piątek, 22 marca 2013

Rozdział 30 - the end

Przepraszam za to co zaraz przeczytacie... Moja wyobraźnia nie zna granic. Ale teraz macie miłą lekturę, która mam nadzieję, że się Wam spodoba :)

---------------


-To idziesz, czy wracamy do domu?
Siedziałam razem z Kacprem w samochodzie i bałam się z niego wyjść. Byliśmy dwa domy dalej od Nathan'a. W jednej chwili nie chciałam tam iść, a w drugiej pragnęłam aby to wszystko już się wyjaśniło. Spojrzałam na kuzyna i bałam się. Bałam się, że Sykes mnie stamtąd wyrzuci, że mnie nie wpuści. Myślałam o tym wszystkim co powiedział Jay. Zdawałam sobie z tego sprawę, że Nathan'owi na mnie zależało i to bardzo. Wiedziałam, że w tej chwili nie jest najlepiej, że może o mnie myśleć różne rzeczy.
Wzięłam głęboki oddech. Poprawiłam swoje ubrania, tak z przyzwyczajenia. Jeszcze raz zerknęłam na Kacpra. Siedział znudzony i bawił się swoją komórką. Nie obchodziło go to co teraz zrobię. On zbyt dobrze mnie znał, znał mój każdy ruch, wszystkie myśli. On wiedział co było dla mnie dobre, a co złe. Lepszego kuzyna nie mogłabym mieć. Nachyliłam się trochę, pocałowałam go w policzek i powiedziałam:
-To idę. - uśmiechnęłam się, wychodząc ciągle miałam wyraz zadowolenia na twarzy.
Byłam tak niedaleko tego domu, a ta droga dłużyła mi się. Myślałam, że to przez to, że może nie powinnam tam iść. Znajdowałam się już coraz bliżej, serce biło mi coraz szybciej. Stanęłam przed drzwiami i moja ręka zatrzymała się tuż przed drzwiami. "Zapukać, czy nie zapukać?" pytanie, które przez tą chwilę miałam w głowie.
Nagle drzwi zaczęły się otwierać. Zobaczyłam w nich Nathan'a i byłam trochę zaskoczona. A on uśmiechnął się do mnie.
-Cześć. - wypowiedział to drapiąc się po głowie.
-Cześć. - odpowiedziałam trochę zawstydzona.
-Wejdź.. - cofnął się trochę i zrobił dla mnie przejście.
Przekroczyłam próg nie patrząc na niego i czułam się zmieszana tym wszystkim.
-Widziałem jak idziesz - zaczął - Akurat przez okno spojrzałem. - tłumaczył się.
Spojrzałam na niego, Nath otworzył usta, aby coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknął.
-Napijesz się czegoś? - zapytał i skierował się do kuchni.
Podążyłam za nim i patrząc na wszystkie pomieszczenia przypomniało mi się, jak spałam u niego. Wtedy jeszcze moje życie nie było tak odwrócone do góry nogami. Miałam normalne życia, no prawie. Wspaniałych przyjaciół, bez wielkich problemów. Za bardzo cofnęłam się w przeszłość. Zbyt duży ból wywołało to u mnie. Chciałam coś powiedzieć, lecz łzy pokazały mi się w oczach. Szybko je wytarłam, aby Nath nie zauważył.
-Nathan... - starałam się na niego spojrzeć - Nie przyszłam tutaj w odwiedziny, sam to dobrze wiesz.
Chłopak podszedł do mnie, a ja chciałam się rozpłakać. Usiłowałam nie wybuchnąć płaczem, lecz to było silniejsze ode mnie. Sykes przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Te same słowa wypowiadał kiedyś. Kiedyś kiedy byliśmy przyjaciółmi, bardzo dobrymi.
-Nic nie mów. - przytulał mnie i gładził po włosach. - Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza.
Spojrzałam na niego. Odsunęłam się trochę i wytarłam łzy.
-Ale... To wszystko. Przecież...
-Cicho już. Nie wracajmy do tego co było. Okay? Ale mam jedno pytanie...
Patrzył się na mnie, a ja kiwnęłam głową.
-Wiesz czyje to dziecko? - zapytał.
-Nie. - odpowiedziałam z trudem.
-Dobrze. Więc...Monn bez względu na to co ostatnio się działo, bardzo mi na Tobie zależy. Kocham Cię... - chciał mnie pocałować, lecz ja uniknęłam go i tylko go przytuliłam.
-Nieważne co się stało, nieważne jak oni mówią. Ja zawsze Tobie wierzyłem, musiałem to przemyśleć, ale nigdy nie straciłem wiary w Ciebie. Monika... Wiem, że teraz jest jak jest, ale nie opuszczę Cię.
Patrzyłam i słuchałam go. Trochę ciepło zrobiło mi się i lekko się uśmiechnęłam.
-Dziękuję. - powiedziałam, a on mocno mnie przycisnął do siebie.
-Nie dziękuj. - odpowiedział.
Po chwili uświadomiłam sobie, że Kacper siedzi w samochodzie i nadal na mnie czeka. Odsunęłam się do Nathan'a.
-Przepraszam, zaraz wracam. - szybko ruszyłam do wyjścia.
-Gdzie Ty...  - zaczął.
-Zaraz wrócę - powtórzyłam.
Poszłam do samochodu kuzyna, a on nadal w nim siedział. Otworzyłam drzwi.
-Co jest? - zapytał.
-Idziesz?
On wysiadł ze samochodu, zamknął go i podążył za mną.
-Nath..Kacper ze mną przyjechał i wiesz. Trochę długo tutaj gadaliśmy, nie chciałam żeby tak siedział w samochodzie.
-Spoko. - uśmiechnął się. - Napijecie się czegoś? Czy coś? - spytał.
-To co Wy... Już.. Ten... Tego.. - jąkał się mój kuzyn, a ja się zaśmiałam.
-Pogodziliśmy się. Tyle Ci wystarczy? - spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy.
-Dobra. O nic więcej nie pytam, bo i tak mi nie powiecie - Nathan wybuchnął śmiechem i poszliśmy do kuchni.
-Czego się napijecie? - spytał
-Ja poproszę wody - powiedziałam.
-A ja co tam masz... - Kacper podszedł do niego - Może być ten sok - odpowiedział i wskazał napój pomarańczowy.

