sobota, 9 marca 2013

Rozdział 26

Nie wiem jak to się stało. Tyle zmian przez tak krótki czas. Na dodatek źle się czuję, ale nie chcę tego mówić cioci, Kacper jedynie wie. Powiedział żebym poszła do lekarza, ale ja nie chcę. Nie wiem też czy chcę tego dziecka. Urodzę je, ale myślałam o tym, żeby oddać. Tak chyba będzie lepiej. Codziennie siedzę w pokoju i nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Zrobiło się jeszcze zimniej, zbliżają się święta. Nie utrzymuję kontaktów z żadnym z chłopaków. Nalia czasem mnie odwiedzi, gorzej z Natalie... Wszystko zaczęło się, gdy wróciłam z Nathan'em i Justin'em do Hemel.

*throwback*

-Nie rozumiem... Przecież wszystko wiesz co się tamtej nocy stało. Dlaczego chcesz ze mną o tym rozmawiać? - spytałam.
-Bo... Sam nie wiem. Muszę wszystko poukładać... - zaczął.
-Nie chcesz tego dziecka? Bo nie jest Twoje? - przerwałam mu.
-Monika, wysłuchaj mnie, okay? Chodzi mi o to, że - wstał i opuścił głowę w dół - Nie wiem jak Ci to powiedzieć.... - patrzyłam na niego pytająco - Dobra - wziął głęboki wdech i po chwili wypuścił z płuc powietrze. - Ja już tak nie mogę, nie wiem w co wierzyć. Komu wierzyć... Straciłem zaufanie do wszystkich. Ty mówisz, że nic nie pamiętasz, lecz Justin mówiąc mi o tym przekonał mnie, że sama tego chciałaś, a potem udawałaś, że film Ci się urwał. Z Nathan'em jeszcze nie gadałem, jakoś nie miałem okazji, ale to wszystko trzeba wyjaśnić, bo ja tak nie mogę. Bieber powiedział wszystko Natalie, a przez ten czas jak tam byliście pocieszałem ją i... - patrzył na mnie i nie umiał dokończyć.
Nie musiał. Jego słowa i tak zrozumiałam bardzo dobrze. Wstałam, lekko go popchnęłam, bo stał mi na przejściu i wyszłam z pokoju. On tam został, nie raczył za mną ruszyć. Założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Coraz więcej łez leciało mi z oczu, kierowałam się w stronę domu cioci. Przez całą drogę płakałam, było ciemno, lecz latarnie się jeszcze świeciły. Połowa października. Cisza, spokój. Kilka samochodów, ludzie wracający z pracy do ciepłego domu. Ja dopiero co wróciłam, a już czuję się odrzucona, samotna i zdradzona. To ostatnie było najgorsze. Gdy doszłam otworzyłam drzwi, a ciocia zdziwiła się trochę widząc mnie o tej porze. Przytuliłam ją i poszłam do pokoju, a którym spała Ola. Położyłam się na drugim łóżku i zasnęłam.
Na następny dzień opowiedziałam jej wszystko zaczynając o tamtej nocy. Pojechałam z wujkiem do domu Patryka, postanowiłam, że zabiorę swoje rzeczy i wrócę do cioci.

*koniec*

Nie było tak jak sobie to wyobrażałam. Miało być fajnie, super, pięknie, jest do dupy. Odpoczynek. Tego mi trzeba było. Nie wiedziałam kiedy wyjdę ze szpitala. Do porodu zostało 5 miesięcy jeszcze, a ja nie czułam się najlepiej. Codziennie ktoś mnie odwiedzał, ciocia, wujek, Kacper, a nawet Nalia. Chciałam ten dzień spędzić z rodziną, przynajmniej tą co mam tutaj. Pierwszy dzień świąt.
Leżałam i patrzyłam się w sufit, myślałam o wszystkim byle nie o tym co działo się w ostatnich dniach. Moje rozmyślenia przerwał lekarz, który wszedł do sali.
-Dzień dobry - powiedziałam.
-Oj bardzo dobry, prawda Pani Moniko? - uśmiechnął się do mnie.
Był młody, możliwe, że w wieku Nathan'a. Jako nowy lekarz nie zajmował się mną jak poprzedni, gdy trafiłam tutaj po raz pierwszy. Był też dość przystojny i wydawał się bardzo miły. Miał krótkie blond włosy, niebieskie oczy i piękny uśmiech.
-A czemu miały być dobry? - zapytałam - Pierwszy dzień świąt, a ja leżę tutaj. - kontynuowałam.
-Pewnie by chciała być Pani z... ojcem dziecka. - powiedział niepewnie.
-Nie, raczej nie... - odpowiedziałam - Gdybym tylko wiedziała który to.. - dodałam w myślach.
-Okay, to o więcej już nie pytam - odpowiedział i zaczął sprawdzać coś tam w karcie. - A więc... - zaczął - Mam nadzieję, że ma kto dzisiaj Cię odebrać ze szpitala - rzekł.
-Co? - nie bardzo go rozumiałam.
-Wypuszczę Cię, ale pamiętaj, dbaj o siebie, nie przemęczaj się, ani nie denerwuj. Odpoczywać, bo to najważniejsze - uśmiechnął się po raz kolejny i wyszedł z sali.
Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do cioci, że właśnie dowiedziałam się, że chcą mnie wypisać dzisiaj. Ucieszyła się i powiedziała, że zaraz przyjedzie.
Po 3h byłam już w domu. Dostałam swoje prezenty, które czekały na mnie od poprzedniego dnia. Cieszyłam się, że mogłam znowu z nimi tutaj być. Ciocia naszykowała kolację i zjedliśmy ją wszyscy razem, potem poszłam do pokoju i włączyłam laptop. Weszłam na twitter'a i facebook'a. Ogarnęłam wszystko i zalogowałam się na skype. Nalia była dostępna i od razu jak ją zobaczyłam zadzwoniłam do niej.
-Hej kochana - uśmiechnęłam się do kamery.
-No cześć duża - powitała mnie.
-Oj nie przesadzaj, jeszcze aż taka duża nie jestem. - rzekłam.
-Jak tam się czujesz? - spytała.
-Dzisiaj wróciłam ze szpitala i czuję się lepiej. Tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.
-Tobie również i żeby... No wiesz, wszystko się ułożyło. - uśmiechnęła się do ekranu
-Chciałabym Cię teraz tak mooooooocno przytulić. - zaśmiałam się.
-Może będziesz mieć okazję jutro - odpowiedziała.
-Jak?
-Niespodzianka. Dobra kochana, ja muszę kończyć. Papa.
Wyłączyłam skype, a po chwili laptopa. Nie wiedziałam co Nalia miała na myśli mówiąc te słowa. Czy przyjedzie? Wszystko okaże się na następny dzień.  Postanowiłam pójść się umyć i spać, aby w końcu się wyspać w wygodnym łóżku.


_________________________________________________________________________________

Po dłuższym czasie jest kolejny rozdział. Mam złe wiadomości.
Rozdziały będą się pojawiać co tydzień. A przy 40 rozdziale kończę to...

2 komentarze:

  1. ale ty mieszasz dziewczyno, nooo XD

    OdpowiedzUsuń
  2. loool, Patryk ty chuju ;_;
    spierdalaj ;_;

    Nalia przyjedzie z Nathanem, zacznie być z Monn i będzie szczęśliwe zakończenie <3
    UHUHUHUH

    OdpowiedzUsuń