalej, na znowu nie będę za Was odwalać brudnej roboty.
-Z okazji tego, że za dwa tygodnie Twoje urodziny, zabieramy Cię teraz ze sobą i nie przyjmujemy żadnej odmowy - wyjaśnił Nathan
-Oj chłopaki. Myślałam, że nie dacie rady, a jednak jakoś Wam wyszło - powiedziałam
-Niezła szopka - rzekła Natalie i się zaśmiała
-Brakuje jeszcze bukietu róż - Patryk również się śmiał
-Bez przesady, nie wyszło tak źle. Chodźcie tu - wyjęłam do nich ręce i cała piątka mnie przytuliła, odwróciłam się do Pat'a, Natalie i Kacpra. - A Wy? - zapytałam, a oni podeszli.
Jeszcze chwilę tak staliśmy i przypomniało mi się, że mnie gdzieś zabierają.
-No to gdzie mnie porywacie?
-Niespodzianka. A i jeśli chcecie - Max zwrócił się na pozostałą trójkę - To możecie jechać. Im więcej tym lepiej. A planowany powrót tak gdzieś we wtorek.
-Ja i Pat możemy jechać.
-A Ty Natalie? - spytałam
-Będę musiała iść do domu i się spakować - rzekła z uśmiechem
-No dobra, to macie godzinę. Inaczej odjeżdżamy bez Was - uśmiechnął się Nathan
Nie wiedziałam co dla mnie przygotowali ale byłam bardzo ciekawa. Nie mogłam się już doczekać. A godzina szybko minęła i pojechaliśmy ich busem do Londynu.


_________________________________________________________________________________

Trochę dłuższy wyszedł niż myślałam <3
Flooooo zabiję Cię jeśli jeszcze raz tak powiesz!!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 8

Wróciliśmy do domu po dwunastej. Po kinie poszliśmy coś zjeść. Dowiedziałam się, że to jest dziewczyna Kacpra i ma na imię Alex. Miło mi się z nią rozmawiało, bo przez ten cały czas praktycznie tylko z nią gadałam. Z Patrykiem też, ale mniej. Było tak, że gdy amorki zajęły się sobą to nie bardzo wiedziałam o czym mam rozmawiać z Pat'em. Tak samo jak przed kinem. Kompletna pustka.
Gdy szliśmy do domu, znowu zostałam sama z Patrykiem. Kackers poszedł odprowadzić Alex. Umówiliśmy się, że będę czekać w domu u Pat'a na niego. Trochę czasu minęło zanim kuzyn przyszedł. Przez ten czas nawet świetnie bawiłam się z chłopakiem. Na początku dziwnie się czułam wchodząc do tego samego mieszkania, co 5 lat temu. Tyle, że wtedy tu jeszcze była jego mama i siostra. Usiadłam na kanapie, a po chwili on dosiadł się obok mnie. Zaczął mi opowiadać o jego życiu. Ile przez te kilka lat się u niego zmieniło, gdy nagle zrobił się smutny ja go popchnęłam lekko i powiedziałam, żeby się rozchmurzył, bo nie lubię jak ludzie są smutni w mojej obecności. On się uśmiechnął i zapytał jak tam u mnie. Szczegółów mu nie chciałam zdradzać, jedyne co mogłam mu powiedzieć, to że wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania.
-No tak, The Wanted i te sprawy... - odrzekł
-Jeden Kanadyjczyk i brytyjsko-irlandzki zespół mogą dużo namieszać. Szczególnie w życiu zwykłej i przeciętnej kobiety, która przestała wierzyć, że cuda się zdarzają.
-A jednak... Trzeba w nie wierzyć, nie patrząc na wiek. Ale pamiętasz jak zawsze mi mówiłaś... Nigdy nie mów nigdy! - objął mnie i się uśmiechnął
-Z czasem nawet i w to człowiek zaczyna wątpić. A gdy już zwątpi wszystko układa się zbyt idealnie. - spojrzałam na niego, byliśmy zbyt blisko siebie, musiałam coś zrobić, żeby tego nie żałować, szybko jedną ręką złapałam jakąś poduszkę i walnęłam go w twarz. Po chwili mi oddał i tak było na zmianę. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, a mi spadł kamień z serca, że gdybym tego nie zrobiła, to mogłoby się to skończyć nie miło.
W końcu przyszedł Kacper i przerwał nam tą zabawę.
Następnego dnia obudziłam się przed dziesiątą. Wstałam i ubrałam się, miałam zamiar coś zjeść i wyjść do pracy, ale dostałam sms'a od koleżanki z restauracji, że mamy dwa miesiące wolnego, czyli takie wakacje, bo przez ten czas szef wyjeżdża, a jego syn remontuje cały budynek. Na konto dostanę jeszcze dzisiaj pieniądze za wszystkie przepracowane dni, więc nie mam się czym martwić.
Zaburczało mi w brzuchu po przeczytaniu sms'a. Postanowiłam zejść do kuchni i coś zjeść. Ciocia dzisiaj miała wolne, więc zastałam ją w pokoju przy komputerze. Dowiedziałam się, że wujek wczoraj wyjechał, bo ma jakąś robotę w Leeds. W końcu ma swoją firmę i musi sam wszystko załatwiać, ale w budowaniu pomagają mu jego pracownicy, którzy muszą z nim jeździć. Zrobiłam sobie jakieś kanapki i zjadłam. Usiadłam obok cioci, która aktualnie rozmawiała przez skype. Miałam już się zapytać z kim gada, ale usłyszałam jak Kacper woła mnie, więc wszystko poszłam na górę.
-Telefon. - powiedział jak tylko go zobaczyłam
Weszłam do swojego pokoju i wzięłam jeszcze dzwoniący telefon. W ostatniej chwili odebrałam.
-Halo?
-Cześć Mon, dawno się nie odzywałaś - odpowiedział znajomy głos, dopiero po chwili zorientowałam się, że to Max.
-Cześć. Przez te wszystkie tygodnie pracowałam i nie miałam kiedy. Myślałam, że przyjedziecie, a tu nic.
-No tak, my też mieliśmy trochę pracy i chciałem Cię za całą naszą grupę przeprosić. Nathan jest trochę szalony i ma bardzo głupie pomysły...
-Zauważyłam. Ale czemu nic nie napisaliście? Wiecie jak bardzo za Wami tęsknię. - po chwili dodałam - Odzywał się może do Was Justin?
-Powiedzmy, że tak. Ale to nie sprawa na telefon. Pogadamy później. Obiecuję Ci, że otrzymasz od każdego z nas przeprosiny. To było trochę dziecinne zachowanie...
-Tylko? - odrzekłam cicho
-Słucham?
-A nic, nic.. Mów dalej.
-No dobra, bardzo dziecinne i głupie zachowanie. Nie wiem co nam strzeliło - zaśmiał się
-Dobra, okay. Zobaczymy co takiego przygotowaliście, żeby przeprosić za ten Wasz wybryk. - uśmiechnęłam się mimo tego, że on tego nie widział. - Macie czas 2 miesiące, bo tyle mam wolnego - powiedziałam.
-Wow. Aż tyle to nam nie potrzeba. Ale już niebawem przyjedziemy. Bądź przygotowana w każdej chwili.
-Oczywiście, będę - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Przez cały czas podczas rozmowy stałam przy oknie, patrząc na biegające na trawniku dzieci. Kiedy po skończonej konwersacji odwróciłam się zobaczyłam Kacpra stojącego i śmiejącego się. Podeszłam do niego i lekko walnęłam go w ramię.
-A to za co? - spytał, a ja poczochrałam go po włosach.
-Kiedy masz koniec roku szkolnego? - zmieniłam temat
-Jeszcze tylko ten tydzień. A potem wolne - pokazywał to wszystko gestykulując, mówiąc słowo "wolne" wyciągnął ręce tak jakby wyciągał się po wstaniu z łóżka.
-Czyli jutro masz jeszcze wolne, bo niedziela i od poniedziałku do piątku. No dobra...
-A co?
-Dzisiaj dostałam sms, że mam 2 miesiące wolnego. Pomyślałam, że moglibyśmy zabrać Patryka i chłopaków i pojechać nad morze - powiedziałam
-Normalnie kocham Cię siostra - przytulił mnie, ale od razu się oderwał - Dzięki, że pomyślałaś o mnie i o Patryku, może być jeszcze Alex?
-Cóż to za pytanie - zaśmiałam się - No okk. Jak chłopaki przyjadą to jeszcze o tym pogadamy młody.
-Mam się pozytywnie nastawić?
-Oczywiście! Obiecuję Ci, że gdzieś pojedziemy, też mi się to przyda. A teraz idź sie ubierz i coś zjedz.
-No już idę, ale zaraz do Ciebie wracam i mam parę pytań co do wczorajszego wieczoru... - uśmiechnął się i wyszedł.
Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa. Wiedziałam, że Kacper będzie chciał się dowiedzieć co się działo podczas jego nieobecności. Pomyślałam, że nie powiem mu wszystkiego. Niech nie będzie taki ciekawski. Gdy włączył mi się komputer weszłam na facebook'a i twitter'a. Tweety Nathan'a, Max'a, Justin'a i Tom'a przykuły moją uwagę. Pisali o jakimś spotkaniu czy coś. Nie wiedziałam o chodzi, więc przeszłam dalej. Zauważyłam, że Jay już się pochwalił swoją nową dziewczyną, co mnie ucieszyło. Natalie i Nalia dały mi follow, więc zrobiłam follow back. Do mnie parę osób zaczęło pisać, zaczęli też spamować i wypisują różne rzeczy o chłopakach, w tym też o Justin'ie. Nie zwracałam na to większej uwagi. Napisałam coś w tym stylu, że wreszcie dłużej wolnego, a następny tweet był na temat chłopaków. Skończywszy kuzyn wpadł do pokoju i zaczął mi zadawać tysiąc pytań. Zaczęłam się z niego śmiać. Powiedziałam co nie co, ale on chciał więcej.