Dni mijały, codziennie czułam się coraz gorzej. Ollie w końcu zabrał mnie na oddział. Leżałam na jednej z sal i trochę się nudziłam. Byłam już tutaj pięć dni i nie miałam co robić. Ollie miał kilka dni wolnego, ponieważ trochę się przeziębił. Codziennie przychodził do mnie Kacper i Nathan, gdyż zamieszkał na kilka dni w Hemel. Miło było, gdy przychodził i rozmawialiśmy. Postanowiliśmy nie wracać do tamtej sprawy. Uznaliśmy, że nie ma po co, a dziecko jak się urodzi to wtedy dowiemy się kto jest ojcem. Nathan zachowywał się w stosunku do mnie bardzo opiekuńczo. Pomagał mi, wspierał mnie, tak jak kiedyś.
Kilka dni później Ollie zaproponował, że wyjdzie ze mną na spacer, ponieważ nie mogę tak ciągle siedzieć w szpitalu.
-Przyda Ci się trochę świeżego powietrza. - powiedział.
Ubrałam się jakoś normalnie i wyszliśmy. Wzięłam go pod rękę i spacerowaliśmy w parku obok szpitala.
-Już niedługo poród. Dobrze się czujesz? - spytał.
-Tak, tak.. Bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się do niego.
-A ten Nathan.. Czy jak mu tam. Ten co do Ciebie przychodzi to.. Kim dla Ciebie jest?
Spojrzałam się na niego i byłam bardzo zdziwiona jego pytaniem.
-To jest mój przyjaciel. Mówiłam Ci o nim...
-A co on?
-Tak, to on. I może być też ojcem dziecka. Ale dopiero dowiemy się tego za...
-...Za tydzień. - uśmiechnął się do mnie.
-Serio? Już?
-Tak. Nie chciałem Ci nic mówić, bo ciągle byłaś w stresie, chciałem żebyś się zrelaksowała. A teraz w sumie to i tak niedługo, więc mogłem Ci powiedzieć.
-No, no, no... Osz Ty. - popchnęłam go lekko w ramię i w tej samej chwili zobaczyłam jak Nathan robi zdjęcia z fankami.
Patrzyłam się na niego i myślałam o tym jak to będzie jeśli dowie się, że jest ojcem. Tzn. nie wiedziałam tego na sto procent, ale tak przypuszczałam. Już wcześniej o tym myślałam. Nie chciałam mu zniszczyć kariery. Nie chciałam żeby pisali o mnie różne rzeczy w gazetach, bo na pewno by tak było. Czy ja sama chciałam się w to mieszać? Czy chciałabym być z kimś kto non stop pracuje? Kto nie ma prywatnego życia, bo media  chcą wiedzieć wszystko? Czy ja tego chciałam?
Wróciłam z Olli'em do szpitala i powiedziałam, że chce być teraz sama. Nie wiedział co mi się stało, bo w sumie to nic, ale musiałam pomyśleć. Przeprosiłam go i położyłam się na łóżku, a potem zasnęłam.
Nathan przychodził codziennie. Z dnia na dzień myślałam o nim więcej. O tym jak by to było. Próbowałam zachowywać się normalnie. Aż nadszedł czas porodu.

