Poszliśmy na miasto. Ollie zaprowadził mnie do jakiejś restauracji.
-Czego się napijesz? - spytał.
-Wystarczy woda. - odpowiedziałam.
-Okay, to zaraz wracam. - usiadłam przy jednym ze stolików i czekałam na niego. Gdy wrócił usiadł na przeciwko mnie. - Chcesz coś jeszcze?
-Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się, a po chwili kelnerka przyniosła mi wodę, a jemu jakiś sok.
-Dobrze, no więc... Chciałem nie tylko z Tobą spędzić czas ale również od kilku dni coś we mnie siedzi, żeby z Tobą porozmawiać.
-No więc słucham... - spojrzałam na niego.
-Przed tym jak trafiłaś do szpitala dużo o Tobie słyszałem. No wiesz, media, gazety, internet. Ty i ten Twój przyjaciel... Nathan o ile dobrze pamiętam.
-Ale nie tylko on był mi bliski, z całą piątką się przyjaźniłam, tzn. nadal myślę, że tak jest, tylko ja wolę się już - zerknęłam na brzuch - z tym nie pokazywać.
-Rozumiem. Ale miałaś jakiegoś partnera, prawda.. Bo z kimś to dziecko musiałaś zrobić - zaśmiał się, a mnie nie było do śmiechu. - Przepraszam jeżeli Cię uraziłem. - dodał po chwili.
-Przecież dobrze myślisz, tylko że to dla mnie trudny temat.
-Bo właściwie... Chciałem o tym pogadać. Nie chodzi tylko o Ciebie, ale również o dziecko.... - zaczął.
-Jeśli chodzi Ci o to czy sobie poradzę bez ojca dziecka, to tak.. Dam radę. Mam wspaniałą rodzinę i to mi wystarczy. - powiedziałam oschle i patrzyłam się jedynie w swoją szklankę z wodą.
Nastała niezręczna cisza i nikt z nas nawet się nie ruszył.
-Już wolę być samotną matką niż szukać ojca dziecka. - zaczęłam, byłam bliska płaczu, ale Ollie chyba to wyczuł, bo wstał, zapłacił rachunek i wyszliśmy.
-Jeśli nie chcesz nie musisz mówić, pójdziemy do mnie okay? - objął mnie za ramiona i ruszyliśmy w stronę jego domu.
Przez ten czas nikt nie wypowiedział żadnego słowa. Ja nie wiedziałam co powiedzieć, a on po prostu czekał, aż ja zacznę. Gdy doszliśmy wprowadził mnie do swojego domu, rozebrałam się i pierwsze co zrobiłam to usiadłam na kanapie, ponieważ zaczęły mnie boleć plecy.
-Dobrze się czujesz? - zapytał.
-Tak, tak.. Tylko muszę chwilę posiedzieć - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Ollie usiadł obok mnie i ciągle się na mnie patrzył.
-Co tak się patrzysz? - spytałam.
-Tak jakoś... Chciałbym Ci pomóc, tylko nie wiem jak, bo Ty nie chcesz żadnej pomocy.
Spojrzałam się na niego, a łzy same poleciały mi z oczu. Przytulił mnie, a ja gdy ochłonęłam opowiedziałam mu wszystko. Od tamtej nocy, aż do dnia kiedy Pat mnie zostawił. Na początku nic nie mówił, ale w końcu przemówił.
-Monn, Ty wiesz, że to nie może tak zostać. Jak dziecko się urodzi musisz zrobić test na ojcostwo. Przecież...
-Nie, Ollie, nie, nie, nie. Ja nie mogę. - znowu płakałam.
-Cii... - uciszał mnie, a ja siedziałam wtulona w jego tors.
-Jeśli to zrobię będzie jeszcze gorzej niż teraz. Już dużo zepsułam, czy mogę jeszcze więcej? Zniszczę im karierę. Nie chcę tego.
-Może uda się jakoś tego uniknąć. To są gwiazdy, poradzą sobie, mają kupę kasy, a Ty?
-Oni są... Byli moimi przyjaciółmi. Przynajmniej Nathan i Justin. A teraz... Nie wiem co o mnie myślą. Nawet nie wiem jak oni się o tym dowiedzieli. Nath na pewno nic nie wiedział, ale Jus... Przez kilka miesięcy nic nie mówił, a musiał nagle wypalić. Jakby od razu nie mógł powiedzieć. Wtedy nie zraniłabym tak Patryka... Właściwie on myśli, że go okłamałam, ale ja naprawdę nic nie pamiętam.
-Musisz jeszcze pogadać z pozostałą czwórką...
-Jay, Max, Tom i Siva... - zaczęłam, a po chwili wpadłam na pomysł - Wiem. Jay. Jest chłopakiem mojej przyjaciółki, która od początku też wszystko wiedziała. Teraz mam tylko nią, bo jedyna mi wierzy i jest po mojej stronie. A Jay, w sumie też mogę nazwać go przyjacielem. Będę z nim musiała pogadać...
-No widzisz, jak chcesz to potrafisz. - zaśmiał się, a ja lekko go walnęłam pięścią w ramię.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się. - Ja już chyba powinnam się zbierać.
-Odprowadzę Cię - powiedział.
Tym razem spacer wyglądał trochę inaczej. Rozmawialiśmy. A dzięki rozmowie w jego domu poczułam się znacznie lepiej. Teraz tylko musiałam pogadać z Jay'em. Najlepiej to się z nim spotkać, z tym był większy problem. Gdy doszliśmy do domu, pożegnałam się z nim i przypomniał mi o kolejne wizycie. Wchodząc do domu przywitałam się z ciocią i poszłam do pokoju. Od razu wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do loczka.
-Cześć McGuiness.
-No cześć.
-Muszę z Tobą pogadać, ale to nie jest rozmowa na telefon. - powiedziałam.
-Okay, no to może do Ciebie przyjadę czy coś. - zaproponował.
-Dobrze. Może jutro? Dasz radę? - spytałam.
-Pewnie. Ale z Nalią, czy...
-Sam. Okay?
-Okay. To do zobaczenia.
Rozłączyłam się i położyłam na łóżku. Ostatnio coraz częściej bolały mnie plecy, ale nie chciałam nic mówić Ollie'mu. Była połowa kwietnia, więc nie dużo do porodu. Flint powiedział, że na początku maja będą mnie ciąć, ale dokładnej daty nie podał.
_________________________________________________________________________________
Jest choroba jest i wena ;)
To zostało jeszcze jakieś 12 rozdziałów :D
weź no więcej rozjaśnij bo ja to ciemna jestem XD
OdpowiedzUsuńzostaw mojego Jay'a ;_; :D nie no xd
OdpowiedzUsuńmegamega xd
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
jej uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńchcę już nexta.! :)
zapraszam do siebie : http://tobewithyounathan.blogspot.com/ :D
hej :) chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego nowiutkiego bloga pt. "Breath of Blue". Opowiada on o uczennicy szkoły muzycznej w Coulsdon Town (szósta strefa Londynu) oraz jej przeżyciach. Będzie trochę miłości, trochę przyjaźni, trochę smutku i agresji :) Z udziałem niesławnych One Direction! Mam nadzieję, że zwiastun, który jest zamieszczony na blogu, Cię zainteresuje do czytania mojego opowiadania :) Pierwszy rozdział już dodany! Liczy się każdy czytelnik, liczysz się Ty, dla mnie! link: http://breath-of-blue.blogspot.com/ Z góry bardzo przepraszam za spam :) całuję, Pluton <3
OdpowiedzUsuń