_________________________________________________________________________________

Kolejny po długim czasie. Ale niestety tak będzie. :(
http://ifoundyou-baby.blogspot.com/p/informowani-czytelnicy.html - wpisujcie się <3


wtorek, 27 listopada 2012

Libster Award

Szczerze to nie wiem o co w tym chodzi, ale zostałam nominowana przez Natalię do Libster Award. No więc, muszę odpowiedzieć na 11 pytań, zadań 11 pytań i wytypować 11 blogów. Świetnie. Dzięki Natalia. Haha ;D


A jeśli chcecie znać pełną regułę to ona brzmi tak:
Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


A oto moje odpowiedzi na Natalii pytania:


1. Co jest Twoją inspiracją do Twojego bloga.?
Jest to jedno z wielu pytań, nad którym zastanawiać mogę się godzinami, a i tak dobrej i pełnej odpowiedzi nie dam. Może zacznę od tego, że są pewne osoby (a one powinny wiedzieć, że to o nich) i oczywiście JB i TW <3

2. Jaka jest Twoja największa wada.?
Chyba to, że się za szybko poddaję i nie ufam ludziom, z którymi żyję.

3. Jakie słowa, uważasz za najbardziej adekwatne do Twojego dzisiejszego humoru.? (Chodzi mi o jakieś cytaty, lub coś)
Dzisiejszy humor...  "Wstać i iść. Jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze, aż do końca- Śmier­ci lub Sukcesu."

4. Po co piszesz bloga.?
Haha.. Pierwsze co wpadło mi do głowy jak przeczytałam to pytanie, to po to, aby się wyżyć. Lol. Ale tak po dłuższym zastanowieniu, to piszę po to, aby gdzieś "wywalić" swoją wyobraźnię. Dzięki temu czuję się lepiej. Lubię pisać, a to opowiadanie mi w tym pomaga.

5. Wolisz brzmienia delikatne, czy takie bardziej takie hardkorowe.?
To zależy czy mi wpadnie w ucho, słucham tego i tego.

6. Jaki jest Twój sposób na odstresowanie się.?
Twitter i blog.

7. Masz jakiś swój sposób na pisanie bloga.? Chodzi mi, czy zanim zasiądziesz do pisania, to piszesz plan, co będzie w rozdziale, czy siadasz i piszesz.? A może jakoś inaczej się do tego zabierasz.?
Zawsze przed snem wszystko obmyślam xd.

8. Masz przyjaciółkę.?
Można powiedzieć, że tak.

9. Jaki jest Twój ulubiony serial.?
Nie mam.

10. Jaki imie męskie uważasz za najpiękniejsze.?
Jest ich kilka... Patryk, Szymon i Dominik.

11. Jaka jest Twoje ulubiona przekąska.?
Jabłko, bo mam zawsze pod ręką.


No to skończyłam. Teraz muszę dodać blogi. Nie wiem jak tyle znalazłam, ale są. Niektóre muszę jeszcze ogarnąć, bo wgl ich nie znam, ale jakoś to będzie.

1.http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/
2.http://mybeautifuleveryday.blogspot.com/
3.http://imaginy-tw.blogspot.com/
4.http://kryminalnezagadkitw.blogspot.com/
5.http://www.ifoundyouinthedarkesthour.blogspot.com/
6.http://best-friends-dont-have-to-pretend.blogspot.com/
7.http://jay-mcguiness-poland.blogspot.com/
8.http://imaginy-tw-break.blogspot.com/
9.http://the-battleground.blogspot.com/
10.http://the-people-that-inspire-me.blogspot.com/
11.http://opowiadanie-o-tw-2.blogspot.com/



A teraz pytania:

1.Jaka jest Twoja zaleta?
2.Ile dziennie czasu spędzasz przy komputerze?
3.Jakie jest Twoje hobby?
4.Jakiej muzyki słuchasz?
5.Wolisz spotkać się z przyjaciółmi, czy iść na dyskotekę?
6.Jaki jest Twój ulubiony wykonawca?
7.Masz rodzeństwo?
8.Jaki masz telefon?
9.Gdzie chcesz mieszkać za 10 lat?
10.Hejtujesz zespoły których nie lubisz?
11.Po co piszesz bloga?


To tyle. Dziękuję za uwagę ;) Rozdział pojawi się niebawem <3


niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 7

-Co Ty tu robisz? - nie widziałam Patryka 5 lat.
Poznałam go we wakacje, jak byłam u Kacpra na dwa tygodnie. Pewnego dnia wyszliśmy z Kacprem na miasto, ponieważ było ciepło to spotkaliśmy się z kilkoma jego kolegami i był tam Pat. Na początku byliśmy tylko ja, Kacper i on. Oni gadali razem, a ja tylko towarzyszyłam im. Dopiero jak jakiś normalny temat zaczęli to coś tam mówiłam, a tak to jakoś nie wiedziałam co, bo rozmawiali o jakiś swoich sprawach. Następnie dołączył do nas Ryan. Dziwny chłopak. Szczegół, że nie mogłam się z nim dogadać, bo nie umiał polskiego. No ale nic. We czwórkę spędziliśmy prawie cały dzień. Między mną, a Patrykiem doszło do czegoś niezwykłego. Nie wiedziałam co o nim myśleć. Z początku wydawał się taki zwykły, nudny chłopak. Zdziwiło mnie to, że dopiero go poznałam, a on mnie przytulał, w tak zwany sposób "tulimy". On był inny. Nie przeszkadzało mu nic, poznał mnie taką jak byłam zawsze. Wtedy nikogo nie udawałam, a w tym wieku co byłam, często zdarzało mi się robić wszystko byleby się nie zbłaźnić i być idealna, jak większość dziewczyn. Byłam sobą i to mi się podobało. On też nie wstydził się niczego. I przez ten pobyt coś do niego poczułam, takie zauroczenie. Nic więcej. To było dziwne uczucie, za codzienna zazdrość jak wróciłam do Polski. Ten płacz. Nie było dnia żebym o nim nie myślała. Wszystko było inne, aż w końcu znalazł sobie dziewczynę. Kiedy Kacper przyjechał do mnie, powiedział mi, że to dzięki mnie Pat z kimś jest. Nie wiedziałam jak to rozumieć, do tej pory nie rozumiem. Odpuściłam sobie. Jeszcze nie raz, w ciągu 5 lat byłam u cioci, jeszcze nie raz o nim myślałam, ale jedno zrozumiałam, że to była tylko zabawa. Nie pytałam o niego, nie pisałam z nim. Żyłam tak jak wtedy kiedy go nie znałam. Do teraz.
Wchodząc do Kacpra pokoju, nie spodziewałam się, że doznam takiego szoku. On, Patryk, siedzący tutaj, 5 lat później. Dorosły, wysoki, wysportowany mężczyzna. Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział:
-A siedzę u swojego dobrego kolegi. Nie można?
-Ee.. Możnaa - powiedziałam z małymi przerwami.
Kacper nawet nie był zainteresowany naszą rozmową, tylko coś tam w komputerze robił. Szybko wyszłam i zeszłam na dół zrobić coś do jedzenia. Cały czas myślałam o nim. Czemu Kackers nie powiedział mi, że on będzie? Już tyle u nich mieszkam i ani razu nie widziałem, żeby się spotkali. Nic o nim nie mówił, nie pisał, nie gadał na skype. Zawołałam kuzyna, żeby coś przyszedł zjeść. Zeszli razem. Usiadłam w pokoju, przy stole, a Patryk obok mnie. Zaczęli o czymś gadać, nie chciałam ich słuchać, ale trudno było ich nie zauważyć. Po skończonym posiłku, sprzątałam, a chłopaki zawołali mnie do siebie.
-Co chcesz? - zapytałam
-Chciałem się Ciebie zapytać, czy nie wybrałabyś się z nami do kina. Ja idę z... No nie ważne kim, i potrzebujemy jeszcze jednej chętnej dziewczyny. - rzekł Kacper
-Hym.. A o której idziecie?
-No tak za dwie godziny...
-To zobaczę jak przyjedzie Twoja mama.
-No okk. To czekam na odpowiedź.
Wróciłam do sprzątania. Gdy ciocia wróciła, spytałam się jej czy nie będę jej potrzebna wieczorem. Stwierdziła, że sama sobie poradzi, bo musi tylko zrobić pranie i coś tam sprzątnąć. Powiedziałam jej, że w takim razie wychodzę z Kacprem do kina. O nic więcej nie pytała, na szczęście.
Około 18 przyszedł po nas Patryk. Wyszliśmy z domu. Kacper powiedział, żebyśmy poczekali na niego pod kinem, bo musi iść po, jak on to nazwał, koleżankę. Zostaliśmy sami, nie wiedziałam tak naprawdę o czym mam z nim rozmawiać. Nie chciałam żebyśmy szli w ciszy, bo to byłoby jeszcze gorsze, więc palnęłam jedno, proste pytanie:
-Jak tam?
-Nie najlepiej, ale co się będę żalił. - odpowiedział
-To było głupie pytanie, ale tak szczerze nie wiedziałam co powiedzieć. Nie lubię takiej ciszy. - chwila oddechu i ponownie zaczęłam mówić - Dawno się nie widzieliśmy, tak naprawdę nie wiem o czym z Tobą rozmawiać.
-Dobra, już przestań, bo się tylko ośmieszasz - przerwał mi
-Dzięki... - trochę mnie tym uraził, ale nic mu nie powiedziałam. Nagle objął mnie za ramię.
-Żartowałem! Ej, no nie smuć się. Szczerze to też nie wiedziałem o czym z Tobą rozmawiać. Jakoś tak nie należę do takich ludzi. Zazwyczaj gadam o wszystkim bez sensu. Tak jak teraz. - zaśmiałam się.
Doszliśmy już do kina, a Kacpra nadal nie było. Staliśmy tak i się na siebie patrzeliśmy i się śmialiśmy sami z siebie jak debile jacyś. Spytałam się go jak tam siostra i mama, opowiedział  mi, że wrócili do Polski, a on został tutaj w tym mieszkaniu gdzie 5 lat temu mieszkali. Sylwia, bo tak ma na imię jego mama, przyjeżdża czasami, albo on do nich na święta. Olivia, jego młodsza siostra, która ma teraz 5 lat, jest bardzo słodka. Pokazał mi jej zdjęcia, długie, ciemny blond włosy, śliczna jak większość małych dziewczynek. Uśmiech na twarzy. Oglądając jej zdjęcia zaczepiła nas jakaś dziewczyna.
-Oo.. Cześć Patrick. - spojrzałam na nią, jakoś dziwnie wyglądała znajomo
-Cześć. - uśmiechnął się do niej
-Co Ty tu robisz? - zapytała
-Idę do kina - spojrzał się na nią i wskazał palce budynek za nami
-Serio? Ja też. Może pójdziemy razem?
-Vic, jestem tutaj z kimś, nie zauważyłaś? - powiedział po chwili i objął mnie znowu.
-Oh.. A kto to? - była zbyt ciekawska, miałam ochotę coś jej zrobić, trochę też beszczelna
-Moja dziewczyna. - odpowiedział po dłuższej chwili, a ja się na niego spojrzałam, on tylko pocałował mnie w czoło i się do niej szeroko uśmiechnął.
-Pat, co Ty robisz? - szepnęłam do niego
-Ciii...
-Nie wiedziałam, że masz dziewczynę. - odeszła
-Uff... - chłopak odetchnął
-Ładnie tak to kłamać? - spojrzałam na niego, a on miał uśmiech na twarzy.
Opowiedział mi o co chodziło. To jego była dziewczyna, z którą zerwał, bo miał jej dosyć. Ciągle do niego pisała, chodziła tam gdzie on i nie dawała mu spokoju. Gdy z nią zerwał ona zaczęła jakieś gierki typu, że Patryk jest z kolegami na mieście, ona nagle go widzi, woła go i się do niego przyczepia i idzie z nimi gdzieś. Teraz zrozumiałam dlaczego chłopak chciał mieć jakieś towarzystwo na dzisiaj do kina. Gdyby poszedł sam z Kacprem i jego lejdis, to na pewno Victoria by go znalazła i dołączyła do nich.
Za 30 minut zaczynał się film, a ich jeszcze nie było. Czekaliśmy tak jeszcze z 10 minut, aż dołączyli do nas. Kupiliśmy bilety, popcorn i colę. Usiedliśmy na sali. To miał być jakiś horror, więc nie bardzo byłam z tego zadowolona.



_________________________________________________________________________________


Jeśli nie chcecie komentować to wystarczy kliknąć to coś na końcu <3
+Dodałam nową zakładkę, gdzie możecie zobaczyć jak wygląda dom, w którym mieszka Monn ;d

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 6

Okazało się, że ta dziewczyna ma na imię Natalia. Kolejna. Jest ode mnie o dwa lata starsza. Jej rodzice przyjaźnią się z ciocią już od dawna. Jej mama i moja ciocia razem pracują. Dzisiaj zaprosiła ich do siebie, a przy okazji chciała żebym poznała Natalie. Jest miła, ale dość zamknięta w sobie. Siedziałyśmy u mnie w pokoju i gadałyśmy, przyszła do nas Ola, moja młodsza kuzynka, która ma 11 lat. Wróciła od koleżanki i nie miała co robić, więc nie mogłam jej wygonić. Zaczęłyśmy grać w butelkę, na różne śmieszne i głupie wyzwania oraz pytania.
-No, kręcisz - powiedziałam do Natalie, a ona zakręciła. Wypadło na drzwi i w tym samym momencie ktoś wszedł. Zerknęłam w tamtą stronę i zobaczyłam Kacpra. Nagle wszystkiego na niego patrzyłyśmy.
-WTF? - zapytał, a my w śmiech.
-Co chcesz? - zapytałam
-Dołączyć. - powiedział
-Serio? - byłam bardzo zdziwiona
-No tak, a co to takie dziwne?
-No to chodź. - przysiadł się do nas i bawiliśmy się jak małe dzieci.
Po dwóch godzinach dobrej zabawy, ktoś zapukał do drzwi. To była mama Natalie. Powiedziała, że już jadą, więc pożegnaliśmy się z nią i poszłam ogarnąć pokój. Z tego wszystkiego zapomniałam nawet gdzie położyłam swój telefon, więc spytałam cioci czy go widziała. Znalazł się w kuchni na blacie. Taka stara cegła, że nawet wstyd się z tym pokazywać, ale ważne że jest. Odblokowałam go i zobaczyłam, że mam 3 nieodebrane połączenia, jedne od Justin'a, a dwa od Nathan'a. Juss już był w samolocie, więc postanowiłam napisać do Nath'a. "Wazzz up?" Siedziałam na łóżku i czekałam na odpowiedź, wszedł Kacper na chwilę, bo chciał coś pożyczyć, wyszedł. Nadal brak odpowiedzi.
Trochę zgłodniałam, więc poszłam na dół coś zjeść. Akurat ciocia przygotowywała kolację. Pomogłam jej i wszyscy zjedliśmy. Wróciłam do pokoju. Brak odpowiedzi. Położyłam się i tak zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na godzinę, było kilka minut po północy. Odebrałam.
-Halo? - powiedziałam z chrypką w gardle
-Monn, jaaaaa przee-przepraszam, że do Ciebiee dzwoniee o takiee-takiej porze, ale ja Ci muszę powiedz-dzieć coś ważnego - rozpoznałam ten głos, to był Nathan
-Sykes, Ty pijany jesteś - powiedziałam stanowczym, ale zaspanym głosem
-Mooże odrobinkęeee...
-Co Ty wgl wyprawiasz?! Idź spać i nie pij już więcej. A jak nie, to sobie jeszcze pogadamy, przyjadę i z chłopakami się do Ciebie przejdziemy.
-Chłoopaki są u mnie i sieee-ę świetnie bawimy. - wtedy usłyszałam jakieś śmiechy
-Nathan! Ysz... Chłopaki! Ysz... Ja chyba przez Was osiwieję! Mam Was dosyć!
-Oj no Mon, nie gniewaj się - nagle usłyszałam głos Max'a
-No właśnie, my tu chcemy się zabawić, a Ty co? - powiedział Tom.
-Jakoś to mnie nie bawi, ani nic.
-Przepraszamy! - powiedzieli chórem.
-To wcale nie było śmieszne. Czemu Wy wgl nie śpicie o tej godzinie?
-A no tak jakoś, spotkaliśmy się i pogadaliśmy i wróciły stare młodzieńcze czasy - rzekł Jay
-Oo.. Serio? Heh. To miło się bawcie, a ja idę dalej spać. Dobranoc - rozłączyłam się.
Przez chwilę jeszcze tak leżałam i zastanawiałam się po co oni do mnie dzwonili... Na zabawy im się wzięło. Tylko obudzili mnie z mojego pięknego i miłego snu. Oj, nie wybaczę im tego... Jeszcze za te wszystkie grzechy im oddam. Zaśmiałam się sama do siebie jak głupia i zasnęłam.
Kolejne dni były takie same. Codziennie rano praca, a potem dom i tak codziennie przez dwa tygodnie. Nie działo się nic ciekawego, chłopaki nie dzwonili, nie odzywali się, ani nic. Nawet Justin. Trochę się martwiłam, ale udawałam, że nadal jestem na nich obrażona. Trochę dziwnie się bez nich czułam, zawsze pisał do mnie Nathan, czy Max. Zawsze coś się działo. W sumie ja też przez te dni ostro pracowałam i nawet nie miałabym czasu z nimi się spotkać.
Wróciłam do domu, po pracy, jak zwykle po południu. Cioci i wujka nie było. Ola była w szkole. Nie wiedziałam tylko czy jest Kacper. Weszłam na górę i zapukałam do jego pokoju. Bez odpowiedzi weszłam. Tym kogo tam zobaczyłam byłam bardzo zdziwiona.
-Ooo.. Cześć. - wydukałam z siebie i uśmiechnęłam się.
-Hej - odpowiedział...



_________________________________________________________________________________

Nie, nie poddaję się tak łatwo!
Nie, nie piszę tego dla komentarzy, ale chcę żeby ktoś czytał!
Nie, nie skończyłam jeszcze z tym!

piątek, 26 października 2012

Rozdział 5

Wstałam dość późno, co do mnie nie pasowało. Spojrzałam na zegarek, 10:32. Wstałam i poszłam w kierunku łazienki. Nagle poczułam dziwny zapach, jakby coś się paliło. Od razu pobiegłam w tym kierunku. Byłam pewna, że Nathan jeszcze śpi, a tu zobaczyłam jego. Wyjmował coś z piekarnika, co gdyby nie było czarne przypominałoby zapiekanki. Nagle zaczęłam się śmiać, ale również niedobrze mi się zrobiło od zapachu.
-Ja chyba nie jestem głodna - powiedziałam.
-Eh... - zrobił się smutny - Chciałem Ci przygotować śniadanie, ale poszedłem umyć włosy i się troszkę zapomniałem. - tłumaczył się
-Wystarczą mi kanapki. Uwierz - podeszłam do niego, wzięłam tą tacę z przypalonymi zapiekankami i wyrzuciłam je do kosza. - Jeśli chcesz być taki dobry, to je przygotuj, a ja zaraz wracam - poczochrałam go po jeszcze mokrych włosach i skierowałam się do łazienki. Zrobiłam wszystko co potrzebne, a gdy wyszłam to kanapki leżały już na stole, razem z herbatą.
-To wygląda pysznie - usiadłam przy stole, chłopak zajął miejsce na przeciw mnie.
Po zjedzonym posiłku Nathan wszystko posprzątał, a ja ogarnęłam pokój. Z ciekawości poszłam zobaczyć jak wygląda teraz jego. Gdy weszłam, byłam bardzo zdziwiona. Kiedy on tak wszystko posprzątał? Teraz pokój wyglądał jak pokój a nie jak chlew. Wróciłam do kuchni, żeby go pochwalić, a Sykes siedział, a raczej przysypiał na krzesełku.
-Nath. - rzekłam - Nathan! Nath! - tym razem krzyknęłam
-Co? Jaaak? O co chodzi? - zerwał się nagle z krzesła i o mało mnie nie przewrócił. W ostatniej zdążył mnie złapać.
-Nie wyspałeś się? - zapytałam, on nadal trzymał mnie w pasie.
-Jak to n... - po chwili - Nie spałem całą noc. - spojrzał w innym kierunku. Złapałam ręką jego brodę i skierowałam twarz w moją stronę.
-Czemu? Wiesz, że musisz mnie dzisiaj odwieźć?
-Wiem. Odwiozę Cię, obiecuję. - zbliżył się jeszcze bardziej.
-Hymm.. Ja nie chcę mieć żadnego wypadku, a Ty w takim stanie nie pojedziesz. - powiedziałam stanowczo - A tak w ogóle to masz piękny pokój - uśmiechnęłam się - Jak przyjechałam taki nie był...
-To już widziałaś?
-No raczej. A teraz hyc do łóżka i spać! - wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju. - No już. - zostawiłam go tam, wyszłam i zamknęłam drzwi.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Siedziałam tak z godzinę. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Justin.
-Cześć piękne - powiedział w wejściu.
-No hej. - odpowiedziałam z uśmiechem i wpuściłam go do domu - Nathan śpi.
-Jeszcze?
-Raczej już. Całą noc nie spał tylko sprzątał swój pokój.
-Rozumiem, chciał zrobić wrażenie - puścił mi oczko i usiedliśmy
-Dobrze mu to nie wyszło, bo już wcześniej widziałam jego pokój... Czy tak w ogóle można było to jeszcze wczoraj nazwać? - zaśmiałam się
-Oj, to nasz urok. Nie lubimy sprzątać. Kobiety są od tego. - powiedział
-Wiesz co... Jak możesz.Wyjdź! - roześmiałam się jeszcze bardziej
-Przepraszam, ale taka prawda...
-Jakbyście się postarali to i Wy sprzątalibyście po sobie.
Gadaliśmy tak dość długo. Zrobiłam mu herbatę, pooglądaliśmy coś w telewizji. Justin musiał już jechać, bo za 3h miał samolot.
-Poczekaj chwilę, zobaczę czy Nathan już się obudził.
Poszłam do jego pokoju. Po cichu weszłam i chciałam sprawdzić czy śpi. Podeszłam do łóżka, miał zamknięte oczy. Na samym początku wyglądał bardzo słodko, ale gdy od razu otworzył oczy i się szeroko uśmiechnął, chciałam się cofnąć, ale on zdążył mnie złapać i przewalił na łóżko. Zaczęłam piszczeć. Od razu Justin przybiegł do nas i zaczął się ze mnie śmiać. Nathan łaskotał mnie, a Bieber jeszcze mu pomagał. Krzyczałam żeby przestali, ale to było na nic. W końcu przestali. Byłam bardzo zmęczona. Leżałam trochę obrażona, a oni obok mnie. Wstałam i wyszłam bez żadnego słowa. Po chwili oni przyszli do mnie i przepraszali. Obiecałam sobie, że im kiedyś oddam.
Chwilę potem stwierdziłam, że muszę wracać. Justin zaproponował, że mnie odwiezie razem z Sykes'em. Nie zaprzeczyłam, choć wiedziałam, że już niedługo ma samolot. Wzięłam swoją torbę i wyszliśmy. Po godzinie byliśmy już pod domem mojej cioci. Powiedziałam im, żeby chwilę poczekali, ja weszłam do domu.
-Cześć wszystkim. Już jestem - krzyknęłam nie dość głośno
-No cześć, cześć - odpowiedział wujek
Wchodząc zauważyłam, że ktoś siedzi na kanapie za akwarium. Było więcej butów. Wychyliłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę i dwie kobiety. Jedna tak mniej więcej w moim wieku, a druga wyglądała jak jej mama. Przywitałam się i szybkim krokiem poszłam do kuchni.
-Ach.. Widzę, że mamy gości.
-Tak, zaraz Ci ich przedstawię...
-To chwila, ja powiem chłopakom, żeby lepiej wrócili do siebie. Nie chcę żeby było jakieś zamieszanie czy coś.
-No tak, tak. Jeszcze pięciu mężczyzn tutaj, to chyba o wiele za dużo.
-Pięciu? Ciociu ich jest dwóch. - uśmiechnęłam się.
-To Nathan i kto jeszcze? - zapytała
-Skąd wiedziałaś, że Nathan? - zaśmiałam się - I jeszcze Justin.
-Czy ja go znam?
-Jeszcze nie, choć może z moich opowiadań o jednym kanadyjskim idolu
-Ooo.. Kolejna gwiazda, którą poznałaś.
-Dzięki chłopakom go znam - znowu duży uśmiech i poszłam do Nathan'a i Justin'a. Powiedziałam im, że mamy gości i może innym razem się jeszcze spotkamy. Pożegnałam się z nimi i wróciłam.



_________________________________________________________________________________

Bez spamu proszę Jerry <3
7 kom!!!


sobota, 20 października 2012

Rozdział 4

Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. To naprawdę był on. Justin. Nagle zaczęłam piszczeć jak reszta dziewczyn, które tam były. Chłopaki patrzyli się na mnie jak na wariatkę, ale rozumieli to, tak samo zareagowałam na ich widok.
-Będziesz tak tu stać i piszczeć? Nie podziękujesz nam? - zapytał Max
-To Wy? - spojrzałam na niego
-Nie, pies pojechał specjalnie do niego i zaprosił, ciagle szczekając powiedział, że jest tutaj taka jedna Jego fanką, która jest zajebista i musi ją poznać, a przy okazji może zrobić niespodziankę dla brytyjskich fanów... No jasne, że my - rzekł Tom
-Dziękuję, Wam. - rzuciłam się na każdego po kolei, a następnie był tzw. "big hug". Justin, patrzac na to i witając się jeszcze z wszystkimi, chciał się przyłączyć. Zaprosił nas wszystkich do siebie na scenę. Usiadłam na krawędzi, obok mnie z prawej Nathan, a z lewej Max. Siva, Tom i Jay zaczęli sie troche wygłupiać. Z czasem się uspokoili. Cały koncert trwał 3h. Ten dzień był kolejnym, który był najlepszy w moim życiu. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, śpiewaliśmy, przytulaliśmy etc. Najważniejszy moment był wtedy, kiedy zostałam OLLG, czyli "one less lonely girl". Jest to jego piosenka, ktorą zaśpiewał dla mnie. Łzy mi poleciały, nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Byłam bardzo szczęśliwa. Po skończonym koncercie, razem z chłopakami wybraliśmy się coś zjeść. Poszliśmy na pizze i zamówiliśmy 3 duże. Obok mnie siedział Jay i Justin. Skorzystałam z tego, że tamci rozmawiali jak najęci, zapytałam Jay'a:
-Widziałam Cię podczas koncertu z jaką dziewczyną, może się pochwalisz kto to taki?
-Ciii... Tamci o niczym nie wiedzą, a Ty jesteś bardzo spostrzegawcza.
-Och, serio? Nie wiedziałam - zaśmiałam się - W końcu jestem dziewczyną! - szturchnęłam go
-Jeśli chcesz wiedzieć, to ta dziewczyna to Natalia, poznałem ją kilka dni temu. Też pochodzi z Polski. Jest miła, sympatyczna i dobrze mi się z nią gada. Nie chcę nic mówić chłopakom, bo będą się wypytywać. A poza tym jest rok starsza od Ciebie.
-No i co z tego? Wiek się nie liczy! Ważne są uczucia, a tamtymi... - spojrzałam na czwórkę świrów siedzących naprzeciw mnie, pominęłam tylko Justina. - Nie przejmuj sie! Siva ma dziewczynę, Tom też to dlaczego Ty nie możesz mieć?
-W sumie racja... Musisz ją poznać, jest niesamowita. Może Ty z nimi pogadasz wtedy na ten temat, ja jakoś nie mam odwagi...
-A co Ty chłop czy baba? Czego Ty się boisz... Ale chętnie ją poznam - uśmiechnęłam się
-Kogo chętnie poznasz? - wtrącił się Jus
-Ładnie to tak podsłuchwiać? - spojrzałam na niego
-Ja wcale nie podsłuchuję - tłumaczył się
-Ahaa.. Jasne. - zrobiłam dziką minę - A jeśli chcesz już tak wiedzieć, to Jay ma coś do powiedzenia
-Jay? Od kiedy? - zapytał Nathan, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-Przestań Nath, a więc Jay... - przewróciłam oczami i wróciłam wzrokiem na chłopaka
-Jaa...yyy... - widać było, że nie mógł z siebie tego wydusić, kopnęłam go w nogę pod stołem
-Jay ma dziewczynę! - dokończyłam za niego.
Wszyscy spojrzeli się na mnie trochę dziwnie, a ja się uśmiechnęłam najpierw do Jay'a, a potem do reszty. Po cichu powiedziałam do niego, że nie musi dziękować. Chłopaki zaczęli mu gratulować, a potem loczek przytulił mnie i podziękował. Po zjedzeniu i rozmowie postanowiliśmy wrócić do domów. Ja oczywiście musiałam wracać z Nathan'em. Justin nas odwiózł. Proponowałam mu, aby został jeszcze chwilę, ale nie mógł, bo jutro wieczorem ma samolot. Obiecał, że przyjedzie się pożegnać.
Teraz wreszcie mogłam obejrzeć cały dom Sykes'a. Wchodząc do niego, moja torba leżała na tym samym miejscu, rozwalone na środku. Nathan wziął ją i postawił w salonie. Pierwsze wrażenie było dość zaskakujące. Spodziewałam się, że będzie to wielki dom, taka willa, z basenem w tyłu i tysiącami bezużytecznych pokoi. Myślałam też, że mieszka z kimś. Nigdy mi o swoim domu nie opowiadał. Słyszałam wiele o jego rodzinie, ale jakoś nie było okazji zapytać jak teraz jest. Wracając do wyglądu domu. Nathan poszedł posprzątać w swoim pokoju i mnie przygotować, a ja miałam okazję trochę poszperać. Zaczęłam od salonu. Był 3 razy taki jak mój stary pokój z Polski. Wejście do domu było połączone razem z tym pokojem. Nie było drzwi, tylko takie wejście od razu.Po lewo stała kanapa, z fotelami i stolikiem. Za nimi znajdowały się jakieś szafki. Na przeciw mnie były wielkie ona i drzwi do wyjścia na balkon. <klik>
Po prawo stał telewizor razem w akwarium w ścianie. <klik> Następnie obok było przejście dalej. Na przeciw mnie był pokój Nathan'a <klik1> <klik2> <klik3>. Z prawej, od tego pokoju, ten dla mnie <klik1> <klik2> <klik3>. Dalej w tą samą stronę łazienka. <klik> W drugą stronę, po prawo była kuchnia. <klik>
Zdążyłam cały dom zwiedzić, zanim chłopak posprzątał. Zajrzałam do niego i trochę się przestraszyłam, bo był tam dość duży bałagan.
-Było gorzej, uwierz - powiedział, a ja śmiejąc się wyszłam.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć.
-Oo.. Jay! Co Ty tu robisz? - zapytałam dość zdziwiona
-Jestem - odpowiedział - Jak już mi tak pomogłaś, to pomyślałam, że jednak nie będę czekać i wprosiłem się wraz z Natalią do Nathan'a.
-Wprosiłeś? Jak to? - kolejne pytanie, a wepchnął się do drzwi na chama, a za nim ona. Zamknęłam drzwi i krzyknęłam do Sykes'a.
-Ej, czyścioch masz gości!
Po chwili zjawił się.
-No siema stary, dawno się nie widzieliśmy - to miało się nazywać jakimś żartem, ale ja i tak nie bardzo rozumiałam o czym oni wszyscy gadali. - To jest tak Twoja piękna, dziewczyna? Hymm.. No, nie okłamałeś mnie mówią o niej tyle wspaniałych rzeczy.
Nie ogarniałam tego. Nagle Nathan zachowywał się jakby wszystko wiedział. Przysiadł się obok niej na kanapie, a ja spojrzałam się tylko na loczka.
-Tak, on wszystko wiedział...
-No świetnie - uśmiechnęłam się i usiadłam - Tak w ogóle to jestem Monika...Ale jak coś to wołaj na mnie Monn - znowu uśmiech
-Natalia - odwzajemniła go - Ja wolę jak mówią na mnie Nalia.
Siedzieliśmy razem do trzeciej w nocy. Nathan był bardzo zainteresowany dziewczyną. Trochę dziwnie się poczułam, bo czułam się tam jakbym była powietrzem.


_________________________________________________________________________________

No to tak, jedna Natalia jest <3
@PartyRockkgirl
Wkrótce pojawi się znowu ktoś nowy :)

Minimum 7 komentarzy=nn

piątek, 12 października 2012

Rozdział 3

Wstałam o 6. Nie sądziłam, że jest tak wcześnie i zeszłam na dół. Wujek szykował się do wyjścia do pracy. Byłam pół przytomna, ale sądziłam, że już wszyscy wstali. Rozglądałam się i nikogo więcej oprócz niego nie zauważyłam.
-Już wstałaś? Czemu tak wcześnie? - nagle usłyszałam dwa pytania na raz i dopiero po chwili mogłam je zrozumieć.
-Wcześnie?! - zdziwiłam się - To która jest godzina? - zapytałam
-Jest po 6, zaraz wychodzę do pracy, a Ty powinnaś jeszcze spać. Z tego co mi wiadomo nie pracujesz w soboty. - Z jeszcze większym zdziwieniem wróciłam do pokoju na górze, usiadłam na łóżku, ale zasnąć już nie mogłam.
Była sobota, a nie wiedziałam co ze sobą zrobić o tak wczesnej porze. Wzięłam laptop i włączyłam. W międzyczasie poszukałam komórki, gdy ją znalazłam zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia od Nathan'a. Jeden o 1 w nocy, a dwa o 3. Pomyślałam, że jak będzie coś chciał to jeszcze zadzwoni, może teraz śpi. Sama dobrze nie wiedziałam co zrobić. Laptop się włączył, więc weszłam na twittera, facebooka etc. Chłopaki wstawili zdjęcie z wczoraj. Widać było, że się dobrze bawili, choć nie mówili mi, że mają gdzieś jechać. Napisałam im komentarz "Widać, że udana zabawa. A mnie to już nie zabraliście? Ja to sobie zapamiętam." Dodałam i przejrzałam inne strony. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź. "Cicho! Wszystko dzisiaj Ci opowiemy. Dozo." Zastanawiałam się o co im chodzi. Kolejne sekrety, kolejne sprawy. Mam dość już tych wszystkich tajemnic i niespodzianek. Mimo, że trochę zraniłam Sykes'a, powiedziałam prawdę. Gdybym się zgodziła zraniłabym siebie, a to jest najgorsze co mogłoby się zdarzyć.
Zamyśliłam się. Z transu obudził mnie sygnał telefonu. Odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni, jak zazwyczaj to robiłam.
-Słucham? - powiedziałam zamyślonym i śpiącym głosem
-Przepraszam, że dzwoniłem do Ciebie w nocy, pewnie Cię wtedy obudziłem... - rozpoznałam głos Nathan'a
-Tak jak i teraz. - przerwałam mu
-Na pewno? A kto siedzi przy laptopie i jest "zazdrosny" o wczorajszy wieczór?
-Cicho! Wcale mnie tam nie było - zaśmiałam się
-Lunatyk się znalazł... Emm.. Czekaj, a raczej wiesz co.. Otwórz mi drzwi, bo nie sądzę, że wszyscy w domu już nie śpią, więc wolałbym nikogo nie budzić.
-Jak mam Ci otworzyć drzwi? - zastanawiałam się o co mu chodzi, ale z czystej ciekawości poszłam na dół. Podeszłam najpierw do głównych drzwi, ale po chwili zwróciłam się do tych na takie mini podwórko, które są z tyłu. - Co Ty tu robisz?! - powiedziałam jeszcze do telefonu, otworzyłam drzwi i po cichu go wpuściłam.
-Żyję, przyjechałem żeby Cię zabrać i jutro Cię odstawiam. Tzn. albo ja, albo któryś z nas...
-Z Was? - pomyślałam, że dzisiaj już chyba nic mnie nie zdziwi
-No tak, tylko wiesz co, mogłabyś być taka kulturalna i wpuścić wszystkich, a nie tylko mnie. Ja rozumiem, że jestem najprzystojniejszy, najładniej śpiewam i wgl jestem najlepszy, ale oni jednak są...
-Świrami? - znowu mu przerwałam i wskazałam na nich za drzwiami. Jay uśmiechnął się od ucha do ucha i wyglądał bardzo dziwnie, Max robił głupie miny, a Tom i Siva pokazywali serduszka. Ja za to do nich pokazałam, że są "walnięci" i wpuściłam ich kończąc swoją wypowiedź - Ale to nie znaczy, że Ty nie należysz do nich, jesteście razem w zespole. Kto wie, może coś Ci od nich przeszło...
-Ale co? - zapytał Max - O czym rozmawialiście?
-O tym, że Nathan nazwał Was...
-Braćmi! - dokończył za mnie, choć to nie miało być to słowo. Spojrzałam się na niego, a on tylko się uśmiechnął
-Dobra, ja już nic nie mówię i Wy też byście mogli być ciszej. Weszliście tutaj jak stado słoni. Jest siódma rano, moja ciocia chce się wyspać. Nie mówiąc o Kacprze, jakby ktoś go obudził teraz to chyba by zabił na miejscu. - widać było, że bardzo się rozgościli od razu, jak zawsze. Usiedli na kanapie, a ja stałam i tworzyłam swój monolog, którego i tak nikt nie słuchał - Wy mnie rozumiecie? Tak wgl to słuchaliście mnie? - zobaczyłam tylko ich miny w stylu "o czym ona mówi" lub "yyy..co" - Aha? Dobra, to może ja pójdę się ubrać - nagle chłopaki spojrzeli w moją stronę i pokazali swoje piękne, białe zęby - Teraz to mnie słyszeliście, tak? Siedzieć i nie rozmawiać, ewentualnie możecie włączyć sobie po cichu, podkreślam PO CICHU telewizor. - odetchnęłam z ulgą i poszłam do pokoju.
Nie minęło dużo czasu jak ciocia wstała. Pytała się co oni tu robią, a ja odpowiedziałam, że nie miałam zielonego pojęcia, że przyjadą. Zrobili mi taką niespodziankę i też byłam bardzo zdziwiona, gdyż ściągnęli mnie z łóżka po szóstej. Pomogłam jej przy okazji w śniadaniu, a tamci lenie ciągle siedzieli i coś oglądali w tv. Zbliżała się dziewiąta, gdy wszystko było pozmywane i posprzątane. Kacper akurat zszedł na dół i chciał śniadanie, lecz musiał sam sobie zrobić. Usiadłam z nimi, aby chwilę odpocząć, a Jay wstał i przemówił:
-Czas się zbierać. Bi.. Fani za nami czekają - chciał wyraźnie coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili zmienił zdanie i co innego mu wyszło.
Nathan zagadał z ciocią i powiedział mi tylko tyle żebym wzięła jakieś ubrania na zmianę i miałam jechać z nimi. Szybko pobiegłam na górę, spakowałam co popadło i wróciłam do nich. Kacper patrzył się na mnie jak na jakąś głupia, ja wiedziałam o co mu chodzi i pokręciłam głową na znak "nie". Pożegnałam się z ciocią i wyszliśmy. W samochodzie nadal nie chcieli mi powiedzieć o co im chodzi.
Po pierwsze, denerwowało mnie to, że nic mi nie powiedzieli, że gdzieś byli. Po drugie, oni mieli też jakąś inną tajemnice, której również nie chcieli mnie zdradzić. A po trzecie, byli podjarani czymś o czym także nie wiedziałam. Po 2 godzinach byliśmy pod domem Nathan'a. Z racji takiej, że tylko on chciał mnie przyjąć pod swój dach, musiałam z nim zostać, a chłopaki odjechali. Czułam się bardzo dziwnie. Z jednej strony trochę nieśmiało, a z drugiej cieszyłam się z tego wszystkiego. Oni coś dla mnie ZNOWU przygotowali. Zapytałam Sykes'a czemu muszę teraz u niego siedzieć. Powiedział tylko, że Max i Jay mieszkają razem, a u pozostałych dziewczyny by się czepiały. Dodał też, że będę u niego spać.
Nawet dobrze nie rozejrzałam się po domu, a chłopak od razu wyciągnął mnie z niego i gdzieś prowadził. Okolica wydawała się miła, nie było dużego ruchu mimo tego, że to Londyn. Wsiedliśmy w metro i po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu. Centrum. Hyde Park. Tłum. Gwar. Można by się zgubić. Ludzi jak mrówek. Nathan złapał mnie za rękę i szybkim krokiem prowadził. Na chwilę stanęłam i zobaczyłam scenę, pierwsze co to pomyślałam, że mają występ, ale po chwili zobaczyłam resztę chłopaków zbliżających się w naszą stronę. Coś mi się nie zgadzało. Wszyscy razem zbliżyliśmy się bardziej pod scenę. Było dużo ludzi, ale ochrona pomogła chłopakom. Podobno jeden z nich to ich znajomy. Stanęliśmy pod sceną, chciałam się zapytać kto będzie śpiewać, że tak blisko musimy być. Jedyne co zdołałam powiedzieć to:
-Myślałam, że Wy będziecie śpiee...- zatkało mnie, jak zobaczyłam kto wyszedł na scenę. - Justin Bieber!


_________________________________________________________________________________

Trochę długi mi wyszedł. A co do komentarzy...Jest lepiej niż zawsze. Dziękuję <3 Teraz liczę na więcej niż 6 komentarzy + jeśli czytasz to napisz w zakładce "Informowani czytelnicy" tam znajdziesz instrukcję co zrobić ;D

piątek, 5 października 2012

Rozdział 2

Była 12:36 gdy wróciliśmy do domu.
-Ciooooociu! Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale na obiedzie będzie jeszcze jedna osoba - uśmiechnęłam się do niej, stojąc w kuchni
-Monika ma chłopaka, na dodatek takiego sławnego! - przedrzeźniał mnie kuzyn
-To mój przyjaciel, Nathan. - powiedziałam
-Kacper, a może Ty jesteś zazdrosny, że ona ma kolegę i się z nim spotyka. Ty mnie jeszcze nie przestawiłeś swojej koleżanki - uciszyła go ciocia.
-Dzięki - odetchnęłam i zaczęłam pomagać jej robić obiad - Mimo, że ma osiemnaście lat to i tak jest wkurzający jak dziecko. Ciągle mi gada, że Nathan to mój chłopak... Co on myśli, że mając dwadzieścia lat, nie można mieć kolegi?
-Oj, zobaczysz... Jeszcze Ty mu będziesz wypominać jego głupią gadkę. Za dwa lata będzie w Twoim wieku i wtedy zobaczymy. Na pewno ma już jakąś dziewczynę, Ty nic tam przypadkiem nie wiesz? - zapytała
-Eeee... Nie bardzo. Ale jak coś to od razu Ci powiem. - uśmiechnęłam się.
Godzinę później skończyłyśmy już przygotowywać. Nath'a jeszcze nie było, więc napisałam do niego "Gdzie jesteś? Czekamy na Ciebie" po chwili ktoś zapukał do drzwi, a ja otworzyłam.
-Tutaj - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak. - Mnie się wydaje, że ja mówiłem, że przyjadę do Ciebie, a nie na obiad?
-No tak, ale na pewno jesteś głody. Wchodź.
Po skończonym obiedzie wyszliśmy na miasto. Nathan nadal nie powiedział mi nic o czym bym wiedziała, a przez telefon poinformował mnie, że ma dla mnie niespodziankę. Byłam trochę zniecierpliwiona, ale nie dałam za wygraną, że to mnie aż tak bardzo interesuje. Gadaliśmy o byle czym i chodziliśmy po mieście, trochę irytowało mnie to, że co chwila ktoś podchodził i takie oczy, zdziwka, bug smajl i szedł dalej. O co im chodziło, ale mogę przeczuwać, że jutro ukarzą się nasze zdjęcia w gazetach, jak zawsze. Gdy tylko wychodziliśmy na miasto, ja i Nathan, albo z całą grupą to na następny dzień albo w gazetach, albo w necie byliśmy. Przyzwyczaiłam sie. W końcu on przemówił:
-My tu gadu, gadu, a ja zapomniałbym Ci powiedzieć, to że mam dla Ciebie wielką niespodziankę.
-To, to już wiem, ale lepiej mi powiedz o co chodzi, bo już od tego Twojego telefonu jestem bardzo zniecierpliwiona. - zaśmiałam się
-A więc uważaj, to będzie dla Ciebie dużo szok i będziesz musiała zadecydować... - spojrzałam się na niego pytająco nadal nie wiedząc o co chodzi - Monn - spojrzał mi w oczy - znalazłem dobre mieszkanie, ładne miejsce, blisko nas i nie jest drogie. Chciałbym żebyś się tam przeprowadziła, mielibyśmy lepszy kontakt i nie musiałabyś zawadzać ciotce w domu. Już kiedyś myślałaś o tym, żeby się wyprowadzić, to dla Ciebie dobra okazja. - na początku rzeczywiście byłam w szoku, nie wiedziałam co powiedzieć. Po pierwsze myślałam już nad tym, przynajmniej jakoś bym samodzielnie zaczęła żyć. A po drugie, nie chciałam zostawiać cioci samej. Przyzwyczaiłam się do mieszkania z nią, pomagania jej, no i praca.. Nie wiem czy chciałabym zmieniać. I nowy dom, byłabym w nim sama, nie miałabym się do kogo odezwać, co ja w nim bym robiła? Po chwili odpowiedziałam:
-Wiesz, Nath... Jest taka sprawa, że po przemyśleniu tego wszystkiego, nie bardzo chcę się wyprowadzić. Nie chcę zostawić cioci i wujka samych. Zawsze im pomagam i nawet jeśli, to nie chcę być sama. Wolę zostać tutaj z nimi. Czuć się bezpiecznie i blisko rodziny. A tam będę sama. - zrobiłam się smutna i odruchowo przytuliłam go - Możliwe, że Wy czasem mnie odwiedzicie, ale to nie to samo. Wolę tęsknić za swoim wielkim przyjacielem i nie widzieć go kilka dni, niż codziennie go spotykać i znudzić się tym. - pocieszyłam go.
-No ok. Ale nie rozumiem jednego... Jak z Tobą wytrzyma jakikolwiek facet? W przyszłości na pewno będziesz z nim mieszkać i co, po kilku dniach Ci się znudzi?
-Nathaaaaaaan! - szturchnęłam go
-No dobra, nie ważne. Wiem o co chodzi. - uśmiechnął się lekko, dałam mu buziaka w polik i odprowadził mnie do domu.
Około 20 usiadłam razem z ciocią w pokoju i włączyłyśmy telewizor. Zaczęła mnie wypytywać, co takiego chłopak chciał ode mnie. Opowiedziałam jej, jego propozycję. Była ze mnie dumna, że wiem co chcę robić dalej i myślę na tym wszystkim. Wiem, że kiedyś się stąd wyprowadzę, ale to nie jest ten czas. Nie teraz. Za wcześnie. Jeszcze niedawno rozpoczęłam tutaj pracę, codziennie pomagam, gotuję i sprzątam. Zawsze jest co robić. A tam miałabym jeden, pusty dom. Do kogo bym się odezwała? Chyba do ściany.
Rozmawiałyśmy tam z dwie godziny, w końcu poszłam się myć i spać.
Następny dzień również miałam wolny. Nathan zarezerwował ten czas od rana. Znowu jakieś niespodzianki. Tym razem także nie wiedziałam co takiego chciał mi powiedzieć.

piątek, 28 września 2012

Rozdział 1.

Mijały lata, a w marzenia warto wierzyć. Kolejne dni, kolejne sprawy. Z czasem trzeba było się pogodzić, że jeżeli jedno marzenie zostało spełnione to następne będzie trudniej zdobyć. Po skończeniu szkoły nie poszła na studia. Wyjechała do Anglii, do cioci, aby w końcu poznać swoich idoli. Może na początku nie było to takie proste, klimat, język, ludzie, jakaś praca. Z biegiem czasu wszystko stało się prostsze. Po roku język nie sprawia Ci problemu, ludzie i otoczenie stają się dla Ciebie bardziej normalni, do klimatu można się przyzwyczaić, a praca? Z tym zawsze jest większy problem, ale wystarczy pójść do pierwszego lepszego lokalu i już się coś ma. Teraz mając dwadzieścia lat Monika nie dostrzegała jednego. Była tak blisko swoich idoli, miała ich na wyciągnięcie ręki, lecz za bardzo była zajęta ogarnianiem swojego dotychczasowego życia.   Kiedy wreszcie ochłonęła miała duże szczęście. W konkursie sms'owym można było wygrać VIP na koncert The Wanted. Zawsze jest ta jedna szansa na milion. Wysłała. Na następny dzień zadzwonili do niej, wygrała!   Cieszyła się jak małe dziecko, które dostało tysiące lizaków. To było dla niej coś, spotkać chłopaków. Jedno z wielkich marzeń. Kilka dni później odbył się koncert. Była tam, razem z nimi. Poznała ich, przytuliła, nawet popłakała się z radości. Koncert skończył się dość późno i nie miała jak wrócić do domu. Trochę się bała, ponieważ była w Londynie, a mieszkanie z rodziną miała jakieś 60-70km stąd. Chciała zadzwonić po wuja, lecz Nathan powiedział, że z przyjemnością ją odwiozą, a ponieważ on tylko nie pił to pojechali sami. Po drodze śmiali się, gadali o wszystkim i świetnie się nawet bawili. On dał jej swój numer i gdyby jeszcze kiedyś była w mieście niech da znać, to się może spotkają. Przyjęła to jako miły gest. On miał 24 lata. Tylko 4 lata różnicy. Ale nie pomyślała o czymś innym, po prostu dobrze się razem dogadywali.
Minęło pół roku odkąd poznała The Wanted, odkąd Nathan dał jej numer, odkąd jej marzenie się spełniło. Teraz ona i Nath są przyjaciółmi, bardzo dobrymi. Nic większego ich nie łączy. Monika nadal pracuje tam gdzie pracowała, jako kelnerka w Hemel Hampstead, Nathan i reszta grają. Spotyka się z nimi dość często, chcą jej wynająć mieszkanie, albo nawet kupić, gdzieś bliżej Londynu, albo tam. Znaleźli jej lepszą pracę, lecz na nie chce zmieniać.
Dzisiaj miała wolne, chciała spokojnie spędzić czas w domu. Pomogła cioci zrobić śniadanie i posprzątać. Potem zaproponowała kuzynowi, Kacprowi, spacer po mieście. Przed obiadem wyszli z domu. Szli między osiedlami, weszli do Grovehill i usiedli na placu zabaw. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo?
-Cześć, co robisz? - zapytał głos z aparatu
-A nic takiego, siedzę z kuzynem na placu i ogólnie nie mamy co robić. - odpowiedziała
-Za godzinę będę, mam coś dla Ciebie - rozłączył się
Schowała telefon do kieszeni.
-Kto dzwonił?
-Nathan, a godzinę przyjedzie i coś dla mnie ma - uśmiechnęłam się
-To zbierajmy się do domu, trzeba mamie powiedzieć, że jeszcze jedna osoba na obiedzie będzie. - zaśmiał się
-O co Ci chodzi?! To tylko przyjaciel. A poza tym, pewnie kogoś ma, przecież jest popularny i każda by chciała z nim być. - odpowiedziałam
-Jeśli każda to nawet Ty. - drażnił się ze mną
-Przestań, zachowujesz się jak dzieciak.
-I kto to mówi. Panna która ma "przyjaciela", który tak naprawdę się jej podoba!
-Kacpeer! Ile Ty masz lat 8 czy 8-naście? - spojrzałam na niego
-Dobra, już nic nie mówię - powiedział i wróciliśmy do domu.

wtorek, 18 września 2012

Prolog


Cześć. Jestem Monika. Zwykła, przeciętna nastolatka, która ma wielkie marzenia, jak każdy chyba. Mam 15 lat, co nie zmienia faktu, że i tak za mało, aby dla rodziców stać się kimś więcej niż tylko ich małą córeczką. Czy tylko ja muszę być córeczką tatusia? Są tego plusy, ale minusy też się znajdą. A wracając do marzeń... Moim największym jest spotkać Justina Biebera i The Wanted. To czego bym chciała najbardziej. Lecz to nie ten świat, mój jest zwykły, szary i beznadziejny, a oni są kimś. Mają miliony fanów, setki piosenek, kasy do woli. Ale co by było gdyby nie my? Gdybyśmy w nich nie uwierzyli? Jednak ja do czegoś w swoim życiu się nadałam. O jedna fanka więcej. Wow. To naprawdę dużo. Mały sarkazm, nie jest zły. No ale cóż... Takie jest moje życie. Ciągłe kłamstwa, udawanie, marzenia, złość, płacz. Rutyna. Z czasem poznacie mnie jeszcze bardziej, moje tajemnice, skrywane uczucia. Wszystko przyjdzie z czasem. Jak na pierwszy raz tyle wystarczy. Dziękuję za uwagę. Niedługo znowu napiszę :)


* * *

Prolog dość krótki, ale jest i chcę tu widzieć 6 kom, bo inaczej brak 1 rozdziału!