-Witaj piękna. - powitała mnie Nalia razem z Jay'em.
-Cześć. - odpowiedziałam.
-Jaki słodziak. - uśmiechnęła się dziewczyna.
Siedziałam w swoim pokoju u cioci na łóżku. Obok mnie leżał mały. Leon. Tak nazwałam swoje dziecko. Nalia i Jay usiedli obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Doszło do tego, że powiedziałam im co zamierzam zrobić. Potrzebowałam tylko jakiegoś dna Nathan'a i Justin'a. Loczek zaproponował, że może mi załatwić, więc się bardzo ucieszyłam. Powiedziałam im też, że nie chcę żadnego z nich aby się dowiedział. Chciałam urwać z nimi kontakt. Tak byłoby najlepiej dla mnie i dla nich.
Czas leciał szybko, minął miesiąc. Mały był coraz większy. Mieszkałam nadal u cioci. Przyszedł list do mnie. Wyniki. Otworzyłam kopertę. Nathan... Wynik pozytywny. Wtedy już wiedziałam co zrobić. Leoś spał, a ja założyłam słuchawki i włączyłam "I'll be your strength". Wróciłam wspomnieniami do dni, gdy byłam młoda, gdy miałam marzenia, które były dla mnie nieosiągalne. A teraz? Słyszałam jedynie głos Nathan'a w piosence.
"We can stand so tall together. 
We can make it through the stormy weather. 
We can go through it all together, do it all together, do it all.
 I’ll be your strength.
 I will, I will, I will. 
I’ll be your strength. 
Yes oh , yes I will."


Minęło pół roku. Nie miałam kontaktu z Nathan'em, Patrykiem ani Justin'em. Jay przysłał mi zdjęcia, gdy Sykes był mały. Nathan. Leon. Miałam dużo chwil zwątpienia. Czasem miałam dość swojego życia, czasem dziękowałam Bogu, że je mam i mam takiego małego, kochanego i słodkiego synka. Nieważne, że to dziecko było Nathan'a, ważne, że było moje.
Teraz mam 30 lat, dwójkę wspaniałych dzieci i kochającego męża Olli'ego. Cóż chcieć więcej? Od dnia porodu nie miałam kontaktu z żadnych z chłopaków, nawet nie chciałabym. Mieszkam w Polsce. Wróciłam do kraju. Ollie nauczył się języka i pracuje tutaj w szpitalu. Mimo, że tyle przeszłam nie wracam do przeszłości. Liczy się tylko to co jest teraz i moja przyszłość.

_________________________________________________________________________________

I tak oto zakończyłam to opowiadanie. Już wkrótce kolejne zacznę, mam już wiele pomysłów :) Jeśli ktoś by chciał czytać nowe to pisać w komentarzach :)

7 komentarzy:

  1. asdfghjkl co co co co co co co co COO?! coś ty zrobiła no? miało się jeszcze nie kończyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie mogło się tak skończyć. To następny imagin na którym się rozczarowałam.! bktgilbnbtmgfb,o;pnyp! Nie w takim sensie że mi się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. ;_;
    jaki Ollie?
    cooo
    nieee
    nie zgadzam się
    po prostu nie
    NIE I TYLE
    NIE CHCE TAKIEGO ZAKOŃCZENIA ;-;

    OdpowiedzUsuń
  4. nieeee!!!!!!!!!! jaki ollie?!?!?!!?!?!? monika powinna być z Nath'em albo Jus'em!!!! zawiodłam sie ;( nie to że mi sie nie podoba cały imagin tylko to zakończenie........ugh, nieważne.........źle sie skończył ale ogólnie (oprócz zakończenia) był świetny tylko te zakończenie.................

    OdpowiedzUsuń
  5. chujowe zakończenie...

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na nexta!!! zostałaś nominowana do Liebster Award więcej na:
    http://im5andbella.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń